Właśnie. Całą noc wertowałem stare gazety i odnotowałem obecność tego albumu nagranego na przełomie `53/54 w pierwszym styczniowym notowaniu Billboardu w roku `55, a to oznacza, że był już na rynku dostępny pod koniec 1954 r. (discogs twierdzi, że od października). Zatem nie wchodzi, ale co się odwlecze, to nie uciecze.esforty pisze:(...) postanowiono dopisać do nazwiska Mistrza rok kolejny- 55 (w tym wypadku), by tłoczyć i sprzedawać... tłoczyć i sprzedawać... tłoczyć i sprzedawać.
DINOZAURZY ALBUM ROKU 1955
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Barney Kessel - To Swing or Not to Swing (Barney Kessel, Vol. 3)
Wobec tego, co jest napisane na okładce, trudno coś dodać, ale trzeba. Tak, to jest swing, ale niebezpiecznie zahaczający o rock`n`rolla, choćby w otwierającym Begin The Blues. Świetny album jednego z najwybitniejszych gitarzystów w historii.
Wobec tego, co jest napisane na okładce, trudno coś dodać, ale trzeba. Tak, to jest swing, ale niebezpiecznie zahaczający o rock`n`rolla, choćby w otwierającym Begin The Blues. Świetny album jednego z najwybitniejszych gitarzystów w historii.
Ależ odkrycie! Dołączam do zwolenników (zwolennika). Wprawdzie całość jest jak dla mnie odrobinę nierówna, ale są tu za to takie momenty, że aż szczęka opada! Moim faworytem jest chyba One for Tubby – przez większość czasu puzon i gitara grają tu jednocześnie. Gitara raz jedynie akompaniuje, innym razem staje się równorzędnym partnerem dla puzonu, by na końcu przejąć pałeczkę i zwieńczyć całość swoją partią solową, wyłącznie w towarzystwie sekcji rytmicznej. Wyróżniłbym jeszcze Conversation – ten numer rzeczywiście brzmi jak rozmowa pomiędzy puzonem a saksofonem. Przy czym nie jest to konwersacja typu: ładną mamy dziś pogodę, lecz raczej coś w stylu: oddawaj moją forsę, draniu! Generalnie podoba mi się konstrukcja tej płyty. Na pierwszej stronie liderowi partneruje gitarzysta Joe Puma, zaś na drugiej pianista Hank Jones i saksofonista J. R. Monterose (materiał zarejestrowano w trakcie dwóch sesji). Warto jeszcze dodać, że na krążku nie mamy standardów, lecz kompozycje własne: 4 Berta, 3 Pumy.B.J. pisze:Eddie Bert – Encore (1955)
No i bach Trafiony - zatopiony. Płyta gościa, o którym nigdy nie słyszałem, od strzału mnie urzeka, a chwilami zachwyca. Fura melodii, którym sekundują i wykonawstwo i improwizacje. W roli głównej puzon, pozostałe też świetnie obsadzone. Cud, miód i orzeszki. Jest jazz. Polecam
Po przesłuchaniu Encore poszedłem za ciosem i sprawdziłem Musician of the Year, czyli inny album Eddie'ego Berta z 1955 roku. Tym razem jest to muzyka w wykonaniu kwartetu. Brak gitary i saksofonu sprawia, że ta propozycja nie przypadła mi do gustu aż tak bardzo. Choć trzeba przyznać, że te nieobecności do pewnego stopnia rekompensuje gra sekcji rytmicznej – zaskakująco swawolna. Przykłady? W Three Bass Hit kontrabas (Wendell Marshall) jest właściwie jednym z instrumentów prowadzących (tytuł utworu nieprzypadkowy), natomiast Billie's Bounce to niemal w całości perkusyjne solo Kenny'ego Clarke'a. Ogólnie niezła płyta, choć Encore zdecydowanie lepsza. B.J., jeśli nie słuchałeś, to posłuchaj!
Proszę o dopisanie:
Eddie Bert – Encore (koniecznie!)
Eddie Bert – Musician of the Year (ewentualnie)
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Al Cohn And His "Charlie's Tavern" Ensemble / Shorty Rogers And His Augmented "Giants" - East Coast - West Coast Scene
Jest to tzw. split album, tzn. że każdą stronę firmuje ktoś inny. Tutaj pomysł jest taki, że mamy reprezentacje dwóch jazzowych nurtów, bardziej "konserwatywnego" Wybrzeża Wschodniego i "postępowego" Zachodu. Składy na mecz bogate w uznanych graczy. Kto lepszy? Sprawdźcie sami. Przyjemne z pożytecznym.
Jest to tzw. split album, tzn. że każdą stronę firmuje ktoś inny. Tutaj pomysł jest taki, że mamy reprezentacje dwóch jazzowych nurtów, bardziej "konserwatywnego" Wybrzeża Wschodniego i "postępowego" Zachodu. Składy na mecz bogate w uznanych graczy. Kto lepszy? Sprawdźcie sami. Przyjemne z pożytecznym.
- Taribo West
- singel analogowy
- Posty: 395
- Rejestracja: 06.04.2021, 11:03
- Kontakt:
i would like to add the following album:
Hamp and Getz - Hamp and Getz (1955)
Julie London - Julie Is Her Name (1955)
Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank - Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank (1955)
Pérez Prado & Shorty Rogers - Voodoo Suite (Plus Six All-Time Greats) (1955)
Atahualpa Yupanqui - Camino del indio
Georges Brassens - № 3 [Les sabots d'Hélène]
Bing Crosby - Merry Christmas
Billie Holiday - Music for Torching With Billie Holiday
Edmundo P. Zaldivar - Carnavalitos
Hamp and Getz - Hamp and Getz (1955)
Julie London - Julie Is Her Name (1955)
Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank - Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank (1955)
Pérez Prado & Shorty Rogers - Voodoo Suite (Plus Six All-Time Greats) (1955)
Atahualpa Yupanqui - Camino del indio
Georges Brassens - № 3 [Les sabots d'Hélène]
Bing Crosby - Merry Christmas
Billie Holiday - Music for Torching With Billie Holiday
Edmundo P. Zaldivar - Carnavalitos
My music blog: https://dugongobazar.blogspot.com/
Idąc tym tropem:B.J. pisze:W roli głównej puzon
Joe Howard – Something Smooth
Jedyna solowa płyta raczej już zapomnianego amerykańskiego puzonisty, który w trakcie swojej kariery współpracował m.in. z Frankiem Sinatrą. Niecałe dwa kwadranse nastrojowego jazzu. W roli głównej: puzon, w pozostałych rolach: saksofony, obój, klarnet i inni. Brzmienie: raz liryczne (przeważnie), raz niemal big bandowe, raz baśniowe. Niektóre kompozycje widziałbym na ścieżce dźwiękowej filmu Zakochany kundel (animacja Disneya swoją premierę miała właśnie w 1955 roku). Bez ekscytacji, lecz z przyjemnością. O dopisanie, póki co, nie proszę. Zwracam jednak uwagę, póki pamiętam, na istnienie takowego wydawnictwa.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Sonny Rollins and Thelonious Monk - Sonny Rollins and Thelonious Monk
Całość trwa zaledwie jakieś 24 minuty (10-calowy winyl). Na Spotify jest wersja uzupełniona o trzy dodatkowe utwory, lecz niestety bez "More Than You Know", ale i ten utwór znajduje się na streamingu i jest prawdopodobnie z tej samej sesji. Można się kłocić, czy jest to album z 1955. Różne źródła podają, że nagrania odbyły się 25 października 1954 roku, co oczywiście może się zgadzać i że premiera płyty odbyła się w 1954 roku, lecz Discogs i RYM jako rok premiery tego wydawnictwa podają 1955. Więc wierzę obu tym portalom, a nie wikipedii, dla której bezdyskusyjnie jest to album wydany w 1954
A co do samej zawartości, to ta jest naprawdę wyśmienita. "The Way You Look Tonight" ma niesamowicie chwytliwy, zapamiętywalny i uroczy temat. W "More Than You Know" czuć taką melancholijną i sentymentalną nutę. Proszę o dopisanie, bo to absolutnie piękna rzecz
Tylko nie wiem jeszcze z jakiego źródła wziąć nazwę wykonawcy. RYM mówi, że to Sonny Rollins Quartet, natomiast Discogs, że Sonny Rollins and Thelonious Monk. Ale ta druga chyba jednak bardziej adekwatna będzie.
I bym zapomniał o jeszcze jednym:
Brown And Roach Incorporated - Brown And Roach Incorporated
Raz słuchałem tej płyty, więc nie mam na jej temat głębszych przemyśleń, ale moim zdaniem to jest podobny poziom co Study in Brown. Naprawdę świetnie wykonany hard bop - wszyscy wiemy, jak świetnym perkusistą jest Max Roach, tak samo jak i Brown trębaczem.
Całość trwa zaledwie jakieś 24 minuty (10-calowy winyl). Na Spotify jest wersja uzupełniona o trzy dodatkowe utwory, lecz niestety bez "More Than You Know", ale i ten utwór znajduje się na streamingu i jest prawdopodobnie z tej samej sesji. Można się kłocić, czy jest to album z 1955. Różne źródła podają, że nagrania odbyły się 25 października 1954 roku, co oczywiście może się zgadzać i że premiera płyty odbyła się w 1954 roku, lecz Discogs i RYM jako rok premiery tego wydawnictwa podają 1955. Więc wierzę obu tym portalom, a nie wikipedii, dla której bezdyskusyjnie jest to album wydany w 1954
A co do samej zawartości, to ta jest naprawdę wyśmienita. "The Way You Look Tonight" ma niesamowicie chwytliwy, zapamiętywalny i uroczy temat. W "More Than You Know" czuć taką melancholijną i sentymentalną nutę. Proszę o dopisanie, bo to absolutnie piękna rzecz
Tylko nie wiem jeszcze z jakiego źródła wziąć nazwę wykonawcy. RYM mówi, że to Sonny Rollins Quartet, natomiast Discogs, że Sonny Rollins and Thelonious Monk. Ale ta druga chyba jednak bardziej adekwatna będzie.
I bym zapomniał o jeszcze jednym:
Brown And Roach Incorporated - Brown And Roach Incorporated
Raz słuchałem tej płyty, więc nie mam na jej temat głębszych przemyśleń, ale moim zdaniem to jest podobny poziom co Study in Brown. Naprawdę świetnie wykonany hard bop - wszyscy wiemy, jak świetnym perkusistą jest Max Roach, tak samo jak i Brown trębaczem.
O, ale ciekawe wydawnictwa. Dzięki
Sonny Rollins and Thelonious Monk Quartet
i tak wchodzi na listę.
To by było za proste. Przejrzałem skany pierwszego wydania. Na okładce frontowej jestSonny Rollins and Thelonious Monk, z tyłu - Sonny Rollins Quartet, zaś na labeluPumaGuma pisze:Tylko nie wiem jeszcze z jakiego źródła wziąć nazwę wykonawcy. RYM mówi, że to Sonny Rollins Quartet, natomiast Discogs, że Sonny Rollins and Thelonious Monk. Ale ta druga chyba jednak bardziej adekwatna będzie.
Sonny Rollins and Thelonious Monk Quartet
i tak wchodzi na listę.
- Taribo West
- singel analogowy
- Posty: 395
- Rejestracja: 06.04.2021, 11:03
- Kontakt:
Hamp and Getz - Hamp and Getz (1955)
two jazz giant in an epic bebop album with great vibraphone work by Hampton
Julie London - Julie Is Her Name (1955)
only guitar, bass and voice, for an album made of timeless melodies
Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank - Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank (1955)
Laurindo Almeida was the first jazz musician that try to mix brazilian music with jazz.
Pérez Prado & Shorty Rogers - Voodoo Suite (Plus Six All-Time Greats) (1955)
Atahualpa Yupanqui - Camino del indio
With bask origin, Atahualpa is the king of the milonga, the most important Argentinian songwriter in his best album
Georges Brassens - № 3 [Les sabots d'Hélène]
One of the greatest French songwriter, in one of his seminal album with immortal classic and poetic lyrics
Bing Crosby - Merry Christmas
the ultimate Christmas album.
Billie Holiday - Music for Torching With Billie Holiday
One of the best voice ever, not her most famous work, but surely an album dense of emotions
Edmundo P. Zaldivar - Carnavalitos
Andean music at its best!
two jazz giant in an epic bebop album with great vibraphone work by Hampton
Julie London - Julie Is Her Name (1955)
only guitar, bass and voice, for an album made of timeless melodies
Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank - Laurindo Almeida Quartet Featuring Bud Shank (1955)
Laurindo Almeida was the first jazz musician that try to mix brazilian music with jazz.
Pérez Prado & Shorty Rogers - Voodoo Suite (Plus Six All-Time Greats) (1955)
Atahualpa Yupanqui - Camino del indio
With bask origin, Atahualpa is the king of the milonga, the most important Argentinian songwriter in his best album
Georges Brassens - № 3 [Les sabots d'Hélène]
One of the greatest French songwriter, in one of his seminal album with immortal classic and poetic lyrics
Bing Crosby - Merry Christmas
the ultimate Christmas album.
Billie Holiday - Music for Torching With Billie Holiday
One of the best voice ever, not her most famous work, but surely an album dense of emotions
Edmundo P. Zaldivar - Carnavalitos
Andean music at its best!
- Taribo West
- singel analogowy
- Posty: 395
- Rejestracja: 06.04.2021, 11:03
- Kontakt:
Widzę, że coraz bliżej do 55 albumów jest. Za jakiś czas znowu się postaram polecieć kolejnymi propozycjami
And this Julie London's album sounds incredibly interesting. I'll check it out for sure! Thanks for such a curious recommendation
Descriptions of Laurindo Almedia and Atahualpa Yupanqui look great too.
And this Julie London's album sounds incredibly interesting. I'll check it out for sure! Thanks for such a curious recommendation
Descriptions of Laurindo Almedia and Atahualpa Yupanqui look great too.