Frank Zappa

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Tarkus
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 11427
Rejestracja: 11.04.2007, 18:15
Lokalizacja: Wa-wa
Kontakt:

Post autor: Tarkus »

Szerokie spektrum - dobrze szalałejącą publiczność widziałem i na koncertach Riverside i Franz Ferdinand, Editors, Example i tak dalej. Ba - na McCartneyu tańczył cały Basen, więc czasem emerytura potrafi. Ale to rzadkie przypadki.
If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach
Argenteum Astrum
singel analogowy
Posty: 323
Rejestracja: 24.03.2008, 19:27

Post autor: Argenteum Astrum »

No wlasnie kiedys sluchalem Riverside'a i jakos nie podpasowal mi. Generalie w ogole jakos mloda muzyka nie wciaga mnie juz zbytnio, moze to kwestia osluchania i oczekiwan a moze przywyczajenia...nie ma sie co oszukiwac, rock jako gatunek wyznaczajacy nie tylko dokonania muzyczne ale i styl zycia nalezy juz raczej do minionej epoki.
Awatar użytkownika
RomanZKrainyDeszczowców
singel kompaktowy
Posty: 481
Rejestracja: 26.10.2010, 00:20
Lokalizacja: Tam Gdzie Nawet Kruk Nie Rzuca Kości
Kontakt:

Post autor: RomanZKrainyDeszczowców »

mahavishnuu pisze:Obrazek

Jeśli wszystko pójdzie dobrze 20 września ukaże się płyta Franka „Roxy By Proxy” .
Aż mnie świerzbi na tą wiadomość :) Się doczekać nie mogę !!!!
"Jazz is not dead, it just smells funny" - FZ
Welcome to my world - https://soundcloud.com/hotrat

"Teraźniejszość to tylko nieskończenie cienka granica między przyszłością a przeszłością"
Awatar użytkownika
mahavishnuu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4477
Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
Lokalizacja: Opole

Post autor: mahavishnuu »

Obrazek

Frank Zappa - „Road tapes – Venue #2”. Grzechu wspominał ostatnio o pierwszej części tej serii. W tym wypadku dostaliśmy nagrania koncertowe z Helsinek z sierpnia 1973 roku. Jeśli ktoś z Was lubi Zappę a nie zna jeszcze tego wydawnictwa to warto nadrobić zaległości, gdyż jest ono FANTASTYCZNE. Franciszek Wielki ma tu do dyspozycji swój bodaj najlepszy band (m. in. Jean-Luc Ponty, George Duke, Ian Underwood…). Całość trwa mniej więcej dwie godziny z kwadransem – daje to więc świetne pojęcie o tym, jak wyglądały koncerty Zappy w tym czasie. Ponty miejscami przechodzi samego siebie – jego solówka z „Dupree’s paradise” wręcz miażdży, a w innych utworach jest także wyśmienity. Szkoda, że na swoich płytach solowych poszedł później w stronę bardziej konwencjonalnego i ugrzecznionego jazz-rocka. Generalnie granie jest tu nieco podobne do tego, co znamy z „Roxy and elsewhere” czy też drugiej części „You can’t do that on stage anymore” (w tamtym wypadku także mieliśmy koncert Zappy z Helsinek, tyle że z jesieni 1974 roku). „Road tapes – Venue #2” muzycznie wydaje mi się nawet ciekawszy od tamtych wspaniałych płyt. Tam jest już jednak troszkę więcej „piosenkowego” grania. Poza tym brakuje Iana Underwooda, który grywał czasami kapitalne, odjechane solówki na syntezatorach, no i przede wszystkim Ponty’ego, którego obecność w tym zespole była z pewnością istotną wartością dodaną.
Na „„Road tapes – Venue #2” trudno cokolwiek wyróżnić, gdyż znakomitego materiału jest co niemiara. Jest to na pewno smakowity kąsek dla koneserów jazz-rockowego grania, choć nie tylko. Mnóstwo tu oszałamiających solówek, nietypowych harmonii, powykręcanych rytmów, niekonwencjonalnych aranżacji. Wiadomo, jak to u Zappy, tyle że w wypadku tego wydawnictwa trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z jednym z najdoskonalszych przejawów muzykowania tego artysty.

Każde oficjalne i bootlegowe wydawnictwo z tego okresu pokazuje, że ten zespół miał niesamowity potencjał. Przy okazji warto sięgnąć także po zapis wideo z koncertu emitowanego przez szwedzką telewizję z sierpnia 1973 roku. To blisko godzinny zapis, choć jest także nieco dłuższa wersja (jakość zaskakująco dobra) – tylko trzy długie kompozycje. To kolejny muzyczny klejnot, który jest jazdą obowiązkową dla każdego fana Franka.
Awatar użytkownika
greg66
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4162
Rejestracja: 31.08.2008, 22:00
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: greg66 »

Alek opisal dwojke to moze pare slow o Road Tapes vol 1.
25.08.1968 na Kerrisdale Arena w Vancouver ,Matki wystapily w swoim najlepszym skladzie :
Frank Zappa—guitar, vocals
Don Preston—keyboards
Ian Underwood—keyboards, woodwinds
Bunk Gardner—woodwinds, voice
Motorhead Sherwood—baritone sax, tambourine, harmonica
Roy Estrada—bass, vocals
Jimmy Carl Black—drums, vocals
Art Tripp III—drums, percussion
Pomimo uplywu dwoch lat od debiutu muzyka Zappy nadal wywolywala oburzenie i niezrozumienie.
Dziennikarz "Sunday Mirror" tak pisal o wystepach Matek :
Byl to najdziwniejszy,najbardziej psychodeliczny happening jaki widzial Londyn. Pisky ,przerwy,zgrzyty,improwizacje,syki oraz
przenikliwe ostre dzwieki wydobywane z przerazajacego zestawu instrumentow elektronicznych a takze takze kolorowe
reflektory omiatajace scene - oto wrazenia tego wieczoru. Ubrany jak i jego koledzy w rzeczy najwidoczniej porwane
z plonacego domu towarowego ,z wlosami obficie splywajacymi na ramiona w stylu iscie biblijnym - Mister Zappa nie
oszczedzal razow. Powiedzial do publiki :"Przytocze teraz tekst tej piosenki ,zanim jeszcze zaczniemy grac, poniewaz
nie bedziecie w stanie go zrozumiec i uslyszec kiedy juz zaczne.""

Help I'm a Rock polaczone z Transylvania Boogie, Hungry Freaks,Daddy ,King Kong oraz utwor E.Varese Octandre to tylko niektore
kawalki jakie znalazly sie na tej plycie. Dobrze,ze mamy koncert z lat 60-tych ,bo bootlegi z tamtego okresu brzmia glucho a tak mozna posluchac
"wariactw" Mistrza i jego Matek w pelnej okazalosci.
Awatar użytkownika
stranger
maxi-singel kompaktowy
Posty: 780
Rejestracja: 01.04.2014, 10:05
Lokalizacja: Rzeszów/Glasgow

Post autor: stranger »

Co prawda nie stricte o Franku, lecz o jego synu, którego album VIA ZAMMATA miał premierę 2 dni temu.

Obrazek

1. Funky 15
2. Rat Race
3. Dragon Master
4. Malkovich
5. On Fire
6. Nothing
7. Hummin'
8. Truth
9. What If
10. Jaws Of Life
11. Just The Way She Is
12. Billionaire's Son
Awatar użytkownika
Quasarsphere
epka kompaktowa
Posty: 1085
Rejestracja: 29.04.2010, 09:54
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Quasarsphere »

Ale na tym zdjęciu syn do niego podobny. Gdyby jeszcze zapuścił ten charakterystyczny zarost, to byłby prawie sobowtór.
Awatar użytkownika
jay.dee
singel analogowy
Posty: 308
Rejestracja: 15.08.2016, 19:31
Lokalizacja: Barcelona

Post autor: jay.dee »

mahavishnuu pisze:Frank Zappa - „Road tapes – Venue #2”. Grzechu wspominał ostatnio o pierwszej części tej serii. W tym wypadku dostaliśmy nagrania koncertowe z Helsinek z sierpnia 1973 roku. Jeśli ktoś z Was lubi Zappę a nie zna jeszcze tego wydawnictwa to warto nadrobić zaległości, gdyż jest ono FANTASTYCZNE. Franciszek Wielki ma tu do dyspozycji swój bodaj najlepszy band (m. in. Jean-Luc Ponty, George Duke, Ian Underwood…). Całość trwa mniej więcej dwie godziny z kwadransem – daje to więc świetne pojęcie o tym, jak wyglądały koncerty Zappy w tym czasie. Ponty miejscami przechodzi samego siebie – jego solówka z „Dupree’s paradise” wręcz miażdży, a w innych utworach jest także wyśmienity. Szkoda, że na swoich płytach solowych poszedł później w stronę bardziej konwencjonalnego i ugrzecznionego jazz-rocka. Generalnie granie jest tu nieco podobne do tego, co znamy z „Roxy and elsewhere” czy też drugiej części „You can’t do that on stage anymore” (w tamtym wypadku także mieliśmy koncert Zappy z Helsinek, tyle że z jesieni 1974 roku). „Road tapes – Venue #2” muzycznie wydaje mi się nawet ciekawszy od tamtych wspaniałych płyt. Tam jest już jednak troszkę więcej „piosenkowego” grania. Poza tym brakuje Iana Underwooda, który grywał czasami kapitalne, odjechane solówki na syntezatorach, no i przede wszystkim Ponty’ego, którego obecność w tym zespole była z pewnością istotną wartością dodaną.

Na „„Road tapes – Venue #2” trudno cokolwiek wyróżnić, gdyż znakomitego materiału jest co niemiara. Jest to na pewno smakowity kąsek dla koneserów jazz-rockowego grania, choć nie tylko. Mnóstwo tu oszałamiających solówek, nietypowych harmonii, powykręcanych rytmów, niekonwencjonalnych aranżacji. Wiadomo, jak to u Zappy, tyle że w wypadku tego wydawnictwa trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z jednym z najdoskonalszych przejawów muzykowania tego artysty.
Podpisuję się obiema rękami - w mojej ocenie ta rejestracja zdecydowanie przewyższa kontrowersyjne pocięte, posklejane i zmiksowane koncerty z Helsinek (YCDTOSA 2), jak i materiał z Roxy w którejkolwiek z dostępnych form (którego delikatną krytykę napisała sama Ruth Underwood w książeczce do "Roxy by Proxy"). Myślę, że z czasem uznanie dla tego wydawnictwa tylko wzrośnie, gdyż sława Roxy i Helsinek opierała się wcześniej na braku konkurencyjnych wydawnictw koncertowych z tego okresu.

Tymczasem obóz Ahmeta Zappy zapowiada na jesień kolejne koncertowe wydawnictwa: kolejną po wybornej "Imaginary Diseases" składankę z trasy Petit Wazoo z 1972 roku oraz pełen koncert z września 1978 roku, z Chicago. W stosunku do styczniowej dokumentacji serii występów z Hammersmith Odeon '78, w składzie nie było już Belewa, O'Hearna i Bozzio, którzy zastąpieni zostali przez Ike Willisa, Denny Walleya, Arthura Barrowa i Vinnie Colaiutę, czyli bazową ekipę, która zarejestrowała większą część "Joe's Garage".

Po umiarkowanie udanej trzeciej instalacji Road Tapes (i pisze to fan okresu z żółwiami na pokładzie), czekam z zainteresowaniem na te dwa archiwalia, mimo że po cichu liczyłem na oficjalny koncert z trasy Beefhearta i Zappy z 1975 roku, który odesłałoby na zasłużoną emeryturę królujący (oficjalnie) do dnia dzisiejszego ogryzek o nazwie "Bongo Fury". Może następnym razem.
Ostatnio zmieniony 29.08.2016, 19:28 przez jay.dee, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Tarkus
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 11427
Rejestracja: 11.04.2007, 18:15
Lokalizacja: Wa-wa
Kontakt:

Post autor: Tarkus »

Ktoś mógłby obiektywnie powiedzieć, czy to całe Banned From Utopia jest w ogóle warte jakiejkolwiek uwagi, czy też po prostu paru postzappowych emerytów usiłuje dorobić brakujący dolar do emerytury?

http://www.koncertomania.pl/koncert/732 ... -2016.html
If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach
Awatar użytkownika
rockowy
japońska edycja z bonusami
Posty: 3158
Rejestracja: 11.04.2007, 21:26
Kontakt:

Post autor: rockowy »

Warto ze względu na Bobby Martina. Szczególnie jak ktoś lubi składy Zappy w których występował i rzeczy typu video z Halloween 1981.
Awatar użytkownika
jay.dee
singel analogowy
Posty: 308
Rejestracja: 15.08.2016, 19:31
Lokalizacja: Barcelona

Post autor: jay.dee »

jay.dee pisze:Tymczasem obóz Ahmeta Zappy zapowiada na jesień kolejne koncertowe wydawnictwa: kolejną po wybornej "Imaginary Diseases" składankę z trasy Petit Wazoo z 1972 roku
Słucham sobie tego nowego wydawnictwa, które wyszło pod tytułem Little Dots, i jak to było do przewidzenia, jestem zachwycony!

Obrazek

Jak dla mnie najlepszy amerykański brass-rockowy zespół tamtej epoki, niekiedy progresywno-jazzowy niczym Blood, Sweat & Tears, chwilę później rasowo bluesowy jak Butterfield Blues Band, z aranżacjami na miarę Chase, gitarowym kopem Electric Flag, a bujający nie gorzej niż Tower of Power!

Najbardziej intrygująca jest kończąca całość 24-minutowa "kondukcja" Columbia SC, zaimprowizowana na gorąco z powodu jednodniowego aresztu części zespołu tuż przed rozpoczęciem występu. Pomimo, że załączone w książeczce wspomnienia dokoptowanego do składu na tę jedną noc Maury Bakera, bębniarza otwierającego występ Tima Buckleya, sugerują, że całość powstała na żywo, można domniemywać, że ten zadziwiająco zgrabny numer musiał być choć w części oparty na kwitach, które Frank mógł mieć na podorędziu. No bo jeśli nie, to ja ściągam czapkę z głowy i kłaniam się do pasa.
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Zanim olśniło mnie w temacie zagadki na temat FZ w WG, natknąłem sie w sieci na artykuł pt. "PIĘKNY I BESTIA", którego teza jest następująca:

Frank Zappa i jazz niespecjalnie się lubili. Owszem, spotkali się przelotnie kilka razy, coś nawet razem nagrali, ale raczej nie zapałali do siebie wyjątkową sympatią.
http://mwm.nfm.wroclaw.pl/articles/297-piekny-i-bestia

Lata już temu czytałem polskie wydanie biografii Franka i szczerze mówiąc już nie pamiętam aby jakieś znaczące jego awersje do jazzu miały miejsce. Może w aspekcie środowiska jazzmanów, zwłaszcza tych z "misją" (vide Wynotn Marsalis) coś tam było. Zaskoczyły mnie we wzmiankowanym artykule informacje jakoby Ponty wytykał Zappie niedouczenie w temacie harmonii itp.
Osobiście nie zgadzam się z postawioną przez autora tezą. Zappa mocno inspirował się jazzem, często zapraszał jazzmanów (Kirk, bracia Brecker, Shepp i inni), a dworować lubił ze wszystkiego, z samym sobą włącznie, więc traktowanie wątku jazzowego w jego twórczości jako przelotnego epizodu i wyciąganie jakichś antagonizmów na potwierdzenie wątpliwej tezy uważam za naciągane.
Awatar użytkownika
Bednaar
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6741
Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Bednaar »

Mniej więcej zgadzam się z Tobą, crescent, tylko dodam swoje spostrzeżenia. Z jednej strony Zappa faktycznie mógł mieć na pieńku z jazzmanami zbyt nadętymi, napuszonymi w rodzaju W. Marsalisa, a z drugiej - nabijał się z jazzu awangardowego (Jazz From Hell). Myślę, że nie miał nic do jazzu jako takiego, przecież nie nagrałby płyt w rodzaju Hot Rats, Waka/Jawaka czy The Grand Wazoo.
vertical_invader
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Bednaar pisze: - nabijał się z jazzu awangardowego (Jazz From Hell)
Raczej nie przypuszczam. "Jazz From Hell" to kompozycyjnie bardzo dobra płyta. Środki wyrazu - samplery, mogą odstraszać i powodować wrażenie, że twórca robi sobie jaja. Podobny charakter ma jego ostatnie studyjne dzieło "Civilization Phase III". Mimo, że ze wszystkiego potrafił się nabijać, do E.Dolphy'ego, Archie Sheppa i innych frytowców miał szacunek, tym bardziej, że sam potrafił odjechać w abstrakcyjne rejony nierzadko.

Bardziej zbyciarsko, jeśli chodzi o jazz, pojechał na koncertowej kompilacji "Make A Jazz Noise Here", choć i tam są bardzo dobre muzycznie fragmenty.
Awatar użytkownika
mahavishnuu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4477
Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
Lokalizacja: Opole

Post autor: mahavishnuu »

crescent pisze:Zanim olśniło mnie w temacie zagadki na temat FZ w WG, natknąłem sie w sieci na artykuł pt. "PIĘKNY I BESTIA", którego teza jest następująca:

Frank Zappa i jazz niespecjalnie się lubili. Owszem, spotkali się przelotnie kilka razy, coś nawet razem nagrali, ale raczej nie zapałali do siebie wyjątkową sympatią.
http://mwm.nfm.wroclaw.pl/articles/297-piekny-i-bestia
Mocno naciągana i uproszczona teza. Facet cytuje jakąś wyrwaną z kontekstu wypowiedź Ponty'ego, tymczasem ten skrzypek w wywiadach wypowiada się o Zappie bardzo pozytywnie. Niejednokrotnie z wielką estymą. Wpływy jazzowe to nie tylko tych 5-6 albumów, o których zazwyczaj się wspomina. Prawie na każdej jego płycie słychać większe lub mniejsze inspiracje tym idiomem. Mam pewne wątpliwości czy autor dobrze ogarnął temat, bo w tekście jest kilka błędów merytorycznych, nieścisłości, kontrowersji.
ODPOWIEDZ