Co ciekawe równie idealnie potrafili to zaspiewać na żywo - co można podziwiać na DVD S&S (ta wersja jest nieco inna niż ta znana z Playing the fool.Quasarsphere pisze:Z Free Hand szczególnie zwróciłem uwagę na On Reflection. Dla mnie to najciekawszy utwór wokalny gigantów. Chłopaki byli świetnie zgrani pod tym względem i słucha się tego z prawdziwą przyjemnością.
Gentle Giant
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Ten utwór , zwłaszcza w refrenie, przypomina mi znany popowy kawałek z lat 80-tych - może ktoś kojarzy co to było (poza slide w stylu harrisonowskim )
http://www.youtube.com/watch?v=NhUxRjjAp34
http://www.youtube.com/watch?v=NhUxRjjAp34
Together we stand - divided we fall
- mahavishnuu
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4476
- Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
- Lokalizacja: Opole
Gentle Giant to zespół , któremu udało się zjednać sympatię także tych , którzy wręcz organicznie nie znoszą progresywnego mainstreamu , dla takich osób rozbudowane utwory Yes , Genesis czy też ELP są synonimem megalomani i kiczu. Z drugiej jednak strony Olbrzymi są ciągle grupą relatywnie mało znaną. Co rusz pojawiają się wpisy na forach ludzi słuchających rocka progresywnego, nie znających twórczości grupy braci Shulmanów. Wielu fanów progresu ma także problemy z akceptacją ich twórczości. No cóż , zespół jest dość specyficzny, a to często rodzi problemy.
Ja często zastanawiam się dlaczego ta grupa nie odniosła większego sukcesu komercyjnego, mimo swojej niezaprzeczalnej oryginalności. W tym sensie rodzą się tu analogie choćby z VdGG , zespołem wyśmienitym , niebanalnym a jednak bardzo mało znanym. Ich ,,sukces komercyjny’’ w latach 70-tych był zresztą jeszcze mniejszy niż Gentle Giant.
Dlaczego Gentle Giant nie odniósł sukcesu ? Myślę , że argumenty mogą być m.in. takie :
- słaba promocja firmy – w latach 1970-1972 grupa była związana z wytwórnią Vertigo , która specjalizowała się w różnych niebanalnych odmianach rocka , nigdy jednak machina promocyjna nie była nastawiona na band Minneara i spółki , co musiało się tak skończyć, potem World Wide Artist (WWA), z którą byli związani w latach 1973-1974 także się nie popisała , ,,In a glass house’’ nie wydano nawet w USA (podobno Amerykanów z wytwórni przeraził już sam początek płyty z tym charakterystycznym tłuczonym szkłem), od 1975 roku zniechęcona grupa związała się z Chrysalis i tu znowu były problemy natury promocyjnej , z czego ta wytwórnia była zresztą dobrze znana w latach 70-tych i 80-tych , sporo na ten temat mówił swego czasu w wywiadach Ian Anderson , którego Jethro Tull nagrywało pod sztandarami tejże wytwórni
- zespół był za mało ,,medialny’’, brakowało mu charakterystycznego frontmana , który przyciągałby uwagę dziennikarzy i publiczności (vide Gabriel w Genesis)
- mimo wszystko brak wokalisty z ,,najwyższej półki’’ , partie wokalne Olbrzyma były wysokich lotów , jednak w muzyce rockowej wokalista obok głosu musi mieć także to coś , co przyciągnie uwagę tłumów, nie da się ukryć , że w muzyce rockowej wokalista jest bardzo ważnym czynnikiem związanym z budowaniem popularności zespołu, możnaby podać wiele przykładów grup o wyśmienitych zdolnościach instrumentalnych , które nie przebiły się , gdyż miały problem z wokalistą (poziom sztuki wokalnej , charyzma , medialność itp.)
- konstrukcja utworów – Kerry Minnear był absolwentem wydziału harmonii i kompozycji Royal Academy of Music w Londynie i to w utworach Olbrzyma doskonale słychać, grupa unikała wprawdzie długich , wielowątkowych kompozycji , jednak ich struktura była bardzo wyrafinowana, często oparta była na wyszukanym kontrapunkcie , miała tendencję do polifonizacji, język harmoniczny częstokroć bywał bardzo odległy od rockowej sztampy – to wszystko musiało sprawiać , że niestety byli zespołem niestrawnym dla przeciętnego fana muzyki rockowej
- zespół był w dużym stopniu bezkompromisowy (1970-1976) , na pewno zabrakło mu w tym okresie jakiegoś singla , który być może stałby się lokomotywą wynosząca zespół na nieco wyższy pułap popularności, gdy grupa zaczęła tego singla szukać , otwierając się na szerszą widownię (1977-1980) zostało to niestety połączone z drastycznym obniżeniem lotów i wyraźnym regresem artystycznym
Ja często zastanawiam się dlaczego ta grupa nie odniosła większego sukcesu komercyjnego, mimo swojej niezaprzeczalnej oryginalności. W tym sensie rodzą się tu analogie choćby z VdGG , zespołem wyśmienitym , niebanalnym a jednak bardzo mało znanym. Ich ,,sukces komercyjny’’ w latach 70-tych był zresztą jeszcze mniejszy niż Gentle Giant.
Dlaczego Gentle Giant nie odniósł sukcesu ? Myślę , że argumenty mogą być m.in. takie :
- słaba promocja firmy – w latach 1970-1972 grupa była związana z wytwórnią Vertigo , która specjalizowała się w różnych niebanalnych odmianach rocka , nigdy jednak machina promocyjna nie była nastawiona na band Minneara i spółki , co musiało się tak skończyć, potem World Wide Artist (WWA), z którą byli związani w latach 1973-1974 także się nie popisała , ,,In a glass house’’ nie wydano nawet w USA (podobno Amerykanów z wytwórni przeraził już sam początek płyty z tym charakterystycznym tłuczonym szkłem), od 1975 roku zniechęcona grupa związała się z Chrysalis i tu znowu były problemy natury promocyjnej , z czego ta wytwórnia była zresztą dobrze znana w latach 70-tych i 80-tych , sporo na ten temat mówił swego czasu w wywiadach Ian Anderson , którego Jethro Tull nagrywało pod sztandarami tejże wytwórni
- zespół był za mało ,,medialny’’, brakowało mu charakterystycznego frontmana , który przyciągałby uwagę dziennikarzy i publiczności (vide Gabriel w Genesis)
- mimo wszystko brak wokalisty z ,,najwyższej półki’’ , partie wokalne Olbrzyma były wysokich lotów , jednak w muzyce rockowej wokalista obok głosu musi mieć także to coś , co przyciągnie uwagę tłumów, nie da się ukryć , że w muzyce rockowej wokalista jest bardzo ważnym czynnikiem związanym z budowaniem popularności zespołu, możnaby podać wiele przykładów grup o wyśmienitych zdolnościach instrumentalnych , które nie przebiły się , gdyż miały problem z wokalistą (poziom sztuki wokalnej , charyzma , medialność itp.)
- konstrukcja utworów – Kerry Minnear był absolwentem wydziału harmonii i kompozycji Royal Academy of Music w Londynie i to w utworach Olbrzyma doskonale słychać, grupa unikała wprawdzie długich , wielowątkowych kompozycji , jednak ich struktura była bardzo wyrafinowana, często oparta była na wyszukanym kontrapunkcie , miała tendencję do polifonizacji, język harmoniczny częstokroć bywał bardzo odległy od rockowej sztampy – to wszystko musiało sprawiać , że niestety byli zespołem niestrawnym dla przeciętnego fana muzyki rockowej
- zespół był w dużym stopniu bezkompromisowy (1970-1976) , na pewno zabrakło mu w tym okresie jakiegoś singla , który być może stałby się lokomotywą wynosząca zespół na nieco wyższy pułap popularności, gdy grupa zaczęła tego singla szukać , otwierając się na szerszą widownię (1977-1980) zostało to niestety połączone z drastycznym obniżeniem lotów i wyraźnym regresem artystycznym
- MirekK
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6320
- Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
- Lokalizacja: Nowy Jork
Zespół zupełnie nie zaistniał na rynku brytyjskim. Nie dość, że bardzo mało sie o nich mówiło, to jesli ukazał sie jakichs artykuł w prasie brytyjskiej, byl on negatywny. Żaden z ich albumow nie wszedł do setki najlepiej sprzedających się albumow w Wlk. Brytanii. Duzo lepiej im szło na kontynencie, szczególnie we Włoszech i Niemczech. Najlepiej sprzedającym sie albumem w USA był Free Hand, ktory wszedl do Top 50.
Ponizej fragment artykułu o GG, który ukazał sie w Melody Maker w 1976 roku:
Gentle Giant - Derek Shulman (vocals, saxes), Ray Shulman (bass, violin), Gary Green (guitars), Kerry Minnear (keyboards), and John Weathers (drums) - are the first to admit that the lack of attention paid to Britain is a prime reason for their relative obscurity here.
From the start, Giant explored their strengths, and work in Britain was not one of them. They struck gold in places like Italy, Germany, and then Canada. Through the Italian and German successes they branched out into other European countries and through Canada, they managed - as Nazareth did recently - to find a substantial market in America.
'We really kind of neglected England,' said Derek Shulman. 'We realise now that that was the wrong thing to do. England has remained the most important country of all to break in. People still look to the charts here and measure an act's success from how well they're doing.'
But there were also other reasons for Giant's meagre acceptance here. An outstanding one was that the band was imageless. While bands like Yes and Genesis were hailed for their intricate musicianship and presentation, Giant, in the same bag, were given the cold shoulder.
Though they were acknowledged as a band of competent and sophisticated musicians who 'did what they did well,' the critical reaction to them and their work has rarely been more than lukewarm.
Derek Shulman agreed. 'Yeah, we haven't sort of figured in any mass appeal as such in the past. We haven't put ourselves out on a limb and said "Here we are". There is no real image to back it up. It's our music basically. Simply, we're not into that hyped up bullsh*t thing. We're down-to-earth musicians and that's basically why it's harder to get our sort of thing across."
Ponizej fragment artykułu o GG, który ukazał sie w Melody Maker w 1976 roku:
Gentle Giant - Derek Shulman (vocals, saxes), Ray Shulman (bass, violin), Gary Green (guitars), Kerry Minnear (keyboards), and John Weathers (drums) - are the first to admit that the lack of attention paid to Britain is a prime reason for their relative obscurity here.
From the start, Giant explored their strengths, and work in Britain was not one of them. They struck gold in places like Italy, Germany, and then Canada. Through the Italian and German successes they branched out into other European countries and through Canada, they managed - as Nazareth did recently - to find a substantial market in America.
'We really kind of neglected England,' said Derek Shulman. 'We realise now that that was the wrong thing to do. England has remained the most important country of all to break in. People still look to the charts here and measure an act's success from how well they're doing.'
But there were also other reasons for Giant's meagre acceptance here. An outstanding one was that the band was imageless. While bands like Yes and Genesis were hailed for their intricate musicianship and presentation, Giant, in the same bag, were given the cold shoulder.
Though they were acknowledged as a band of competent and sophisticated musicians who 'did what they did well,' the critical reaction to them and their work has rarely been more than lukewarm.
Derek Shulman agreed. 'Yeah, we haven't sort of figured in any mass appeal as such in the past. We haven't put ourselves out on a limb and said "Here we are". There is no real image to back it up. It's our music basically. Simply, we're not into that hyped up bullsh*t thing. We're down-to-earth musicians and that's basically why it's harder to get our sort of thing across."
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
- zinger menu
- cylinder Edisona
- Posty: 18
- Rejestracja: 14.09.2011, 21:36
- Lokalizacja: Wołomin albo Warszawa, bywa różnie
Mnie też fakt niskiej popularności Gentle Giant zawsze bardzo dziwił. Mnie porwali od pierwszego usłyszenia i nie mogę zrozumieć, jakim sposobem nie udało im się przebić na muzycznej scenie brytyjskiej. O ile brak sukcesu Van der Graaf Generator jest dla mnie względnie zrozumiały - Pawn Hearts, od którego zacząłem przyjaźń z zespołem, nauczyłem się słuchać po kilku razach, bo potrzeba trochę czasu, by odnaleźć się w tym swoistym chaosie - o tyle Gentle Giant, pomimo zaawansowanej struktury muzycznej, którą przybliżył mahavishnuu, mieli dość przystępne, czasem wręcz przebojowe melodie ("Wreck", "Working all day", "Think of me kindness"), do tego krótkie kawałki, a także bardzo przykuwające uwagę brzmienie. Gdyby nie fakt niewielkiej sławy w latach '70, Gentle Giant byłby dla mnie idealnym potwierdzeniem tezy, że można oryginalność, nowatorstwo i błyskotliwość kompozycji połączyć z przystępnością dla przeciętnego słuchacza. Bo tak ich odbieram.
Pierwszym albumem, po który sięgnąłem, było Three Friends. Pewnie jestem w tym dość odosobniony, ale do dziś jest to mój ulubiony krążek "olbrzymów". Co ciekawe, w ogóle nie musiałem się do nich przyzwyczajać, przystosowywać - wir tej muzyki wciągnął mnie od razu, zwłaszcza utwór "School days", w którym zastosowano unikalny instrument o nieskazitelnym brzmieniu - wibrafon - a do tego w śpiewie chóralnym muzycy wspięli się chyba na wyżyny swoich możliwości.
Wyraźną cechą niektórych albumów Gentle Giant, na którą warto zwrócić uwagę, jest istotna rola saksofonów w akompaniamencie muzycznym, co słychać szczególnie na wspomnianym Three Friends i Acquiring the Taste. Bardzo mnie ten składnik brzmienia Gentle Giant przekonuje, bo ogólnie uwielbiam dźwięk saksofonu, a tej grupie udawało się fantastycznie wplatać ów instrument w tło utworów. Co nie zmienia faktu, że głównym znakiem rozpoznawczym olbrzymów jest jednak charakterystyczna sfera wokalna.
Bogactwo instrumentów, niewiarygodne chórki, wpadające w ucho melodie i atmosfera bajki - to elementy, które sprawiają, że Gentle Giant jest jednym z moich ulubionych zespołów progresywnych, a szczególnym szacunkiem i sympatią darzę Three Friends, Acquiring the Taste i Octopus.
Pierwszym albumem, po który sięgnąłem, było Three Friends. Pewnie jestem w tym dość odosobniony, ale do dziś jest to mój ulubiony krążek "olbrzymów". Co ciekawe, w ogóle nie musiałem się do nich przyzwyczajać, przystosowywać - wir tej muzyki wciągnął mnie od razu, zwłaszcza utwór "School days", w którym zastosowano unikalny instrument o nieskazitelnym brzmieniu - wibrafon - a do tego w śpiewie chóralnym muzycy wspięli się chyba na wyżyny swoich możliwości.
Wyraźną cechą niektórych albumów Gentle Giant, na którą warto zwrócić uwagę, jest istotna rola saksofonów w akompaniamencie muzycznym, co słychać szczególnie na wspomnianym Three Friends i Acquiring the Taste. Bardzo mnie ten składnik brzmienia Gentle Giant przekonuje, bo ogólnie uwielbiam dźwięk saksofonu, a tej grupie udawało się fantastycznie wplatać ów instrument w tło utworów. Co nie zmienia faktu, że głównym znakiem rozpoznawczym olbrzymów jest jednak charakterystyczna sfera wokalna.
Bogactwo instrumentów, niewiarygodne chórki, wpadające w ucho melodie i atmosfera bajki - to elementy, które sprawiają, że Gentle Giant jest jednym z moich ulubionych zespołów progresywnych, a szczególnym szacunkiem i sympatią darzę Three Friends, Acquiring the Taste i Octopus.
Później coś wymyślę.
- mahavishnuu
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4476
- Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
- Lokalizacja: Opole
Ten brak wsparcia ze strony mediów muzycznych jest także dość wymowny. Szkoda , że grupie nie pomógł np. John Peel , który wyszukiwał przecież wielu niekonwencjonalnych wykonawców. Gentle Giant jakoś nigdy nie promował. Tylko , że on zawsze był nieprzewidywalny. Potrafił wydobyć z niebytu jakąś fascynującą rzecz , która pożniej rzeczywiście okazywała się ze wszech miar warta poznania, szczególnie taki złoty okres miał na przełomie lat 60-tych i 70-tych. Jednak potem w latach pózniejszych , na przykład w dobie punk rocka promował sporo punk-rockowych szarpidrutów , którzy tak naprawdę niewiele mieli do powiedzenia w sensie muzycznym . Faktem jest , że obsesyjnie starał się być zawsze na czasie , stąd może te niektóre preferencje.
Lata 70-te to jednocześnie zalew grup grających rocka progresywnego , Olbrzymi mieli tu ogromną konkurencję , co także nie ułatwiało przebicia.
Losy tego zespołu potwierdzą także stary aksjomat w sztuce : popularność zyskują często nie najlepsi i najoryginalniejsi. Zawsze bardziej ceniona jest prostota , komunikatywność, pewna pospolitość, oryginalność przez większość słuchaczy odbierana jest jako coś negatywnego , burzy bowiem pewien wyrobiony schematyzm i przyzwyczajenia . Dlatego na opór materii natrafiały wszelkiego rodzaju nowości estetyczne , które to błogie przyzwyczajenie zakłócało. Muzyka rockowa także ma pewne swoje kanony przyzwyczajeń, które gdy są przekraczane często odbierane są negatywnie. Świetnie wpisują się w to poczynania wielu niekonwencjonalnych wykonawców , by wymienić tylko takich jak : Frank Zappa , Captain Beefheart, Henry Cow czy też Soft Machine.
Lata 70-te to jednocześnie zalew grup grających rocka progresywnego , Olbrzymi mieli tu ogromną konkurencję , co także nie ułatwiało przebicia.
Losy tego zespołu potwierdzą także stary aksjomat w sztuce : popularność zyskują często nie najlepsi i najoryginalniejsi. Zawsze bardziej ceniona jest prostota , komunikatywność, pewna pospolitość, oryginalność przez większość słuchaczy odbierana jest jako coś negatywnego , burzy bowiem pewien wyrobiony schematyzm i przyzwyczajenia . Dlatego na opór materii natrafiały wszelkiego rodzaju nowości estetyczne , które to błogie przyzwyczajenie zakłócało. Muzyka rockowa także ma pewne swoje kanony przyzwyczajeń, które gdy są przekraczane często odbierane są negatywnie. Świetnie wpisują się w to poczynania wielu niekonwencjonalnych wykonawców , by wymienić tylko takich jak : Frank Zappa , Captain Beefheart, Henry Cow czy też Soft Machine.
Nie znam się na DżentelDżajantach, SoftMaszynach czy innych kanterburyjskich klimatach, ale tak intuicyjnie czuję, że dodanie do własnej muzyki jakiegokolwiek pierwiastka jazzy automatycznie eliminowało kapelę z rynku. I bardzo dobrze (IMO) - osobiście tę taktykę stosuję z powodzeniem również w nowym tysiącleciu.Wyraźną cechą niektórych albumów Gentle Giant, na którą warto zwrócić uwagę, jest istotna rola saksofonów w akompaniamencie muzycznym
Ten saksofon jest symbolem. Dęciaki (z wyjątkiem FletuIanaAndersona) przynoszą nieszczęście .
Pzdr.
Stan budżetu: 20 zł.
- MirekK
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6320
- Rejestracja: 02.03.2008, 22:10
- Lokalizacja: Nowy Jork
Nie jestes. To i moj ulubiony album GG.zinger menu pisze:Pierwszym albumem, po który sięgnąłem, było Three Friends. Pewnie jestem w tym dość odosobniony, ale do dziś jest to mój ulubiony krążek "olbrzymów".
Poza tym, ku mojemu zaskoczeniu, Three Friends wygrali forumowa zabawe "Przetrwaja Najsilniejsi - Gentle Giant" w ktorej drogą eliminacji wybieramy ulubiony album Forum Dinozaurów.
"Życie bez muzyki jest błędem." - F. Nietzsche
- Peter Hammill
- album CD
- Posty: 1636
- Rejestracja: 13.11.2007, 06:39
Kurcze, wdałem się w batalię na zupełnie nie znanym mi gruncie. Ja tylko podrzucam pomysła, bardzo być może, że się mylę.
Czy Colosseum było "bardzo popularne"? Nie wiem - na Ochocie i na Mokotowie w Warszawie, akurat niespecjalnie. Trzeba by sprawdzić nakłady płyt i porównać z wykonawcami topowymi. Wtedy dostaniemy jakąś rzetelną miarę.
Pzdr.
Czy Colosseum było "bardzo popularne"? Nie wiem - na Ochocie i na Mokotowie w Warszawie, akurat niespecjalnie. Trzeba by sprawdzić nakłady płyt i porównać z wykonawcami topowymi. Wtedy dostaniemy jakąś rzetelną miarę.
Pzdr.
Stan budżetu: 20 zł.
- Peter Hammill
- album CD
- Posty: 1636
- Rejestracja: 13.11.2007, 06:39