To jedyna scena, którą zapamiętałem z tej książki, serio, więc może coś w tym jest co piszesz. Dobra, dajcie jakieś tytuły tych opowiadań, sięgnę bo co mi szkodzi i nie zawaham się podzielić opinią!Monstrualny Talerz pisze:W Człowieku z Wysokiego Zamku jest to ta chwila gdy Pan Tagomi nagle doznaje chwilowego objawienia.
Przy muzyce o literaturze
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
...tany-tany, dyny-dyny...
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Ja bym zaczął od zbiorów opowiadań - właśnie
Ostatni Pan i Władca
i było też coś takiego jak zestaw opowiadań Dni Perky Pat
a widzę, że teraz są jeszcze inne serie opowiadań, ale nie znam ich. Raczej jednak zawsze jest to dobre.
a książki standardowo:
Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
Ubik
Człowiek z Wysokiego Zamku
Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?
i takie dużo bardziej ryjące beret:
Przez ciemne zwierciadło
Valis
Boża Inwazja
czytałem dużo więcej, ale zupełnie nie pamiętam co było gdzie bo te światy i wątki są bardzo podobne, ale nie napotkałem nigdy czegoś wybitnie słabego - ale chyba zacząć warto od tych co powyżej.
Ostatni Pan i Władca
i było też coś takiego jak zestaw opowiadań Dni Perky Pat
a widzę, że teraz są jeszcze inne serie opowiadań, ale nie znam ich. Raczej jednak zawsze jest to dobre.
a książki standardowo:
Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
Ubik
Człowiek z Wysokiego Zamku
Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?
i takie dużo bardziej ryjące beret:
Przez ciemne zwierciadło
Valis
Boża Inwazja
czytałem dużo więcej, ale zupełnie nie pamiętam co było gdzie bo te światy i wątki są bardzo podobne, ale nie napotkałem nigdy czegoś wybitnie słabego - ale chyba zacząć warto od tych co powyżej.
Z tego co pamiętam, to akurat mnie Ubik dosyć mocno wymęczył.Monstrualny Talerz pisze: Ubik
Jeszcze a propos opowiadań. Mam też zbiór który się skromnie nazywa Opowiadania Najlepsze. jest tam m.in. króciutki Impostor, polecam.
Przez dwa wieczory przeczytałem Siddhathę - Hessego.
Piękna, uduchowiona, wciągająca, niebanalna i bardzo mądra historia życia tytułowego bohatera, który próbuje odnaleźć sens życia.
Co ważne, książka napisana jest prostym, płynnym i wspaniale urzekającym językiem. Więc radość czytania jest niepomierna.
9,5/10, a może nawet 10/10.
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
I cóż, znów muszę się zgodzić, nic dodać nic ująć. Z tym szukaniem sensu, to tu też jest oczywiście, ale w przypadku Podróży na Wschód miałem wręcz mistyczne przeżycie, że gdy czytałem Podróż, to czytałem i czytałem (a czytałem to jadąc pociągiem z A do B w pewien Poniedziałek Wielkanocny) i niewiele z tego zrozumiałem, ale gdy dojechałem na miejsce to akurat skończyłem książkę i znalazłem ten sens - oczywiście przez chwilę, siadłem na trawie przy dworcu i czułem się jak Pan Tagomi, to była czysta magia.Cure pisze:
Przez dwa wieczory przeczytałem Siddhathę - Hessego.
Monstrualny Talerz pisze: I cóż, znów muszę się zgodzić, nic dodać nic ująć. Z tym szukaniem sensu, to tu też jest oczywiście, ale w przypadku Podróży na Wschód miałem wręcz mistyczne przeżycie, że gdy czytałem Podróż, to czytałem i czytałem (a czytałem to jadąc pociągiem z A do B w pewien Poniedziałek Wielkanocny) i niewiele z tego zrozumiałem, ale gdy dojechałem na miejsce to akurat skończyłem książkę i znalazłem ten sens - oczywiście przez chwilę, siadłem na trawie przy dworcu i czułem się jak Pan Tagomi, to była czysta magia.
O proszę jak wspaniałe powiązanie dwóch ostatnio wspomnianych autorów. Podoba mi się! Zachęciłeś mnie mocno do Podróży na Wschód.
PS Czy punkt B był położony bardziej na wschód względem A?
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Przeczytałem Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?, bo wcześniej znałem tylko z audiobooka (sic!).
Ależ to mocna pozycja w bibliografii PKD. Zadziwiająco mocna.
Cała akcja z fałszywym posterunkiem policji - arcymistrzostwo!
No i oczywiście wszystkie rozterki, psychologiczne rozkminy - palce lizać.
Czy u Dicka mózg rzeczywiście otwierały aż tak wyłącznie chemiczne substancje? Czy ta jego wyobraźnia to jednak przejaw wrodzonego geniuszu? Zapewne to pytania bez odpowiedzi.
Nie dziwię się, że jedynym autorem SF, którego nie zbeształ Lem był właśnie PKD.
Ależ to mocna pozycja w bibliografii PKD. Zadziwiająco mocna.
Cała akcja z fałszywym posterunkiem policji - arcymistrzostwo!
No i oczywiście wszystkie rozterki, psychologiczne rozkminy - palce lizać.
Czy u Dicka mózg rzeczywiście otwierały aż tak wyłącznie chemiczne substancje? Czy ta jego wyobraźnia to jednak przejaw wrodzonego geniuszu? Zapewne to pytania bez odpowiedzi.
Nie dziwię się, że jedynym autorem SF, którego nie zbeształ Lem był właśnie PKD.
Nie pamiętam już tak dokładnie, bo akurat jego wynurzenia na temat fantastyki i futurologii dawno czytałem - ale chyba był też dość pobłażliwy dla Ursuli K. Le Guin.
Swoją drogą film "Łowca androidów" jest przykładem, jak bardzo kino się różni od literatury. Przecież tam właściwie wybrano tylko jeden, sensacyjny wątek - kompletnie pomijając wiele innych, często równie, a nawet bardziej znaczących. Przykładem może być choćby Merceryzm, także kwestia posiadania zwierząt (prawdziwych lub elektrycznych) została potraktowana dość marginalnie w stosunku do książki. Wątku zinfiltrowania Policji przez androidy w ogóle nie ma. A jednak film ogląda się bardzo dobrze i stał się już klasykiem kina SF.
Swoją drogą film "Łowca androidów" jest przykładem, jak bardzo kino się różni od literatury. Przecież tam właściwie wybrano tylko jeden, sensacyjny wątek - kompletnie pomijając wiele innych, często równie, a nawet bardziej znaczących. Przykładem może być choćby Merceryzm, także kwestia posiadania zwierząt (prawdziwych lub elektrycznych) została potraktowana dość marginalnie w stosunku do książki. Wątku zinfiltrowania Policji przez androidy w ogóle nie ma. A jednak film ogląda się bardzo dobrze i stał się już klasykiem kina SF.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Zgadzam się w całości a propos Twoich przemyśleń a propos książkowego i filmowego Blade Runnera.Leptir pisze:Nie pamiętam już tak dokładnie, bo akurat jego wynurzenia na temat fantastyki i futurologii dawno czytałem - ale chyba był też dość pobłażliwy dla Ursuli K. Le Guin.
Swoją drogą film "Łowca androidów" jest przykładem, jak bardzo kino się różni od literatury. Przecież tam właściwie wybrano tylko jeden, sensacyjny wątek - kompletnie pomijając wiele innych, często równie, a nawet bardziej znaczących. Przykładem może być choćby Merceryzm, także kwestia posiadania zwierząt (prawdziwych lub elektrycznych) została potraktowana dość marginalnie w stosunku do książki. Wątku zinfiltrowania Policji przez androidy w ogóle nie ma. A jednak film ogląda się bardzo dobrze i stał się już klasykiem kina SF.
A skoro wywołałeś Ursulę K. Le Guin. To na chwilkę zmieńmy tory dyskusji właśnie na nią.
Jakie jest Twoje (a może więcej osób zapragnie się wypowiedzieć), więc Wasze zdanie o tej autorce?
Co jest must have, a z czym ewidentnie dać sobie spokój?
Utrudnię całość i dodam, że niegdyś czytałem 1 tom Ziemiomorza. Nie porwał mnie, nie zachęcił aby sięgnąć po kolejne tomy, ot... takie nijakie wrażenie pozostawił.
Pytam się, bo zbiorcze wydania Le Guin (po 1000 stron!) chodzą za śmieszne pieniądze.
Chyba nie jestem akurat najlepszym adresatem tego pytania, bo oprócz cyklu o Ziemomorzu niewiele więcej czytałem. Ten cykl akurat mi się podobał - a szczególnie postać jego głównego bohatera, maga, który wydaje mi się w swoich życiowych przemianach bardzo ludzki i prawdziwy - czego często nie potrafię powiedzieć o bohaterach literatury fantasy. Na pewno mogę Ci polecić powieść "Jesteśmy snem" - jeśli polubiłeś fantomowe światy Dicka, to być może spodoba Ci się też i ta wizja Le Guin.Cure pisze: A skoro wywołałeś Ursulę K. Le Guin. To na chwilkę zmieńmy tory dyskusji właśnie na nią.
Jakie jest Twoje (a może więcej osób zapragnie się wypowiedzieć), więc Wasze zdanie o tej autorce?
Co jest must have, a z czym ewidentnie dać sobie spokój?
Utrudnię całość i dodam, że niegdyś czytałem 1 tom Ziemiomorza. Nie porwał mnie, nie zachęcił aby sięgnąć po kolejne tomy, ot... takie nijakie wrażenie pozostawił.
Pytam się, bo zbiorcze wydania Le Guin (po 1000 stron!) chodzą za śmieszne pieniądze.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Ale może ja jestem
Ursula to moja autorka numer jeden ze wszystkich autorek, autorów i ew. również autorów innych płci Jestem nią nieodmiennie zachwycony od długich lat.
Ciąg dalszy nastąpi - chętnie podzielę się wszelkimi doświadczeniami, spróbuję osiągnąć minimum zwięzłości, ale niestety teraz nie zdążę.
Ursula to moja autorka numer jeden ze wszystkich autorek, autorów i ew. również autorów innych płci Jestem nią nieodmiennie zachwycony od długich lat.
Ciąg dalszy nastąpi - chętnie podzielę się wszelkimi doświadczeniami, spróbuję osiągnąć minimum zwięzłości, ale niestety teraz nie zdążę.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
- Monstrualny Talerz
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3997
- Rejestracja: 24.05.2017, 10:29
Czarnoksiężnik z Archipelagu - kilka lat wstecz próbowałem przeczytać jako zaległość do nadrobienia z czasów młodzieńczych - niestety bardzo mi się nie podobało, niezwykle infantylne i źle napisane. Byłem wręcz zaskoczony, że książka tak słaba cieszy się aż taką estymą. Pewnie jest tak, że niektóre rzeczy trzeba przeczytać za młodu, bo później już człowiek jest za mądry. Przepraszam fanów (których jest jednak wielu) jeśli uraziłem uczucia.Cure pisze:
Ursulę K. Le Guin