Jazz i okolice
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3782
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
https://www.youtube.com/watch?v=sX4kxruQNSw
Na dobrą sprawę mogłem od tego zacząć cały temat - ale pierwotnie wydawało mi się to zbyt oczywiste czy "tanim chwytem" - ale chyba nie będzie przesady gdy napiszę, że w jazzie szeroko rozumianym wszystko zaczęło jeśli chodzi o syntezator gitarowy od tej magicznej kompozycji - swoistego hymnu gdzie Pat wygrywa całe swoje życie, credo i emocje - jeśli ktoś powie, że to go nie rusza, że to pitolenie to jakby pytał o piękne kobiety - ktoś przyprowadził / przedstawił mu Olgę Kurylenko, Milę Kunis, Scarlett Johansson i Margot Robbie - a ten zaczął kręcić nosem i wyparował - " gdzie znalazłeś te szpetne stare kobyły ? " - stąd mój daleko posunięty krytycyzm odnośnie młodego pokolenia i dobrze, że chyba nie dożyję gdy oni przejmą ( a może już przejęli ? ) władzę i ustanawiają kanony piękna, sztuki itd itd
Na dobrą sprawę mogłem od tego zacząć cały temat - ale pierwotnie wydawało mi się to zbyt oczywiste czy "tanim chwytem" - ale chyba nie będzie przesady gdy napiszę, że w jazzie szeroko rozumianym wszystko zaczęło jeśli chodzi o syntezator gitarowy od tej magicznej kompozycji - swoistego hymnu gdzie Pat wygrywa całe swoje życie, credo i emocje - jeśli ktoś powie, że to go nie rusza, że to pitolenie to jakby pytał o piękne kobiety - ktoś przyprowadził / przedstawił mu Olgę Kurylenko, Milę Kunis, Scarlett Johansson i Margot Robbie - a ten zaczął kręcić nosem i wyparował - " gdzie znalazłeś te szpetne stare kobyły ? " - stąd mój daleko posunięty krytycyzm odnośnie młodego pokolenia i dobrze, że chyba nie dożyję gdy oni przejmą ( a może już przejęli ? ) władzę i ustanawiają kanony piękna, sztuki itd itd
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Z tej epoki Metheny'ego b.lubiłem.
Świetna robota. Świetna muzyka.
PS Kasetę z nim podrzucił mi jeden z dwóch tęczowych w moim towarzystwie. (wtedy - 1991, wcześniej lub później , nie pamiętam już dokładnie). Łaziłem z tym przez całą Warszawę . W te i we wte, szukając szczęścia w życiu.
Pamiętam każdy swój krok
Może inna era. Nigdy nie byłem metheny'istą.
Świetna robota. Świetna muzyka.
PS Kasetę z nim podrzucił mi jeden z dwóch tęczowych w moim towarzystwie. (wtedy - 1991, wcześniej lub później , nie pamiętam już dokładnie). Łaziłem z tym przez całą Warszawę . W te i we wte, szukając szczęścia w życiu.
Pamiętam każdy swój krok
Może inna era. Nigdy nie byłem metheny'istą.
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3782
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Dla mnie Pat to więcej niż bóstwo - więcej niż religia - to zbyt banalne i oczywiste, to więcej niż wszystkie zorganizowane religie świata.
Ostatnio znów mnie naszło na koncerty z trasy Secret Story - mam kilka, z naszego z Warszawskiego Torwaru, z New Brunswick, z Santiago Compostella, z Chile - brak słów by określić ile to dla mnie muzycznie znaczy i w jakim stopniu ukształtowało. Jaka bije z tego radość grania / tworzenia / współtworzenia - każdego kto nie szanuje wkładu Pata - mam ochotę .... niczym Hannibal Lecter . Kto go nie szanuje to albo jest ignorantem lub ma nie po kolei w głowie. Weźmy inny evergreen - Extradition - tu do spółki z Breckerem.
https://www.youtube.com/watch?v=-iMrQsZX58g
Ostatnio znów mnie naszło na koncerty z trasy Secret Story - mam kilka, z naszego z Warszawskiego Torwaru, z New Brunswick, z Santiago Compostella, z Chile - brak słów by określić ile to dla mnie muzycznie znaczy i w jakim stopniu ukształtowało. Jaka bije z tego radość grania / tworzenia / współtworzenia - każdego kto nie szanuje wkładu Pata - mam ochotę .... niczym Hannibal Lecter . Kto go nie szanuje to albo jest ignorantem lub ma nie po kolei w głowie. Weźmy inny evergreen - Extradition - tu do spółki z Breckerem.
https://www.youtube.com/watch?v=-iMrQsZX58g
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Charles Lloyd – Sangam 2006
Wypada się odsłonić, iż w ostatnim roku, rozsmakowałem się w dorobku eceemowskim p. Lloyda.
Ta tu stręczona to koncert z Santa Barbara w 2004 roku. Trio z Zakirem Hussainem (tabla, głos, perkusjonalia) i Erickiem Harlandem (perkusja, fortepian).
Jest tu sporo energii ale i medytacyjnej aury. Pan Lloyd , pozostając firmującym płytę daje dużo miejsca partnerom, którzy obok, niezaprzeczalnego, kunsztu opanowania swoich instrumentów, potrafią rozładować, poczuciem humoru, ową aurę medytacyjną. Słucha się tej muzyki dobrze, choć nie mam wątpliwości, że koncert z Aten z Marią Farantouri to ważniejsze wydarzenie w pracy Mistrza.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
@esforty - też się muszę w końcu zabrać za te nowsze płyty Lloyda, wciąż jestem zacofany i ekscytuję się jego grą z Jarrettem i DeJohnette w składzie
Wczoraj słuchałem ostatniej płyty z boxu Rypdala, w zasadzie jest to odrębne dzieło, choć skład w dużej mierze podobny, jak na Odyssey - brakuje tylko puzonisty, za to jest 15-osobowa jazzowa orkiestra radiowa ze Szwecji:
Terje Rypdal - Unfinished Highballs (1976) - jazzrockowa symfonia. Momentami przypomina nagrania Davisa z Gilem Evansem (Sketches Of Spain, Miles Ahead), ale ma większą ekspresję, mocniejszą siłę wyrazu - generalnie wolę orkiestrowego Rypdala, niż orkiestrowego Davisa. Zaryzykuję nawet, że jest to najlepsza płyta dużego składu jazzowego (>10 muzyków), jaką słyszałem w życiu. Nagrana na żywo w studio Radia Szwedzkiego. Do całego boxu niebawem znów powrócę, bo to bardzo złożona muzyka. Dzięki Maćku za rekomendację
Wczoraj słuchałem ostatniej płyty z boxu Rypdala, w zasadzie jest to odrębne dzieło, choć skład w dużej mierze podobny, jak na Odyssey - brakuje tylko puzonisty, za to jest 15-osobowa jazzowa orkiestra radiowa ze Szwecji:
Terje Rypdal - Unfinished Highballs (1976) - jazzrockowa symfonia. Momentami przypomina nagrania Davisa z Gilem Evansem (Sketches Of Spain, Miles Ahead), ale ma większą ekspresję, mocniejszą siłę wyrazu - generalnie wolę orkiestrowego Rypdala, niż orkiestrowego Davisa. Zaryzykuję nawet, że jest to najlepsza płyta dużego składu jazzowego (>10 muzyków), jaką słyszałem w życiu. Nagrana na żywo w studio Radia Szwedzkiego. Do całego boxu niebawem znów powrócę, bo to bardzo złożona muzyka. Dzięki Maćku za rekomendację
vertical_invader
Rozumiem, że to co za posiadłeś, to rozwinięcie tego:Bednaar pisze:... Generalnie bardzo pozytywnie odbieram ten box, ale na razie jednak Colours Webera cenię trochę wyżej - zobaczymy, czy zmienię zdanie po odsłuchu całości boxu Odyssey In Studio & In Concert.
...
https://www.discogs.com/master/107725-T ... al-Odyssey
i że to jedyny sensowny pomysł , jak piszą w sieci a także tu (Maciek), na ten okres Rypdala.
Mam ten pojedynczy, ubogi zatem, wariant na półce od dawna. Tyle, że nie wracałem do tego od długiego czasu.
Teraz, zachęcony tropem Evansa, podsłuchuję z tidala. Ale słyszę już , że tu trzeba staranniej a podany trop to nie zgrywa .
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
esforty, jeśli mowa o wydaniu CD, to znalazł się na nim wykastrowany repertuar z oryginalnego, podwójnego winyla. „Kastracja” nie jest przesadzona, bo na CD postanowiono zrezygnować z jednego z ważniejszych numerów z tego albumu (takie tam Rolling Stone na 23 minuty). Ale nawet jeśli przymknąć na to oko i ucho, to i tak ten dysk dodatkowy nokautuje odbiorcę tak, że ten nie ma nawet ochoty się podnieść.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
W książeczce do boxu jest wypowiedź Rypdala, że Rolling Stone podczas koncertów w Niemczech był traktowany jak przebój Faktycznie - Odyssey bez tego utworu wiele traci. Choć na mnie największe wrażenie wywarł otwierający drugą płytę Over Birkerot - prawdziwy jazzrockowy czad. Generalnie Odyssey to taka europejska odpowiedź na płyty Davisa z tego okresu. Można rzec, że to skandynawskie "Bitches Brew".
Zaś Unfinished Highballs nokautuje płyty Davisa z Evansem Howgh!
Zaś Unfinished Highballs nokautuje płyty Davisa z Evansem Howgh!
vertical_invader
Jeśli ktoś do przekonania ucha potrzebuje owocnej współpracy z okiem, to niech zerknie na materiał wideo z tej trasy:
https://youtu.be/uMEj5FHCZdo
https://youtu.be/uMEj5FHCZdo
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
Noo! Teraz wszystko zrozumiałem i dzięki za wyjaśnienia.Maciek pisze:esforty, jeśli mowa o wydaniu CD, to znalazł się na nim wykastrowany repertuar z oryginalnego, podwójnego winyla. „Kastracja” nie jest przesadzona, bo na CD postanowiono zrezygnować z jednego z ważniejszych numerów z tego albumu (takie tam Rolling Stone na 23 minuty). ...
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
Buddy Terry -Awareness 1971
Znajomość z Pure Dynamite, kolejną po Awareness płycie muzyka, jest TU, dosyć powszechna. Powszechnie się też uważa, że to wyborny materiał.
Awareness, pierwsza nagrana dla Mainstream Records takiej jakości, takiego szaleństwa muzycznego nie osiąga. Ale i tak jest dobrze. Podział pomiędzy spiritual i soul jazzem, jest zrównoważony. Przystępność muzyki nie rozbraja poglądu, iż koleżka Terry to muzyk kieszeniami (głębokimi) dla pomysłów oryginalnych dla pierwszej połowy lat 70-tych. Unika jednoznaczności free, unika konwenansu duchowego wzlotu i unika (może najmniej) soulowej zadziorności. Ten swoiście <kosmopolityczny> charakter wydawnictwa daje kreatywną różnorodność, choć powściąganą, myślę, wyczuciem estetycznej tożsamości.
P.S. Po tygodniach zastoju, więcej serca i pieniędzy zostawiam w sklepach internetowych.
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami
- MrBrainwash
- pirat stereo
- Posty: 9
- Rejestracja: 17.12.2021, 08:02
- Kontakt:
No to dzięki Tobie zaliczyłem niezłe otwarcie.Bednaar pisze:Wczoraj słuchałem ostatniej płyty z boxu Rypdala, w zasadzie jest to odrębne dzieło, choć skład w dużej mierze podobny, jak na Odyssey - brakuje tylko puzonisty, za to jest 15-osobowa jazzowa orkiestra radiowa ze Szwecji:
Terje Rypdal - Unfinished Highballs (1976) - jazzrockowa symfonia. Momentami przypomina nagrania Davisa z Gilem Evansem (Sketches Of Spain, Miles Ahead), ale ma większą ekspresję, mocniejszą siłę wyrazu - generalnie wolę orkiestrowego Rypdala, niż orkiestrowego Davisa. Zaryzykuję nawet, że jest to najlepsza płyta dużego składu jazzowego (>10 muzyków), jaką słyszałem w życiu. Nagrana na żywo w studio Radia Szwedzkiego. Do całego boxu niebawem znów powrócę, bo to bardzo złożona muzyka.
Słucham już trochę tej płyty, ale jeszcze długo będę do niej wracał. Co pisać nie bardzo wiem, bo nie jestem jeszcze do końca wtajemniczony. W każdym razie słuchając czuję się jak na prawdziwej odysei. Przestrzeń i klimat. Brzmienie jest wyjątkowe. Muzyka wydaje się stworzona dla mnie.
Dzięki za inspiracje!
z czasem wymyślę co napisać...
- Bednaar
- zremasterowany digipack z bonusami
- Posty: 6741
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:36
- Lokalizacja: Łódź
Cieszę się, że się Tobie ten box podoba i w sumie to był chyba dla Ciebie impuls, żeby trafić na to Forum. Ale tak naprawdę to Maciek dał cynk o tym wydawnictwie - i chwała mu za toMrBrainwash pisze:
No to dzięki Tobie zaliczyłem niezłe otwarcie.
Słucham już trochę tej płyty, ale jeszcze długo będę do niej wracał. Co pisać nie bardzo wiem, bo nie jestem jeszcze do końca wtajemniczony. W każdym razie słuchając czuję się jak na prawdziwej odysei. Przestrzeń i klimat. Brzmienie jest wyjątkowe. Muzyka wydaje się stworzona dla mnie.
Dzięki za inspiracje!
vertical_invader
Bobby Hutcherson - Cirrus 1974
Wygląda, że to mniej znana wibrafonisty. W każdym razie ja, przed ofertą kupna, nie znałem. Za to teraz, na półce .
Jeśli zignorować okładkę, (selfie w 1974 , nieudane takie jakieś) to w środku porcja jazzu z przydawką modalny i lekkim dryfem ku spiritual. Te marimby Hutchersona oprawiane w solówki Woody'ego Shawa(trąbka), Harolda Landa(flet), robią spore i dobre wrażenie.
Płyta jest świetnie wyprodukowana, co nie jest normą w katalogu Bobby'ego H..
Tu za heblami siedział George Butler, człowiek Blue Note od 1972 odpowiedzialny za rozdmuchanie w Usiech, lżejszej formy: Ronnie Laws, Donald Byrd, Bobbi Humphrey..., a tu taka fucha(?).
Wielbiciele wibrafonu (są tu tacy)! dla Was to konieczność!
Nie ma takiego naleśnika, który nie wyszedłby na dobre. H. Murakami