Z pewny rozbawieniem jak i niestety zażenowaniem obserwuję co dzieje się obecnie w mediach - szeroko ujętych - wokół tej "zaginionej" i "zapomnianej" artystki - nie sposób wręcz włączyć jedynki czy innej państwowej stacji by o różnych godzinach nie natknąć na wspominki i w/w kawałek. Z zadziwiającym uporem próbuje się ją "rehabilitować" - usilnie "sprzedać" ponownie jako ofiarę "niesprawiedliwości" w branży muzycznej. Niektórzy powinni mieć litość i sobie darować te św. oburzenie w duchu skompromitowanego Guru L. "dlaczego ta grupa, ten artysta nie odniósł sukcesu na który niewątpliwie zasługiwał ?". Obawiam się, że z tego kolejnego Sugar Mana czy zaginionego geniusza jazzu Kalaparushy z tego nie będzie. Od lat w necie panuje moda na archeologię i przypominki - "pamiętacie ją/ jego z tej jednej roli ? - i co się stało z nieoszlifowanym diamentem i zaginioną sex bombą PRL ?". Usilne promowanie Bogu ducha Sikorskiej wprost idealnie wpisuje w tą pokrętną logikę. Zrobiłem nawet małą sondę wśród znajomych i reakcja była podobna jak w przypadku Pana Adamczyka z Psychiatryka, który szykował bombę na Tuska - wpisał w wyszukiwarkę "silikon" i wciąż wyskakiwała mu Natalia Siwiec

https://www.youtube.com/watch?v=DHrcSV-0p88
Ok, w sumie utwór jest znośny - forpoczta i zapowiedź tego co robiła Shazza na "Bież co chcesz". Lipko nie był zawsze tez gwarantem sukcesu i murowanego przeboju - czyżby podobnie jak Bohlen chciał udowodnić "niewdzięcznym" - Izie i Urszuli - że z innej "panienki znikąd" też uczyni Boginię ?. Zabawne bo to ten sam człowiek, który inny chyba największy wokalny talent krajowy wszechczasów - Staszka Wenglorza - "spartolił" - może czul, że skomponowany przez Zielińskiego "Nie widzę Ciebie w swych marzeniach" - jest nie do pobicia ?. Sam z lekceważeniem , że dobry głos to jeszcze za mało. Dla mnie jedna z pierwszych wygranych Szansy na Sukces była "murowaną" gwiazdą - mowa o Wioletcie Brzezińskiej - ale zabrakło szczęścia, managementu, promocji i co ważne - repertuaru. A czy obecnie robienie z Sikorskiej - "zmarnowanego nieoszlifowanego diamentu" ma większy sens i solidne podstawy ?. Wiem, że podobnie jak w filmie Lektor - pewne młodzieńcze miłosno/erotyczne fascynacje potrafią ukształtować i rzutować na resztę życia. Co cóż - mamy "renesans" Basieńki - jak zażartował jeden mój znajomy - "czas na trasę Partity po Moskwie, Rodowicz po Mongolii a Hulewicza po Mandżurii"

a głosik miała cieniutki - wystarczy posłuchać alt. take.
https://www.youtube.com/watch?v=0TYZHB0neKA
Czyżby podobnie jak Kalina w filmie - też podpadła jakiemuś mściwemu partyjnemu kacykowi lub facetowi od cenzury czy kultury z którym nie chciała..... dać się promować i "obsadzać" ?.
