cd relacji z koncertu grupy
Focus ze strony 79 stosownego wątku,
tym razem w nawiązaniu do okładkowych bazgrołów.
Thijs van Leer po skończonym koncercie to chyba nawet nie zdążył
dojśc do garderoby. Kiedy wszedłem na zaplecze sceny, otoczony
wianuszkiem ludzi siedział na krześle i zamieniając z każdym parę
zdań, podpisywał co kto miał. Ponieważ było dosyc dużo osób to
poszedłem dalej poszukując van der Lindena.Pozostała częśc
zespołu siedziała w garderobie i jakoś tak nie bardzo integrowali się
z fanami.Wróciłem do Thijsa . Ten , ponieważ niektórzy chcieli
zrobic sobie z nim zdjęcie, to siedział już w innym miejscu.
Podpisał mi to co miałem . Pierwszy raz zauważyłam, że artysta
składał swoje podpisy na płytach w nie przypadkowych miejscach.
Raz jeszcze wróciłem pod garderobę, ale drzwi były zamknięte. Dopiero prośba van Leera spowodowała ,że van der Linden do nas wyszedł . Wszystko to w szalenie sympatycznej atmosferze
pełnej radości i śmiechu.W tym miejscu serdeczne podziękowania
/ szczególnie paniom w firmowych czerwonych koszulkach/
dla organizatorów za całokształt twórczości. Było super.
Teraz jeszcze trochę mojej prywaty w stosunku do Davida Gilmoura.
Będąc we Wrocławiu, trzy razy miałem go w zasięgu 1 - 2 metrów.
Za pierwszym razem zaskoczony wlazłem na niego recepcji.Zanim
wygrzebałem płytę, ochrona hotelu mnie wywaliła.Potem wychodził
na spacer. Kiedy wracał była to już ostatnia szansa. Było nas
tylko trzech ,trwało by to 30 sekund i już. Według zasady jedna płyta jeden podpis i do widzenia.Nie chciał ,udawał że nie widzi.
Jego osobisty ochroniarz powiedział mi ,że jak mnie zobaczy na
koncercie to mnie osobiście w.............. li.
Najgorsze jest to ze córka i tak przez kogoś załatwiła jego podpis
płycie którą mu pokazywałem wiec .................
Tak się nie robi.