Przy muzyce o literaturze

Off topic.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
gharvelt
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5748
Rejestracja: 14.04.2014, 20:52
Lokalizacja: Kraków

Post autor: gharvelt »

Olga Tokarczuk - Bieguni

Nagroda Nobla to nie jest wystarczający argument, żeby mnie przekonać do sięgnięcia po twórczość danego autora, natomiast możliwość zobaczenia na żywo spektaklu na podstawie książki - już tak. Tym sposobem zabrałem się kilka dni temu za "Biegunów", pomimo że w ostatnich miesiącach rzadko czytuję beletrystykę. Powieść uchodzi za dość trudną w odbiorze, z czym jednak się nie zgadzam. Owszem, trzeba przywyknąć do jej specyficznej formy: tej fragmentaryczności opowiadanych historii, przeskoków, wtrącanych tu i ówdzie przemyśleń, ciekawostek, wrażeń. Jednak po załapaniu konwencji dalsze czytanie sprawia niemałą przyjemność i zdecydowanie wciąga. Najdłużej zastanawiałem się nad istotą wątków poświęconych anatomii, zachowywaniu ciała, mumifikacjom etc. Dopiero bliżej końca zrozumiałem rolę dychotomii statyka - dynamika, która jest w centrum funkcjonowania człowieka.

Nagłe wyrywanie się z punktu, w którym się utknęło, niezależnie czy jest to wakacyjny wypoczynek, czy środowisko które nie oferuje oczekiwanych perspektyw, czy też pełna cierpienia codzienność, w której nie widać szansy na rozwiązanie problemów, to impuls, który może całkiem odmienić życie. Nawet bez rozstrzygania, na ile pozwala - zgodnie z tym, w co wierzyli bieguni - uciec od zła, podróż okazuje się punktem zwrotnym, daje oddech, ukazuję inną perspektywę, nawet jeśli wiążę się z innymi uciążliwościami, jak również z nieprzewidywalnością dalszych zdarzeń. Mimo wielowiekowego przyzwyczajenia do życia w cywilizacji osiadłej, czasu pełnego cykliczności wydarzeń, nadal mamy w sobie coś z nomadów.

Poznawanie historii odnoszących się do postaci historycznych czy prawdziwych, dokładnie zidentyfikowanych miejsc, wielokrotnie odrywało mnie od czytania, żeby pogłebić wiedzę, poszukać dodatkowych informacji, sprawdzić podejmowane tematy. Sporym plusem jest bogaty, piękny język, a także różne lapidarne, błyskotliwe wnioski. Jeśli miałbym wskazać, co mnie zniechęcało, to serwowanie pewnych ciekawostek (w czasie pisania książki mogło nie drażnić tak, jak dziś, po latach rozwoju Internetu, gdzie wszelakich wpisów z ciekawostkami mamy miliardy) oraz fragmenty nadmiernie autobiograficzne; po prostu za tym nie przepadam.

Na koniec, z braku stosownego wątku, wrócę jeszcze do spektaklu w reżyserii Michała Zadary. Przedwczoraj miałem okazję oglądać jedno z raptem dwóch wystawień w Krakowie, stąd nic dziwnego, że publiczność dopisała, nie widziałem wolnych miejsc. Ciekawe to doświadczenie, muszę przyznać. Spodziewałem się zmian względem książki, dostosowania pod kryteria teatru, tymczasem inscenizacja okazała się niesamowicie wierna pierwowzorowi. Nierzadko odnosiłem wrażenie, że jest to odczyt powieści, włącznie z zachowaniem fragmentów wypowiadanych przez narratora i przez bohaterów ;) Bardzo oszczędna scenografia, uzupełniana efektami audio-wizualnymi (miejsca na lądzie, morza, ale zdarzały się nawet mocno psychodeliczne obrazy). Wystąpiła tylko siódemka aktorów, którzy co i rusz wchodzili w nowe role, w czym wypadli naprawdę dobrze. Za największy atut uważam to, czego przy samej lekturze z powodu wybrakowanej wyobraźni doświadczyć nie mogłem, czyli żywe postaci, ich ekspresyjność, emocje i z tego powodu na pewno warto wybrać się na spektakl, mając taką możliwość.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Post autor: Crazy »

Bardzo mało w tym roku piszemy w tym wątku - choć te posty, co są, wydają mi się wartościowe. Dawno też nie widziałem postów Cure'a, chciałbym, żeby tu wpadł i o czymś ciekawym, co czytał, opowiedział :!:

Co tam u mnie w ostatnich miesiącach... Zacznę zaczepnie od komiksu, niby bardzo krótkiego, niby dla dzieci - ale moim zdaniem bardzo pełnego treści i raczej dla filozofów, niż dla dzieci, chociaż dziecko głównym bohaterem jest:

Obrazek

Znakomity Chłopiec z gór to opowieść zgoła mityczna, z postacią dziadka, który dźwiga góry na swoich barkach i wiatru mieszkającego na najwyższej górze świata, również opowieść o poszukiwaniu korzeni (a nawet: zrozumieniu, czym w ogóle są korzenie), a przy okazji urocza opowieść drogi, z kolejnymi przystankami i napotykanymi, barwnymi bohaterami. A graficznie to w ogóle odlot, zarówno dlatego, że piękne, jak i dlatego, że właśnie: niby niewielka objętość tego komiksu, ale ile tam się dzieje na każdym obrazku!

--

Wcześniej czytałem jeszcze inny komiks, głośne Dni, których nie znamy:

Obrazek

- hmm, pomysł na fabułę jest pierwszorzędny, ale jej wypełnienie jakby trąci pustką. W tym sensie, że wszystko, co dobre, widzę tam na powierzchni, i to jest naprawdę ciekawe, a chciałbym dokopać się gdzieś głębiej. Warto przeczytać, ale rekomendacja ostrożna.

--

Yoko Ogawa - Ukochane równanie profesora

Obrazek

To już powieść klasyczna, nie graficzna, ale wklejam okładkę, bo to książka wyjątkowo miła do trzymania w ręku: może widać na zdjęciu, że jest taka specyficzna faktura... no ale przecież don't judge a book by its cover ;-) Chodzi o to, co w środku, a to podobało mi się nadzwyczaj. Niecodzienna historia o profesorze matematyki, który w wyniku uszkodzenia mózgu pamięta tylko ostatnie 80 minut tego, co się działo :shock: , za to pozostaje szalonym genialnym matematykiem specjalizującym się w liczbach pierwszych, jednocześnie będąc wielkim fanem baseballu (ale sprzed swojego wypadku, bo o nowym nie ma pojęcia), i o jego przyjaźni z chłopcem i jego mamą, którą to przyjaźń trzeba codziennie zawierać od nowa. Bije z tej książki ciepło i mądrość, czasem stoicka zgoda na świat, czasem dziecięca pasja zmieniania go, czyta się wyśmienicie, nic dziwnego, że książka stała się w Japonii bestsellerem, a myślę, że jest bardzo zrozumiała gdziekolwiek.

--

Igor Ostachowicz - Noc żywych Żydów - odlot! Najlepiej scharakteryzuje rzecz jednozdaniowe streszczenie: opowieść o zombie-Żydach, którzy najbardziej chcą sobie kupić ubrania w warszawskim centrum handlowym Arkadia, ale w kulminacyjnej sekwencji toczą tam wielką bitwę z neonazistami :twisted: Abstrakcja i surreal wyższego rzędu (coś jak z Masłowskiej, ale pisane bardziej ludzkim językiem ;-)), postmoderna, której nie powstydziłby się Tarantino z najlepszych lat, mi też kojarzyło się z bardzo lubianą przeze mnie wczesną powieścią Żulczyka - Zrób mi jakąś krzywdę, tym bardziej, że łączy te książki duża kompetencja w dziedzinie współczesnej popkultury, ze szczególnym uwzględnieniem muzyki rockowej i okolic.

--

A teraz czytam Siostrzeńca czarodzieja, bo jakoś się nigdy nie złożyło. Właśnie stwarzają Narnię!!
(Srebrne krzesło też przeczytałem jakoś wiosną, ale to już w ramach powtórki.)
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
B.J.
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 14150
Rejestracja: 11.04.2007, 21:33

Post autor: B.J. »

Cyprian Kamil Norwid

SIEROCTWO


1

Mówią , że postęp nas bogaci co wiek;

- Bardzo mi to jest miło i przyjemnie -

Niestety! co dnia mniej cieszę się ze mnie,

Śmiertelny człowiek!



2

Cywilizacji dwie widzę ustawnie:

Jedna, chce wszystko odkrywać na serio,

Druga, chce wszystko pokrywać zabawnie,

Świetną liberią!...



3

Odkrywająca?... wciąż idzie do słońca,

"Czekajcie! - mówi pokoleniom - bowiem

Gdy szereg odkryć mych spełnię do końca,

Cóś - i wam powiem!..."



4

Zakrywająca?... cieszy znów inaczéj -

Pokaż jej łez zdrój?... ona odpowiada:

"Nie trzeba zważać na to... co? to znaczy!...

Może deszcz pada."



5

Dwie takie błogie mając opiekunki,

Ludzkość w sieroctwie znikłaby głębokiém,

Gdyby glob nie był ramieniem piastunki;

Słońce?... jej okiem!...
Awatar użytkownika
B.J.
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 14150
Rejestracja: 11.04.2007, 21:33

Post autor: B.J. »

Obrazek
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: Crazy »

Bardzo jestem ciekaw, co tam Cure czytywał w tym roku... Zawdzięczam mu moją tegoroczną książkę roku :!:

Ja obecnie czytam dwie książki na raz, tak wyszło, obie zapowiadają się na wybitne, ale to zobaczymy w przyszłorocznym spisie (mowa o: Toni Morrison - Beloved oraz Romain Gary - Życie przed sobą), na razie jeszcze do skończenia ich zostało trochę czasu i chyba muszę się skupić na jednej :roll:

Zacznę jednak od całkiem nieoczekiwanych niewypałów mijającego roku:

Olga Tokarczuk - Bieguni - odłożyłem po 130 stronach, stwierdziwszy, że właściwie nie wiem, o czym czytam i niespecjalnie mnie to interesuje
William Faulkner - Koniokrady - z tym autorem mam w kratkę: od zachwytu do znudzenia (przecież rok temu to Wściekłość i wrzask była moją książką roku!), a tym razem padło na to drugie
Hrabal - Schizofreniczna ewangelia - do Hrabala niebawem wrócę w całkiem innym kontekście, ale akurat ta pozycja wyłącznie mnie skonfudowała; były jakieś fragmenty bardzo fajne, ale całości nie dokończyłem i gdzieniegdzie chyba wręcz nie mogłem
Henning Mankell - Mózg Kennedy'ego - nieoczekiwanie nie wciągnęło, nawet do setnej nie dociągnąłem
Anais Nin - Henry i June - strasznie ciężko było dojść, o co właściwie autorce/narratorce chodzi w życiu; chyba było jej jakoś ciężko :roll:


Dobra, ale nie to nie o tym, nie o tym, nie o tym była mowa.

Moja książka roku:

Bohumil Hrabal - Zbyt głośna samotność - strzał w dziesiątkę i prosto do duszy; arcydzieło niedługiej formy, za to wypełnionej treścią po brzegi i najzwyczajniej głęboko przejmującej, i to przy całym swoim szaleństwie. To była pierwsza książka przeczytana w roku 2022 i nic jej do końca nie przebiło, a już zwłaszcza zakończenia :shock:

wyróżnienia:

Andrzej Strug - Zakopanoptikon, czyli kronika 49 deszczowych dni w Zakopanem - wyśmienita zabawa, szaleństwo, studium nudy i wyrosłej z niej frustracji, apokalipsa i totalny surrealizm, zanurzone w tym mieście pięknym i okropnym (tak teraz, jak i w opisywanym świecie sprzed ponad stu lat); do Zakopanego jeszcze w tym spisie powrócimy!

Yoko Ogawa - Ukochane równanie profesora - sporo o tym pisałem na forum - bardzo przystępna i uniwersalna powieść z dalekiej Japonii, niesłychana historia, która stała mi się bardzo bliska, nie tylko z powodu niewesołych okoliczności osobistych, ale tak po prostu: do serca trafia ta opowieść, i jak to pięknie, prosto jest napisane

powieści różnej treści:

Ivo Andrić - Panna - bardzo oryginalna powieść nieznanego mi wcześniej noblisty; bogaty portret czasów i intrygujący pod każdym względem portret tytułowej bohaterki

Igor Ostachowicz - Noc żywych Żydów - rewelacyjna literatura postmodernistyczna, to jest taka historia, w której może się zdarzyć wszystko i pojawić każdy - ale też tak napisana, że na te wszystkie odpały ja się zgadzam bez mrugnięcia okiem

C.S. Lewis - Siostrzeniec czarodzieja - wielkie zaskoczenie in plus, bo jakoś traktowałem tego siostrzeńca per noga wcześniej. A tu taki piękny opis stworzenia Narni!

Diana Wynne Jones - Ruchomy zamek Hauru - zaskakująco dobre, choć jednak do magii filmu książkowemu oryginałowi tym razem daleko; ale daje w inny sposób popatrzeć na tę historię!

Gabriel Garcia Marquez - Szarańcza - debiut z gatunku tych "już czuć, że coś dużego się rodzi, ale jeszcze się nie do końca wykluło"

Leonardo Sciascia - Todo modo - intrygujące, ale chyba zbyt erudycyjne, żebym zrozumiał, o co naprawdę chodziło autorowi, a jako "do poczytania" to nie aż takie znowu wciągające

Agatha Christie - Taken at the Flood - fajne, ale chyba lekko przedobrzone pod względem konceptu

Kostas Varnalis - Prawdziwa obrona Sokratesa - wylosowane z półki, ale pamiętam tylko, że to było cudacznie dziwne i chyba mi się nie podobało

i bardzo szlachetne powtórzenie, czyli:
C.S. Lewis - Srebrne krzesło - nie wiem, czy najlepsza część Narni, ale na pewno niesamowicie sugestywna, plastycznie, jak i psychologicznie. I Błotosmętek!

powieści graficzne, zwane czasem komiksami:

Winshluss - W tajemniczym ciemnym lesie - super dla dzieci, chociaż mi się bardziej podobało, niż dzieciom ;-) Dużo humoru, trochę zdrowej mroczności i totoropodobny stwór.

Gauthier / Flechais - Chłopiec z gór - znowu niby dla dzieci, a tak naprawdę to przypowieść-legenda-mit?, i bardzo pięknie narysowane

Prosiak - Oszałamiające bajki urłałckie - trochę zbyt obrzydliwe i dosadne, jak dla mnie; trochę casus Jakuba Wędrowycza, powiedzmy

Tibor Cs. Horvath - Miasto milczących rewolwerów - podobno czytałem, ale nic nie pamiętam!

last but not least, w zasadzie nie w tej kategorii, ale podczepiam...:
Dorota Masłowska - Bowie w Warszawie - ... bo choć to dramat sceniczny, nie komiks, to ilustracje są tak sugestywną jego częścią, że niewiele poza nimi pamiętam - tylko że ogólny odlot!

książki szeroko pojętego non-fiction:

Rafał Malczewski - Pępek świata. Wspomnienia z Zakopanego - znakomity portret epoki i portret miasta przefiltrowany przez osobowość autora i jego pamięć, bo to wspomnienia sprzed lat, więc bywają fragmentaryczne i nieoczekiwane, i bardzo dobrze!

Tomasz Lada - Zagrani na śmierć. Mroczne ścieżki polskiego undergroundu - naprawdę mocne; i inspirujące - do grania, nie do śmierci; część o Janku Rołcie magiczna, ale wszystkie trzy części na równym wysokim poziomie

Piotr Jagielski – Święta tradycja, własny głos - ciekawie i osobiście o jazzie, zachęca do posłuchania, a to najważniejsze, bo po co gadać o muzyce, której się nie chce słuchać?

Karol Derwich - W krainie pierzastego węża. Historia Meksyku od podboju do czasów współczesnych - nie jestem pewien, czy przeczytałem to do końca, bo było to zeszłej zimy i dość opornie wchodziło; ale fragmentami ciekawe

Stephen Clarke - Jak Francuzi wygrali pod Waterloo - noo, ciekawe i momentami dowcipne, ale dominującym uczuciem przy czytaniu był jednak ból dupy u autora, że tak nieelegancko się wyrażę

rzeczy przeczytane przy okazji dzieci (które jednak zaczęły już czytać same, więc powoli kończy się era audiobooków we własnym wykonaniu ;-))

Barbara Gawryluk, Paweł Skawiński - Tatry. Przewodnik dla dużych i małych - znakomicie pomyślany i zredagowany przewodnik po Tatrach dla dzieci, bardzo polecam!

Tina Oziewicz - Great! Wielka Brytania dla dociekliwych - również zdecydowanie godne polecenia kompendium wszelkich ciekawostek i dziwactw z historii, legend i geografii Wysp Brytyjskich; zainspirowało mnie do pewnej wyprawy, może kiedyś...?

Nela mała reporterka - Nela i skarby Karaibów - z różnymi zastrzeżeniami, ale mogło być

David Walliams - Babcia rabuś - nie podobało mi się

Bradley Trevor Greive - The Book For People Who Do Too Much - zabawny ilustrowany poradnik jak nie stać się Tym, Kto Za Dużo Robi ;-)

J.K. Rowling - Harry Potter and The Chamber Of Secrets - wporzo, ale czegoś temu drugiemu tomu nie dostaje

--

A u Was? Nie mówię o spisach, bo nie każdy robi na bieżąco. Ale jakieś szczególne czytelnicze odkrycia, zachwyty?
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
esforty
japońska edycja z bonusami
Posty: 3996
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: esforty »

Mało, zatrważająco mało, udało się przeczytać w ubiegłym roku.
Mimo to wspomnę o dwu, trzech rzeczach:

Maria Dąbrowska - Dzienniki, czytane z kindla, ale to 1988 rok Czytelnik
skończyłem trzeci tom, więc został jeszcze jeden, ale jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że tam będzie warsztatowe osunięcie. Dla kogoś kto lubi czytać stare/ zwietrzałe gazety( myślę, że za 3-4 lata, tutejszy wątek Przy muzyce o Polsce, Europie i świecie, nabierze dla mnie atrakcyjności, szczególniej), te dzienniki stanowią wyjątkową atrakcyjność. Nie narzucające się tło społeczne, niuanse pomiędzy ówczesną władzą a światem literackim czy szerzej sztuki, lekkie pióro, wszystko skrojone pod mój gust. Tych co jeszcze nie znają, namawiam;

Andrzej Franaszek - Gwiazda Piołun, wyd. Znak 2022
tu jest o mistycyzmie literatury, ale takim wyrażonym szeptem. Zmienna ogniskowa - detal, potem plan ogólny plus dorzucanie wątków nijak nie związanych z poprzednimi. Dla mnie trudna lektura, za to satysfakcjonująca;

Szczepan Twardoch -Pokora, wyd. Wydawnictwo Literackie 2020

drugiej Morfiny, już raczej nie napisze. Ale tu język lśni plastycznością, podobnie. I ta, zda się, nieusuwalna maska do gry z widzem w odgadywaniu czy konstrukcje myślowe zawarte wewnątrz to rzeczywisty stan umysłu autora czy tylko wehikuł, fajne;
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Awatar użytkownika
Paweł
longplay
Posty: 1380
Rejestracja: 02.09.2019, 14:00

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: Paweł »

Moja książka roku:

Magnus Mills - W Orient Expressie bez zmian

Kemping gdzieś na angielskiej prowincji, koniec sezonu turystycznego. Główny bohater (nieznany z imienia i nazwiska) szykuje się do wielkiej motocyklowej wyprawy do Indii. Jego wyjazd chwilowo się opóźnia, gdy właściciel kempingu zleca mu do wykonania drobną pracę remontową (malowanie płotu). Wkrótce bohater zaczyna łapać kolejne "fuchy" i coraz bardziej wtapia się w miejscową społeczność.

Magnus Mills to jeden z moich absolutnie ulubionych autorów! Facet, któremu nie po drodze było z edukacją, który imał się w życiu różnych prac fizycznych, któregoś dnia postanowił zostać pisarzem. Anglik posługuje się prostym (bardzo prostym) językiem, lecz nie można mu odmówić pewnej błyskotliwości i zmysłu obserwacji. Jego króciutkie powieści cechuje nienachalny czarny humor oraz trudno definiowalne poczucie absurdu. Mills skupia się na opisywaniu codziennych, prozaicznych czynności, czyniąc to w sposób zaskakująco wciągający. Czytelnik ma nieustanne poczucie, że coś wisi w powietrzu i choć z reguły można mówić o niespełnionej obietnicy, to nie towarzyszy temu rozczarowanie - wprost przeciwnie.

W przywoływanej przeze mnie książce dużo jest malowania (na zielono), grania w darta i picia piwa. I jest też to wszystko, o czym pisałem powyżej. Rzecz to świetna (choć nie tak łatwo powiedzieć dlaczego), pewnie nawet nazwałbym ją arcydziełem (dla jasności: w mojej prywatnej skali), gdyby nie to, że jednak dosyć szybko rozmywa się w pamięci, nie zostając z człowiekiem na dłużej - to pewnie skutek uboczny tej prozaiczności... Dodam jeszcze, że niniejszy utwór bywa porównywany do Procesu Kafki. Sam bym na to nie wpadł, ale coś w tym nawet jest...

W Orient Expressie bez zmian to była ostatnia (z wydanych u nas) powieści Millsa, której nie czytałem. Od jakiegoś czasu się za nią rozglądałem, a ostatniego lata udało mi się ją dorwać za... 1,80 zł (słownie: jeden złoty i osiemdziesiąt groszy). Mając na uwadze stosunek ceny do jakości, to chyba najlepiej wydane pieniądze w moim życiu. ;) Z jednej strony: rozbawiła mnie ta sytuacja, z drugiej: zasmuciła. Zainteresowanie twórczością Millsa jest w Polsce znikome. Autor wciąż pisze, a u nas okazały się tylko cztery jego książki (ostatnia w 2005 roku).
Ostatnio zmieniony 21.12.2023, 01:22 przez Paweł, łącznie zmieniany 1 raz.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Awatar użytkownika
B.J.
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 14150
Rejestracja: 11.04.2007, 21:33

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: B.J. »

Obrazek

Być Britney. Blaski i cienie życia ikony pop - Jennifer Otter Bickerdike
W czasie łikendowych zakupów, w których zwykle pełnię funkcje logistyczne, zaszedłem do empiku i z nadmiaru wolnego czasu pomyślałem, że zrobię mikrobadanie, jakież to książki biograficzne można nabyć w tej wiodącej okołoksięgarni. Teza badania była tendencyjna, a na jej potwierdzenie zaraz pojawiło się stado bohaterów popkultury ze świata polityki, sztuki, w tym muzyki, a wśród nich zaintrygowała mnie wzmiankowana pozycja, gdyż nasunęło mi się było pytanie badawcze: o czym można napisać w książce poświęconej osobie, która 30 lat temu zaśpiewała hit, żeby jej wymierzyć jeszcze jeden hit? Postanowiłem, że otworzę książkę na chybił-trafił i przeczytam kawałek. Tak też zrobiłem. Było tam o fanie o ustalonym wieku i nazwisku, który w czasie jakiejś trasy jeździł na większość koncertów gwiazdy i wykupywał wejściówki na backstage`e, licząc zapewne, że ją spotka i - kto wie? - może coś z tego wyniknie. Nigdy jej jednak nie spotkał, ale spotkał kogoś z jej rodziny, zdaje się, kuzyna o ustalonym wieku i nazwisku. No i tak jeździłby pewnie dalej i wchodził na backstage`e, ale niestety umarł młodo.
Nie polecam.
Awatar użytkownika
Białystok
box
Posty: 8600
Rejestracja: 03.01.2013, 08:21
Lokalizacja: Białystok

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: Białystok »

Ale dobrze się czytało tę tendencyjną nierecenzję :)
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: Crazy »

Albo nawet okołorecenzję :D
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Layla
kaseta "metalówka"
Posty: 265
Rejestracja: 11.04.2013, 22:14

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: Layla »

Treść napisałam dobre półtora roku temu, jeszcze za pandemii. Lecz "Droga" jest zawsze warta tego, by ją polecać. Tym bardziej, że o autorze ostatnio znowu jest głośno tuż po jego śmierci.

***

Cormac McCarthy, „Droga”

Parabola na temat tego, jak zostajemy wrzuceni w życie, nie mając absolutnie żadnego pojęcia na temat tego, co było przed naszymi urodzinami ani co będzie po naszej śmierci. Postapokalipsa to tylko pretekst. Postapokalipsa to nasze życie (czyżby więc narodziny były apokalipsą jakiegoś innego świata?). Autor przedstawił tak abstrakcyjną historię na podstawie konkretnych losów ojca i syna, którzy aby przeżyć, muszą cały czas być w drodze w nadziei na znalezienie fragmentu świata, gdzie sumienie ludzkie ma jeszcze jakąś rację bytu. Niedawno czytałam „Światło, którego nie widać” i tam również bohaterami byli niewidoma córka i jej ojciec, a wszystko na tle apokalipsy II Wojny Światowej. Jednak widać wyraźną różnicę między wartością obu powieści, tj. sądzę, że powieść McCarthy’ego jest bardzo uniwersalna. Ot, potrzebowałam jakiegoś porównania, żeby skonkretyzować swoje intuicje. Kto wie, może „Droga” to najważniejsza książka naszych czasów, początków XXI wieku? Absolutnie nie mam nic wobec formy powieści, a już zwłaszcza tego, jak zostały zbudowane dialogi, czyli trochę jak głos z offu. Wręcz przeciwnie, spodobał mi się taki eksperyment (trochę już w życiu przeczytałam, jednak nie spotkałam się z tego typu narracją, o ile oczywiście faktycznie nie było w historii literatury takiego zabiegu, ale znając życie — była i to nie raz).

Inne skojarzenia? Kafka. Kafkowska sytuacja. Bez wyjścia. Atmosfera tragiczności, obcości i… niesamowitości. Tyle zła jest na świecie, że aż trudno nie przecierać od tego oczu. Oj, bo zaraz zacznę interpretację pod kątem teologicznym, na czym kiedyś się bardzo mocno wywaliłam. A już myślałam, że nic nigdy mnie w literaturze nie poruszy… a jednak. Może zamiast uciekać w cortazary czy bułhakowy, warto od czasu do czasu zmierzyć się z troszkę bardziej mrocznymi opowieściami? Może żeby, jak to widnieje na okładce książki, móc docenić to, w jakim kolorowym raju żyjemy (opinia Jacka Dukaja). Dziwne, ale czuję się, jakby coś we mnie ta książka zmieniła. Czarna elegia kontra kolorowy raj. Powinnam bardziej cieszyć się życiem. Szkoda że baseny są pozamykane… i tutaj dochodzimy do covidovej tragedii naszych czasów. Jednak w końcu wszystko wróci do normy i ciężko to porównywać do postapokalipsy rodem z literatury McCarthy’a.
Jak Błyskawica gdy się Dzieciom
Jej istotę naświetla
Prawda musi razić stopniowo
By się nie oślepło –

Emily Dickinson
esforty
japońska edycja z bonusami
Posty: 3996
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: esforty »

Kłaniam się za wpis o McCarthy'm
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Awatar użytkownika
Clive Codringher
epka analogowa
Posty: 830
Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: Clive Codringher »

Droga to była najbardziej dołująca książka jaką czytałem. Nie dotrwałem nawet do połowy.
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com
esforty
japońska edycja z bonusami
Posty: 3996
Rejestracja: 26.01.2010, 11:45
Lokalizacja: Łódź

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: esforty »

A przecież, tam kapie od miłości rodzicielskiej.
Taka W ciemność, wydaje się być dużo bardziej pozbawiona nadziei, ale to subiektywnie, oczywiście.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Awatar użytkownika
MirekK
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 6320
Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
Lokalizacja: Nowy Jork

Re: Przy muzyce o literaturze

Post autor: MirekK »

Layla - Ukłony i ode mnie za wpis o "Drodze" McCarthy-ego. Pochłonąłem ją w jeden weekend, nie mogłem się oderwać. Na stronie 5 tego wątka znajdziecie moje wpisy dotyczące "Drogi". Aż trudno uwierzyć, że to było ponad 13 lat temu. Najważniejsza książka naszych czasów, początków XXI wieku? Jak najbardziej, ale rozumiem wpis Clive'a C. Drugi raz po "Drogę" bym nie sięgnął, zbyt dołująca. „Światło, którego nie widać" Doerra również zaliczyłbym to tych b. ważnych powieści ostatnich lat. Co jeszcze? Hmm.
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
ODPOWIEDZ