Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Ok so let's do it. I will send my list till 5th of March. I hope that you receive from others too (even if they don't post here)
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Now THAT is a statementTaribo West pisze: ↑23.01.2023, 20:56 I think the New Wave Polish scene is the best in the world after UK (better than US).
Makes perfect sense.Taribo West pisze: ↑23.01.2023, 20:56 I don't even think that it is good idea to mix 80 with other decades. The Poland in 80's was a totally different country than in the 90's, maybe we can think later to a poll of 90-00-10.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 25813
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
I don't think so. We haven't REM, Husker Du, Sonic Youth, Bad Religion, Pixies, Swans.Taribo West pisze: I think the New Wave Polish scene is the best in the world after UK (better than US).
Dobra, na tym mój w miarę sensowny angielski się kończy. Amerykańska scena była bardzo bogata i urozmaicona, oraz lepiej funkcjonująca finansowo. Nasi nowofalowcy musieli użerać się i z biedą lat 80-tych i z władzą, która przy pomocy cenzury decydowała kto może wydać płytę i jak ona ma wyglądać. Mało jest polskich zespołów nowofalowych, które w tym czasie nagrały i wydały płyty. Był klub płytowy Razem, gdzie się trochę płyt ukazało, ale to było tak nieco z boku, poza głównym obiegiem. Oczywiście było sporo interesujących rzeczy - była np. scena trójmiejska, rzeszowska - ale to było strasznie wszystko siermiężne
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
I teraz pomyśl, jak przez te wszystkie przeszkody - i to w stanie wojennym! - Brygada Kryzys prze do przodu niczym Amundsen przez Antarktydę i z tego boju rodzi się arcydzieło. Dla mnie osobiście jest to rockowa płyta numer jeden lat 80. Całych.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3991
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Wszystko fajnie, szkoda tylko, że niesłuchalna
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 25813
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Numer jeden to może nie, ale trzy? cztery? - pierwsza piątka - to na pewno. Ja jestem wielkim fanem "Helikopterów" Portera? Natomiast co do Brygady, to przecież większa część nakładu tego krążka poszła na przemiał. Nie wiem ile poszło w ludzi. A nagrywano to jako testowanie studia.
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Mi też czasem to brzmienie rodzimych pozycji z tego okresu nie pozwala na pełną satysfakcję z odsłuchu, ale cóż takie były czasy...
Taribo as 30th of January is approaching are you going to send your list to someone from the forum who doesn't vote?
That's the rule here. Then we can send our own to you.
Może ktoś jest chętny na zostanie depozytariuszem?
Taribo as 30th of January is approaching are you going to send your list to someone from the forum who doesn't vote?
That's the rule here. Then we can send our own to you.
Może ktoś jest chętny na zostanie depozytariuszem?
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3991
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Z Polską muzyką i z polskimi płytami mam pewien dość duży problem, bo z jednej strony cenię i to strasznie, a z drugiej strony nie aż na tyle, żeby traktować jako jakiś niezwykły towar eksportowy i niech świat pada na kolana.
Z wielu przyczyn płyty z lat 70 i 80 mają wiele mankamentów:
- złe brzmienie,
- nierówny dobór materiału,
- coś co dla mnie ważne - często byle jakie, nieciekawe okładki (SBB - Memento z BT - przecież ta okładka woła o pomstę do nieba)
- irytujący mnie ogromnie fakt nietraktowania "płyty" jako skończonej całości, czyli co innego wyszło w 1982 r, co innego na kasecie tonpressu z 1987, a na reedycji CD z 1995 jeszcze całkiem co innego.
Jednocześnie język polski wydaje się na tyle nieprzystępny, że trudno mi sobie wyobrazić, że komuś spoza RP te utwory mogłyby się spodobać. A śpiewanie po angielsku odpada, bo to oszukistwo (vide Porter Band nie powinien się liczyć ani trochę).
Natomiast ładunek emocjonalny tekstów jest często tak ogromny, i do tego jeszcze zawiera w sobie coś co trudno wytłumaczyć, ale jednak jakiś nasz "narodowy kontekst". Doskonale rozumiem co śpiewają w Autobiografii czy Nie Pytaj o Polskę, bo każdy z nas to wszystko przeżył, to są historie nasze, naszych rodzin, znajomych, historie z Grudziądza, Bielska Białej czy bloków z Tarnowa. Ale czy dla obcokrajowca, który słyszy tylko szszszsz ą, bę, cę cokolwiek ta muzyka znaczy?
Reasumując z płytami jako całością może być u mnie kiepsko, nie dawał bym im wysokich ocen, natomiast poszczególne doskonałe piosenki, których są setki, to jest nasze wielkie dobro narodowe i myślę, że warto, by młode pokolenie zapoznawało się z tymi kawałkami. Np. tu podoba mi się coś co poznałem dopiero na sylwestra, a co doskonale łączy stare z nowym - i jeszcze jaka fajna Pani
Karolina Stanisławczyk Cliche
https://www.youtube.com/watch?v=KjQYmiGcBKA
Z wielu przyczyn płyty z lat 70 i 80 mają wiele mankamentów:
- złe brzmienie,
- nierówny dobór materiału,
- coś co dla mnie ważne - często byle jakie, nieciekawe okładki (SBB - Memento z BT - przecież ta okładka woła o pomstę do nieba)
- irytujący mnie ogromnie fakt nietraktowania "płyty" jako skończonej całości, czyli co innego wyszło w 1982 r, co innego na kasecie tonpressu z 1987, a na reedycji CD z 1995 jeszcze całkiem co innego.
Jednocześnie język polski wydaje się na tyle nieprzystępny, że trudno mi sobie wyobrazić, że komuś spoza RP te utwory mogłyby się spodobać. A śpiewanie po angielsku odpada, bo to oszukistwo (vide Porter Band nie powinien się liczyć ani trochę).
Natomiast ładunek emocjonalny tekstów jest często tak ogromny, i do tego jeszcze zawiera w sobie coś co trudno wytłumaczyć, ale jednak jakiś nasz "narodowy kontekst". Doskonale rozumiem co śpiewają w Autobiografii czy Nie Pytaj o Polskę, bo każdy z nas to wszystko przeżył, to są historie nasze, naszych rodzin, znajomych, historie z Grudziądza, Bielska Białej czy bloków z Tarnowa. Ale czy dla obcokrajowca, który słyszy tylko szszszsz ą, bę, cę cokolwiek ta muzyka znaczy?
Reasumując z płytami jako całością może być u mnie kiepsko, nie dawał bym im wysokich ocen, natomiast poszczególne doskonałe piosenki, których są setki, to jest nasze wielkie dobro narodowe i myślę, że warto, by młode pokolenie zapoznawało się z tymi kawałkami. Np. tu podoba mi się coś co poznałem dopiero na sylwestra, a co doskonale łączy stare z nowym - i jeszcze jaka fajna Pani
Karolina Stanisławczyk Cliche
https://www.youtube.com/watch?v=KjQYmiGcBKA
- Taribo West
- singel analogowy
- Posty: 395
- Rejestracja: 06.04.2021, 11:03
- Kontakt:
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
I think it is just a matter of getting use to a new language, little bit when you discover food from other countries. At the begin Polish was little bit hostic to me, but now sound very good to me. I also think that Polish fix better with new wave/post punk band than prog. At the begin Niemen was quite hard to digest (now i love him), Republika were much easier to digestMonstrualny Talerz pisze: ↑25.01.2023, 10:00
Jednocześnie język polski wydaje się na tyle nieprzystępny, że trudno mi sobie wyobrazić, że komuś spoza RP te utwory mogłyby się spodobać. A śpiewanie po angielsku odpada, bo to oszukistwo (vide Porter Band nie powinien się liczyć ani trochę).
My music blog: https://dugongobazar.blogspot.com/
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Yes, I think it's a matter of getting used to it... Although, for example, Italian progressive rock, I definitely prefer sung in Italian (and it's always been like this).Taribo West pisze: ↑25.01.2023, 12:27
I think it is just a matter of getting use to a new language, little bit when you discover food from other countries. At the begin Polish was little bit hostic to me, but now sound very good to me. I also think that Polish fix better with new wave/post punk band than prog. At the begin Niemen was quite hard to digest (now i love him), Republika were much easier to digest
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Taribo West
- singel analogowy
- Posty: 395
- Rejestracja: 06.04.2021, 11:03
- Kontakt:
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
In Italy we also discus that Italian doesn't fix to rock music as well than English. I think it is just a matter of stereotypes, we grow up with engish speaking rock music, so our stereotype of Rock music is with english, so other languages sound weird to us at the begin.
I don't believe that some languages fix better than other in music, i just think each language has is own peculiarity and the great artist are able to adapt their music to a language and creating new flavours.
I don't believe that some languages fix better than other in music, i just think each language has is own peculiarity and the great artist are able to adapt their music to a language and creating new flavours.
My music blog: https://dugongobazar.blogspot.com/
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Overall - I agree with that. However, as I have some experience in singing - also rock songs - I have to say that English is easier in rock phrasing than, for example, Polish. There are a lot of one-syllable words in English that have their own meaning and are easier to manipulate when singing. However - of course - good singers can do well in any language.Taribo West pisze: ↑26.01.2023, 09:58 I don't believe that some languages fix better than other in music, i just think each language has is own peculiarity and the great artist are able to adapt their music to a language and creating new flavours.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
- Taribo West
- singel analogowy
- Posty: 395
- Rejestracja: 06.04.2021, 11:03
- Kontakt:
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Leptir pisze: ↑26.01.2023, 10:53Overall - I agree with that. However, as I have some experience in singing - also rock songs - I have to say that English is easier in rock phrasing than, for example, Polish. There are a lot of one-syllable words in English that have their own meaning and are easier to manipulate when singing. However - of course - good singers can do well in any language.Taribo West pisze: ↑26.01.2023, 09:58 I don't believe that some languages fix better than other in music, i just think each language has is own peculiarity and the great artist are able to adapt their music to a language and creating new flavours.
Yes English, but i think even more Chinese fix very well with metrics. In chinese all the words are monosyllabs and they have many different vowels accents, it fix perfectly with music. But I also think that "imperfections" have special charm. Little bit like the dissonances, sometimes a songs with some dissonance sound better.
My music blog: https://dugongobazar.blogspot.com/
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Absolutely right. Very often intonation "imperfections", dissonances or "dirty" sounds are more interesting than perfection in all these aspects. Though within reason of course. It's interesting what you write about the Chinese language in the vocal context. I didn't know about it.Taribo West pisze: ↑26.01.2023, 15:33 But I also think that "imperfections" have special charm. Little bit like the dissonances, sometimes a songs with some dissonance sound better.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Re: Z ziemi włoskiej do Polski - najlepszy polski album dekady 1980-89
Taribo West!
Ja myślę, że Twoja inicjatywa jest bardzo cenna. Oto Ktoś chce przybliżyć, polską muzykę Europie, nigdy dość takim pomysłom.
Pamiętamy??? (my Polacy), pamiętamy jak menager McCartneya, u schyłku lat 80-tych, rozpatrując możliwości przyjazdu do Polski, pytał czy w Krakowie, mamy jakiś porządny hotel ?
Z drugiej strony, to o czym zaczął (o osobliwych trudnościach) pisać Kolega MT, ma istotne znaczenie dla muzyki z lat 80-tych( wcześniej też)
Estetyka, ówczesnego, dnia powszedniego była zła, to się przenosiło do mass-mediów. Muzyczne periodyki, jeśli sensowne w treści, to drukowane na jakimś <zdechłym> powielaczu, a jak edycja lepsza to kolorowo owszem, ale bez sensu. Dziwaczne malowanki, barwne kółeczka, kwadraciki rządzące się zagadkowymi prawami, być może wbrew woli autorów, tworzyły "misiowo-świerszczykowy" * klimat.
Scenografia programów tv i okładki polskich płyt ( nie miały grzbietów, a to był jeden z mniejszych problemów poligraficznych) to jedno pasmo nieporozumień i zupełnego braku inwencji.
Z perspektywy Italii, ojczyzny designu, to wybrzmiewa szczególniej. Ale i w tym bezguściu, powstawały klejnoty polskiej muzyki popularnej. Ot, choćby:
Tie Break – Tie Break 1989
Muzycznie, skojarzeń, może być wiele, wszystkie na miarę wrażliwości, wiedzy i erudycji słuchającego. I to bodaj tak wypełniano tę intencję. Muzyka tworzona razem zwana, przemądrzale <kreacją zbiorową> . I szło <Nowe>, okładka coś sygnalizowała i miała formę. Na polskim rynku fonograficznym, niecodzienność(!).
* - Miś, Świerszczyk - pisma dziecięce i dziecinne.
Ja myślę, że Twoja inicjatywa jest bardzo cenna. Oto Ktoś chce przybliżyć, polską muzykę Europie, nigdy dość takim pomysłom.
Pamiętamy??? (my Polacy), pamiętamy jak menager McCartneya, u schyłku lat 80-tych, rozpatrując możliwości przyjazdu do Polski, pytał czy w Krakowie, mamy jakiś porządny hotel ?
Z drugiej strony, to o czym zaczął (o osobliwych trudnościach) pisać Kolega MT, ma istotne znaczenie dla muzyki z lat 80-tych( wcześniej też)
Ciągle o rozwoju kultury muzycznej (ta, nas tu, interesuje bardziej, ale przecież zasięg "zniszczeń", był większy), decydowało pokolenie ludzi, <które nauczyło się słuchać> , ale nie nauczyło się słyszeć.Monstrualny Talerz pisze: ↑25.01.2023, 10:00 Z Polską muzyką i z polskimi płytami mam pewien dość duży problem, bo z jednej strony cenię i to strasznie, a z drugiej strony nie aż na tyle, żeby traktować jako jakiś niezwykły towar eksportowy i niech świat pada na kolana.
Z wielu przyczyn płyty z lat 70 i 80 mają wiele mankamentów:
- złe brzmienie,
- nierówny dobór materiału,
- coś co dla mnie ważne - często byle jakie, nieciekawe okładki (SBB - Memento z BT - przecież ta okładka woła o pomstę do nieba)
- irytujący mnie ogromnie fakt nietraktowania "płyty" jako skończonej całości, czyli co innego wyszło w 1982 r, co innego na kasecie tonpressu z 1987, a na reedycji CD z 1995 jeszcze całkiem co innego.
...
Estetyka, ówczesnego, dnia powszedniego była zła, to się przenosiło do mass-mediów. Muzyczne periodyki, jeśli sensowne w treści, to drukowane na jakimś <zdechłym> powielaczu, a jak edycja lepsza to kolorowo owszem, ale bez sensu. Dziwaczne malowanki, barwne kółeczka, kwadraciki rządzące się zagadkowymi prawami, być może wbrew woli autorów, tworzyły "misiowo-świerszczykowy" * klimat.
Scenografia programów tv i okładki polskich płyt ( nie miały grzbietów, a to był jeden z mniejszych problemów poligraficznych) to jedno pasmo nieporozumień i zupełnego braku inwencji.
Z perspektywy Italii, ojczyzny designu, to wybrzmiewa szczególniej. Ale i w tym bezguściu, powstawały klejnoty polskiej muzyki popularnej. Ot, choćby:
Tie Break – Tie Break 1989
Muzycznie, skojarzeń, może być wiele, wszystkie na miarę wrażliwości, wiedzy i erudycji słuchającego. I to bodaj tak wypełniano tę intencję. Muzyka tworzona razem zwana, przemądrzale <kreacją zbiorową> . I szło <Nowe>, okładka coś sygnalizowała i miała formę. Na polskim rynku fonograficznym, niecodzienność(!).
* - Miś, Świerszczyk - pisma dziecięce i dziecinne.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami