ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Najciekawsze - najsilniejszych.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4867
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Crazy »

No, zapodałeś solidnie! Tych pięciu płyt zamierzam na pewno posłuchać - co prawda o ile pamiętam, Wire jak zwykle mi się nie podobał, ale w sumie to nic nie pamiętam, więc chętnie obadam. This Heat to zdaje się jedna z moich poważnych zaległości (jeszcze przede mną ta płyta, co tak wysoko zaszła w latach 80), więc i tu się szykuję.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6311
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: MirekK »

Białystok - Świetny wpis, oby takich więcej. Twoja lista (bez Talking Heads, bo nigdy za nimi nie przepadałem) to sam miód. Możesz na mnie liczyć. Parę wymienionych przez ciebie tytułów to moje podium. 😀
Zgadzamy się co do joty odnośnie 5 albumów wymienionej przez ciebie. Płyta Gang of Four - kanon gatunku, mój ulubiony album The Police, 154 to też i dla mnie najlepszy album Wire, Arachnoid - jeden z najlepszych albumów z Francji. Z debiutem This Heat wiąże się następna historia. Poznałem ten album w domu niejakiego Henryka P., polskiego promotora Rock-In-Opposition /rocka eksperymentalnego, właściciela firmy wysyłkowej na przełomie lat 70-tych i 80-tych, a później internetowej witryny ars2.pl. Niestety nie mam zdjęć aby to udowodnić. ;) Niezapomniany wieczór i nieprzespana noc. Oprócz This Heat poznałem tego dnia debiut Tuxedomoon (niestety to 1980) i wysłuchałem fragmenty korespondecji
Henryka z niejakim Peterem Hammillem. Co gorsze nawet mnie nie pamięta, a byłem z nim na dwóch koncertach na początku lat 80-tych: Laibach, Skeleton Crew. Ale było nas w sumie czterech, może dlatego mnie nie pamięta? Moje próby nawiązania z nim kontaktu i pogadania o "starych Polakach" zakończyły się fiaskiem. :(
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8532
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Białystok »

Tak jak wcześniej pisałem, koncentruję sę teraz na klasycznych tytułach, niekoniecznie tylko w rejonie prog rock i jazz fusion :wink:

Wszystkie ww. mam na półce (o dziwo nie było problemów z ich zakupem) więc będę też je gruntownie odświerzał z racji plebiscytu - czasu jest aż za dużo. Z 1979 r. mam około 10 pozycji, jednego nie mogę wymienić z CD na LP (brak reedycji). Dla mnie to niespecjalnie mocny rocznik, ale te 10-15 solidnych płyt na półkę jest.

Największe jak dotychczas odkrycie to zasługa esforty - Arthur Blythe - Lenox Avenue Breakdown. Niestety nigdy nie było współczesnej reedycji.
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5152
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: crescent »

Skoro już padła nazwa sceny RiO, to nie wiem, czy przez niedopatrzenie, czy przez sklerozę, ani widu, ani słychu o:

Art Bears - Winter Songs
Art Zoyd - Musique pour l'Odyssée

To kanoniczne albumy rockowej awangardy. Nie ma co opowiadać, nie znać, nie wypada.
Piotr
maxi-singel kompaktowy
Posty: 729
Rejestracja: 19.07.2019, 10:32

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Piotr »

Wydawało mi się, że już ktoś tu o powyższych płytach pisał, bo pierwszą nawet przesłuchałem na bazie tamtej opinii i pewnie się u mnie zmieści, podobnie jak te polecone przez Białystoka.
Awatar użytkownika
Retromaniak
remaster
Posty: 2161
Rejestracja: 13.03.2021, 15:39
Lokalizacja: Niemcy / Bydgoszcz

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Retromaniak »

Kansas - Monolith

Obrazek

Ostatni dobry Kansas w starym składzie:

Steve Walsh - vocals, keyboards
Kerry Livgren - guitar, keyboards
Robby Steinhardt - vocals, violin, lead vocals
Dave Hope - bass
Rich Williams - guitar
Phil Ehart - drums, percussion

Piękne melodie, ale słychać też progres - jak trzeba to panowie potrafią pokombinować - i dobrze.
Kiedyś słuchałem tylko tych ładnych nagrań – teraz podoba mi się cały album, bez wyjątków.

Top utwory:
------------------

- On the Other Side – 6:23 - ten utwór się do mnie kiedyś przylepił i trzyma do dziś; osobiste Top 5 grupy
- Angels Have Fallen - 6:36 – kolejny 6-minutowiec przypominający najlepsze czasy Kansasu
- A Glimpse of Home - 7:10 – najdłuższy na płycie, w tempie – wysoka półka
- Reason to Be - 3:50 – finałowa melodyjna ballada – może uzależnić

DINOZAURZY ALBUM ROKU – 1979 (2008) - 66 miejsce - 59 pkt (Andy 13/Arnold Layne 27/Drummer00 19)

RYM – 393 miejsce (Progressive Rock, Hard Rock, Symphonic Prog, Symphonic Rock)
Największe muzyczne archiwum na Spotify
Awatar użytkownika
PumaGuma
singel analogowy
Posty: 360
Rejestracja: 30.10.2021, 22:10
Lokalizacja: Rzeszów

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: PumaGuma »

Monstrualny Talerz pisze: 29.05.2023, 21:30
Ekhm...nic specjalnego tam nie ma...Oczywiście czas na dopisanie i właściwie opisanie dopiero by nadszedł. Ale nic specjalnego tam nie ma??? Oj, kolega chyba nie słuchał.
Wiesz, dla każdego inne rzeczy są czymś specjalnym i wartym uwagi. Nie pamiętam już, co mi się w tej płycie nie podobało, bo dawno i raz jej słuchałem, ale na pewno nie miałem wrażenia, bym obcował z czymś iście wyjątkowym. Typowe dla Frippa riffy, które brzmią jak jakieś odrzuty z King Crimsonowych sesji to jest jedna z rzeczy, które zapamiętałem, ale być może bardzo mylnie. Tak, lista gości robi wrażenie, bo jest tam i Peter Hammill i bodajże Peter Gabriel, ale moim zdaniem to nie jest wartość ani dodatnia ani ujemna, kiedy sama muzyka jest taka jakaś.... nie wiem, nijaka? Znanymi nazwiskami często się przykrywa muzyczną impotencję. Nie, nie piszę, że to jakaś zła płyta bardzo, sam jej nawet, przyznam, że nie pamiętam, tylko po prostu, nie uważam, by to był jakiś must-listen absolutny. Chyba, że dla tego forum, które w dużej mierze obrosło w prog-rockowym kulcie, gdzie wielbi się nawet słabe płyty twórców tej muzyki - ale to natomiast temat na inną dyskusję lub dyskusje.

Tak, brak kilku płyt, których nie ma w liście propozycji, wynika z paru rzeczy. Jedną z nich zapewne jest mój własny gust; nie przepadam za avant-progiem ani prog-rockiem ogólnie, przynajmniej w jakiejś większej mierze, więc z tej perspektywy brak jakiegoś Art Zoyd czy czegoś innego podobnego nie powinien dziwić. A z innej strony nie powinien dziwić, gdyż te albumy nie są jakoś wysoko w jakimś rymowym rankingu, czy ogólnie rocznikowym czy gatunkowym. Univers Zero dodałem, bo jest w jakiejś pierwszej dziesiątce płyt progresywno-rockowych w tym roczniku. Ale oczywiście, tak jak pisałem, jeżeli napiszecie parę słów na temat tych albumów, to je na pewno dopiszę. Lecz nie obiecuję, że sam ich posłucham, gdyż postanowiłem sobie w tym roku, że nie będę nadrabiał płyt rocznikowo. Tak, zgodziłem się na prowadzenie tego plebiscytu, ale samo słuchanie tych albumów nie jest chyba obowiązkiem prowadzącego. I też przesłuchałem tyle płyt z 1979 w zeszłym roku, że teraz naprawdę, głównie będę za powtórki się brał i dosłuchiwał rzeczy z rejonów, które mnie osobiście jakkolwiek interesują.

Jest dużo czasu jeszcze, więc i na moją indoktrynację, jak pisałem, przyjdzie pora. Ale dlatego, że moje polecanki często w innych plebiscytach przechodziły bez większego echa, to nie wiem, czy i teraz mam ochotę się odważać na takowe. Chociaż teraz może by ktoś posłuchał moich ulubionych płyt z samej racji tego, że jestem prowadzącym.

Ale abstrahując od tamtych tematów, ja od siebie też dopiszę dwie płyty, których na liście brakuje:

Peter Tosh - Mystic Man

Tego albumu warto posłuchać głównie ze względu na "Buk-In-Hamm Palace" - cała płyta obraca się generalnie w jamajskiej stylistyce, tzw. roots reggae czy jak to wszystko zwał, ale ten jeden utwór to niesamowicie chwytliwe disco. I tytułowy kawałek też ma świetny hook. Generalnie, przyjemna muzyka, sprawdzi się na słoneczne dni :D

Black Uhuru - Showcase

Znany również jako Black Uhuru i Guess Who's Coming to Dinner. Album, który na kwasie mógłby brzmieć jak najlepsza rzecz na świecie, ale i bez kwasu jest to kawał fenomenalnego reggae czy nawet dubu. Co tu pisać... po prostu posłuchajcie i wczujcie się w ten vibe.
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6311
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: MirekK »

Proszę o dopisanie dwóch poniższych albumów:

Art Bears - Winter Songs
Cytat z wpisu Okechukwu z jednej z poprzednich stron: "...o pierwsze miejsce z "Winter Songs" Art Bears (który uważam za najlepszą płytę nagraną w kręgu zespołów RIO) powalczy u mnie album spoza Europy.

Art Zoyd - Musique pour l'Odyssée
Kanon awangardy rockowej, a poniżej wynik tego albumu z poprzedniej edycji zestawienia rocznikowego na rok 1979. Chyba lepszej rekomendacji nie trzeba.
9. Art Zoyd - Musique pour l'Odyssée 218 pkt (Jakuz 10/Duch 1532 29/Two Moons 23/Okechukwu 18/Tarkus 21/bt 29/rafal_radom 30/djmis 29/Morly 29)
Dla niezorientowanych: Two Moons = crescent. 😉
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Piotr
maxi-singel kompaktowy
Posty: 729
Rejestracja: 19.07.2019, 10:32

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Piotr »

Białystok pisze: 29.05.2023, 22:27 Od kilku lat pomału odchodzę od płyt, które zna garstka zapaleńców na rzecz klasyki (rozmaitych) gatunków.
A tu przyznaję, że mam identyczne podejście ostatnimi laty, bo wcześniej zbierałem dyskograficznie, w "bezpiecznych" gatunkowo rejonach. Ale zniechęciłem się głównie zapożyczeniami, których przecież nie da się uniknąć w obrębie danego gatunku i myślą, że przecież już to słyszałem (co z tego, że zwolnione, czy przyspieszone tempo, albo inne aranżacje). Obecnie znacznie więcej satysfakcji daje mi słuchanie klasyków w swoich gatunkach, nawet jeśli wcześniej myślałem, że to tzw. "muzyka do windy", niźli drugorzędnego (tu każdy ma swoją klasyfikację) proga, czy hard rocka.
Crazy
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4867
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Crazy »

PumaGuma pisze: 30.05.2023, 14:10 Peter Tosh - Mystic Man

Tego albumu warto posłuchać głównie ze względu na "Buk-In-Hamm Palace" - cała płyta obraca się generalnie w jamajskiej stylistyce, tzw. roots reggae czy jak to wszystko zwał, ale ten jeden utwór to niesamowicie chwytliwe disco. I tytułowy kawałek też ma świetny hook. Generalnie, przyjemna muzyka, sprawdzi się na słoneczne dni

Black Uhuru - Showcase

Znany również jako Black Uhuru i Guess Who's Coming to Dinner. Album, który na kwasie mógłby brzmieć jak najlepsza rzecz na świecie, ale i bez kwasu jest to kawał fenomenalnego reggae czy nawet dubu. Co tu pisać... po prostu posłuchajcie i wczujcie się w ten vibe.
O, dzięki! Dorzuciłeś dwie najbardziej oczywiste pozycje z rege, obok oczywiście Survivala, no i moich ulubionych Misty In Roots.
Ale to i tak jeszcze nie ostatnie słowo w temacie ;-)

Z Showcase mam jednak lekki problemik z tymi dubami. Generalnie jest to płyta z niewieloma, ale świetnymi utworami (Leaving To Zion!!!), tylko że do każdego z nich doklejona jest (świadomie używam tego słowa, bo nie brzmi to w moich uszach naturalnie) część dubowa. A ja z dubami się niezbyt lubię, no i tak.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6311
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: MirekK »

Piotr pisze: 30.05.2023, 17:13
Białystok pisze: 29.05.2023, 22:27 Od kilku lat pomału odchodzę od płyt, które zna garstka zapaleńców na rzecz klasyki (rozmaitych) gatunków.
A tu przyznaję, że mam identyczne podejście ostatnimi laty, bo wcześniej zbierałem dyskograficznie, w "bezpiecznych" gatunkowo rejonach. Ale zniechęciłem się głównie zapożyczeniami, których przecież nie da się uniknąć w obrębie danego gatunku i myślą, że przecież już to słyszałem (co z tego, że zwolnione, czy przyspieszone tempo, albo inne aranżacje). Obecnie znacznie więcej satysfakcji daje mi słuchanie klasyków w swoich gatunkach, nawet jeśli wcześniej myślałem, że to tzw. "muzyka do windy", niźli drugorzędnego (tu każdy ma swoją klasyfikację) proga, czy hard rocka.
Powiedzmy sobie szczerze, gdybyśmy koncentrowali sie tylko i wyłącznie na klasykach rozmaitych gatunków, nie byłoby raczej o czym dyskutować i wpisać na listę indywidualną. Może jest to możliwe w zestawieniach dekawych, ale nie rocznikowych. Poza tym, nie każdy z nas ma tolerencję na "rozmaite" gatunki.
Obiecuję, że od tego momentu będę rekomendował tylko i wyłącznie klasyki gatunków. 😉

Piotrze - a co powiesz o tym albumie? Planujesz na niego zagłosować? Klasyk czy zapożyczenie?
Igra Staklenih Perli - Igra staklenih perli 203 pkt (MirekK 36/Piotr 38/gharvelt 18/Layla 15/Andy 24/Freefall 37/Yer Blue 35)
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8532
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Białystok »

Tak i nie bo formacje typu Gang Of Four czy Wire do takich się zaliczają a nie sądzę aby każdy je znał.
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3061
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: I&I »

Crazy pisze: 28.05.2023, 22:50 Niezwykle ciekawe jak dla mnie rekomendacje na przestrzeni kilku ostatnich stron. Mnóstwa rzeczy nie znam, za to również dzisiaj rano odkryłem na liście wstępnej nieobecność równie zadziwiającą, jak... no, bardzo zadziwiającą. Zbieżność przypadkowa? - bo właśnie powyżej się pojawiło:
I&I pisze: 28.05.2023, 19:19 Bob Marley - Survival
Epokowa rzecz. Pomijana przez piszących i oceniających. Dla mnie najlepszy album Boba.
Werwa, drive, melodie.
Choć dla mnie nie ulubiona, to i tak w ścisłej czołówce.


Jeżeli jednak reggae, to jeszcze kilka razy trzeba będzie się tu wpisać, a zaczniemy od:

Obrazek

Misty In Roots - Live at the Counter Eurovision 79

- wyśmienita Ruts Kantrola na żywo, z obłędnym oryginałem (potem armijnej) Sodomy i Gomory. Muzyka mistyczna, płynąca.
Wyśmienita płyta. Misty In Roots zobaczyłem po raz pierwszy i ostatni :D w 1983 roku na wspólnym koncercie z Issiaelem. Piękna młodość w słabych czasach.

PS Mówiąc o płycie Marleya i braku docenienia miałem na myśli recenzentów wszechświatowych. Nie na naszym forum, bo ten temat nie istnieje u nas niemalże.
Piotr
maxi-singel kompaktowy
Posty: 729
Rejestracja: 19.07.2019, 10:32

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: Piotr »

Drogi Mirku, mój wpis był jedynie luźną dygresją do wątku plebiscytowego, w którym chciałem zgodzić się z Białystokiem, co do aktualnych wytycznych przy tworzeniu własnych kolekcji. Kto wie, może za jakiś czas i one się zmienią. Bynajmniej nie odnosiłem się tu bieżącego tematu i nie była to próba wpłynięcia na czym mamy się koncentrować. :)
A co do Twoich pytań, to jeszcze nie wiem, czy zagłosuję, na pewno lepiej sprawdzę tę pozycję.
Klasyk czy zapożyczenie? Szczerze mówiąc nie czuję się formowym ekspertem w tych sprawach, raczej sam korzystam z obszerniejszej wiedzy innych użytkowników. Żeby to próbować rozstrzygnąć po pierwsze musielibyśmy ustalić jakieś definicje obu tych pojęć. W tej sytuacji mogę odnosić się jedynie do moich indywidualnych odczuć. Dla mnie klasyk to przede wszystkim coś, co jest szerzej znane i cenione, nawet jeśli nie powszechnie, to przynajmniej w jakichś regionalnych środowiskach, gdzie uchodzi za rzecz kultową. Czy tak jest w przypadku tej płyty? Nie posiadam wiedzy, aby tak było. Podobnie trudno rozstrzygnąć, czy coś jest zapożyczeniem, czy jedynie inspiracją, znacznie poważniejsze grona się tym zajmują (ile to już było procesów odnośnie Schodów do nieba). Po prostu w pewnych przypadkach czuję jakiś dyskomfort przy odsłuchu, gdy coś za bardzo kojarzy mi się z już wcześniej słyszanym motywem, w innych natomiast to mi nie przeszkadza. Ale to już takie moje indywidualne dylematy, ktoś oczywiście może mieć zupełnie inne zdanie, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. :)
Awatar użytkownika
I&I
japońska edycja z bonusami
Posty: 3061
Rejestracja: 15.10.2010, 21:54
Lokalizacja: KRK

Re: ALBUM ROKU 1979 (edycja 2023)

Post autor: I&I »

Piotr pisze: 29.05.2023, 12:54 Z tymi monstrualnymi nieobecnościami to właśnie często tak bywa. Być może część osób zakłada, że taka oczywistość widnieje już na pierwszej stronie (przyznam, że sam tak myślałem), bądź na razie chce promować własne, ulubione, a nieco mniej popularne pozycje, tym bardziej, że czasu jeszcze sporo.

W każdym razie wzmiankowana płyta w poprzednim głosowaniu otarła się o "obrazek":
31. Fripp, Robert - Exposure 110 pkt (pershing 3/Jakuz 24/Majkel 29/aggie 10/Two Moons 10/Magog 11/djmis 23)
Pewnie i teraz dobrze sobie poradzi, mimo, że grono głosujących zapewne znacznie się odmieni. U mnie póki co jest na wstępnej liście zawierającej jakieś 80 propozycji w punktującej połowie, zobaczymy jak to się ostatecznie ułoży.
U mnie drzemie na półce od 1992, kiedy ją kupiłem na saksach w Londynie i nie oddycha od chyba 1993. Po prostu leży sobie. Taki los.

Nie ma co wymachiwać szabelką wte i wewte 😉 (adresaci korespondencji pewnie wiedzą do kogo to - tak na wszelki wypadek internetowej niemocy).
ODPOWIEDZ