SBB

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Przesłuchałem moją wersję bootlega i zgadza się tak jak mniej więcej na utworze 04. Polyfunk - zmierzający do sekcji Drums II - a to już się na płytce nie zmieściło. Podejrzewam, że ostatnie 3 utwory to jakieś 20/20parę minut, więc wszystko mniej więcej jasne :D. Liczy się sama muzyka - więc powinienem sobie darować jakiekolwiek komentarze by nie być posądzanym o psucie atmosfery czy prywatne krucjaty. Szkoda, że trzeba było na ten materiał czekać aż tyle czasu - bez mała kilkanaście lat - biorąc jeszcze pod uwagę, że był przez fanów i zbieraczy wysnuwany w pierwszej kolejności jako najbardziej godny do wydania - pewien "upór" by z tym poczekać i przesuwać nieustannie na bliżej nieokreśloną przyszłość mnie też dziwił i nie jestem w tym wcale odosobniony. Momentami można było odczuć w mało przyjemny sposób, że "to nie fani rządzą tylko ktoś inny podejmuje decyzje" - a tak jak ludzie głosują pilotem do tv, tak samo fani głosują portfelem - my przychodzimy na koncerty, kupujemy bilety i wyciągamy szmal / kartę i dokonujemy zakupów - tego żadna siła nie zmieni - a może chodziło by pewni ludzie, którzy mieli mniej czy bardziej słuszne podstawy by sądzić, że znają się na muzyce, wiedzą co dobre i całkiem nieźle z bootlegów kojarzą ten materiał - "nie poczuli się za mocni ?". Jak w tym głupawym filmie Chłopaki nie płaczą - scena z dziekanem na akademii muzycznej - krzywi się do pani z dziekanatu "że droga koleżanko, taka pobłażliwość do studentów jest niedopuszczalna, oni jeszcze gotowi pomyśleć że jesteśmy tu dla niech" :D . To samo jak gdy boski Groucho Marx w salonie daje swoje sercowe rady jednemu pijaczkowi - "... jaki jest mój sekret ?, nigdy nie pokazuj kobiecie że ci na niej zależy, nie uganiaj się za nią, niech ona to robi, rozniecaj OGIEŃ POŻĄDANIA OBOJĘTNOŚCIĄ....". :wink: Bywa to niekiedy niebezpieczne bo ten "ogień pożądania" w przypadku np wydawnictw czy danego artysty może za bardzo przygasnąć lub mogą zostać tylko popioły - można przespać i przegapić odpowiednie gorące zainteresowanie tematem - a potem trudno wrócić do tego ognia. Jak mawiał Davis - to jak skonsumować młodzieńczą miłość w wieku 60 lat lub generalnie iść do łóżka z kimś bardzo starym - żadna radocha :D Ja to poniekąd szanuję - jak mawiał Kargul "... wolno mnie, moje mleko, moje talerze...". Inni artyści i wydawcy liczą z fanami - czasy że jak w epoce kolonialnej przybiło się do brzegu z darami i paciorkami i próbując nieoświeconym sprzedać prostą idee prostym równie językiem - ".... ja ja, ja płyta chcieć sprzedać - a wy płyta kupić...." - minęły. Tu muszą zaistnieć bardziej partnerskie relacje. O tym samym m.in mówiła "Kreator Kultury" Kasia Nosowska - choć jej muza to nie moja parafia ale powiedziała coś co mnie ujęło -że chciała stworzyć platformę kontaktu z fanami a nie taką prymitywną naskórkową - że " ... ja wrzucę nowy kawałek a wy mi go zalajkujcie...". Czas biegnie nie ubłaganie - non stop pogrzeby czy w rodzinie czy wśród artystów - tu nie ma co czekać dalsze kilkanaście czy 20 lat - bo czy taką trasę z Danii ( o.... odważyłem się to napisać - już pewnie obskoczą mnie krwiożerczy prawnicy ) - kupią dzieciaki z fanklubu Sanah, Maty czy Leosi ? :roll:
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
K o n i u
singel kompaktowy
Posty: 447
Rejestracja: 24.06.2018, 22:40
Lokalizacja: Kraków

Post autor: K o n i u »

Inkwizytor pisze:Wielka radość dla niektórych
GADzia robota jest nie do przecenienia! Oczywiście zamówione! Ciągle do szczęścia brak mi Malczewskiego. Może choć cień nadziei?
na FD od 23 września 2013 (938 postów pod starym nickiem: Koniu -> K o n i u) :)
Awatar użytkownika
sequencer
singel analogowy
Posty: 314
Rejestracja: 09.11.2016, 18:57
Lokalizacja: Jaworzno
Kontakt:

Post autor: sequencer »

Ja też zamówiłem w przedsprzedaży - a nuż zabraknie?
lanie betonu
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Czy ma ktoś to wydawnictwo: Budapest 1978 (2 CD)? Jak to brzmi, dobrze, czy bardziej bootlegowo?
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

W poszukiwaniu odpowiedzi na powyższe pytanie, natknąłem się na dosyć świeży komentarz niejakiego sPERUN(a):

https://www.discogs.com/release/1427816 ... apest-1978

Coś już chyba było o nim w tym wątku, ale niestety choroba się chyba pogłębia...

EDIT: Komentarz zniknął ze strony discogs, pewnie ktoś zareagował. Kto nie czytał, nie ma czego żałować.
Ostatnio zmieniony 25.02.2022, 09:22 przez crescent, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Posiadam to wydawnictwo - dźwięk jest naprawdę niezły - bynajmniej nie bootlegowy czy "radiowy" - doprawdy trudno się do czegokolwiek przyczepić choć może niektórzy audiofile ze sprzętem za kilkaset zł może nie podzielą mojej opinii :wink: . Jeśli ktoś byłby zainteresowany chętnie się podzielę i wrzucę na serwer. Warto posłuchać - może nie ma takiej "magii", szaleństwa i rozmachu jak np Neckargemund 78, Sopot 78 czy Bucholz 78 - ale czuć "rutynę starych wyjadaczy" - słucha się z pewnym niesłabnącym zainteresowaniem - tu trzeba mocniej zaakcentować , że to wybitnie wydawnictwo "dla najbardziej zakręconych fanów i kolekcjonerów" - mimo, że sam je szczerze lubię - to gdyby ten materiał w ogóle się nie ukazał - to chyba nie byłoby czego wielce żałować - ot kolejny show z tego okresu.

Tak, pamiętam kilka lat temu komentarze na punkcie wpisów tego Gentlemana - mimo, że sam z upływem lat nabrałem silnego dystansu i krytycyzmu wobec poczynań i posunięć wydawcy płyt SBB i nie tylko - ale dla mnie wkraczanie i jako oręż traktowanie słów kluczy jak "żydzi", "ruscy", "bolszewicy" czy "komuchy" to już przesada i niesmak. Z drugiej strony jak już pisałem - jakie to "nasze krajowe, swojskie i męskie" by nie powiedzieć "polskie". :roll: Jak brakuje merytorycznych argumentów to od razu zwalić na masonów, żydów, czekistów, NKWD i "zdrajców-zaprzańców". To mnie szczególnie "śmieszy" bo uderza w ludzi czy środowisko - które niekiedy nie potrafiło moim zdaniem sobie odpuścić wkraczania na teren "muzycznej martyrologii" - i reagująca urazą gdy się to taktownie wytknie - weźmy "świeży" przykład z 9 części nagrań pewnego cymbalisty - zamiast ciekawostek o nagraniach i muzyce mamy notkę na koniec, że "w tym czasie o Katyniu mówić nie było wolno" ? - i kto tu ma "obsesję" ?.

Jak dla mnie tu nawet nie chodzi o chorobę psychiczną - ale stopień gniewu, zacietrzewienia i zwykłej palącej nienawiści - warto się zastanowić gdzie są tego korzenie i co tego punktu doprowadziło ?. Czy tu chodzi o ludzką zawiść - jak to frustracje po 90 - że jednym się powiodło i się "dorobili" a inni zostali " wykolegowani " ?. Smutne bo zamiast dbać o dobro wspólne - by popularyzować, wydawać i dbać o zachowanie dobrej, wartościowej muzyki, twórczości są takie nawalanki. Gdybym był skończonym łotrem to bym przytoczył powiedzenie "kto sieje wiatr ten zbiera burzę" - ale tu chyba problem jest głębszy. Tu chyba chodzi o nasze ściśle "polskie" zawłaszczanie pewnych tematów, zagadnień czy artystów - każdy chce być tym jedynym depozytariuszem, kontynuatorem, pośrednikiem i jak w filmie Iluzja "najcwańszym facetem na widowni". Nie inaczej jest w zorganizowanych formach religii - dlatego od lat konsekwentnie odsuwam od takich form - od ludzi którzy uważają, że "Oni" najlepiej zagwarantują kontakt z Absolutem i bez ich "pośredniczenia" nikt nie zrozumie, nie dojdzie do Prawdy - a w tym przypadku do sensu co robi dany artysta czy o co chodzi w danej muzyce. Pewni ludzie może czują, że to oni mają w ręku "jedyną prawdę" i sami chcą decydować w jakiej formie, kiedy, komu coś uszczkną z tej WIELKIEJ TAJEMNICY". I by przypadkiem nikt nie zapomniał KOMU inni to zawdzięczają. Jak w Monty Pythonie - " słynna teorie o brontozaurach autorstwa Pani Łoś" - która jest moja i tylko moja :D Smutne, że dochodzi jak na dworze cesarza czy imperatora wśród "dworzan" o wzajemne wyżynanie i zabiegi - "kto będzie najbliżej władcy" i będzie miał dostęp do jego ucha. Ja to obserwowałem jakie były walki frakcyjne i prawie bratobójcze blisko mojego podwórka - chodziło o np Festiwal piosenki Karin Stanek czy Piosenki Kresowej - kto będzie organizatorem ?, kto wymieniony w pierwszej kolejności ?, kto zasiądzie w jury i kto będzie przewodniczącym i czyj pupil / pupilka z góry wiadomo, że wygra. Szarpanina o jedno wielkie "nic" - ale dla innych to sprawa osobista i wręcz życia i śmierci. Te wszystkie gierki, wojenki podjazdowe, mylenie tropów, uśmieszki - to dziecinada. Jak mawiał Korólczyk gdy chłop chce kupić buty - "macie ten rozmiar ? - tak ?, to poproszę i koniec" :D To samo w przypadku wydawania płyt - MY jako fani i jako konsumenci z pieniędzmi jesteśmy zainteresowani danym materiałem o dobrej jakości wydane jak trzeba - macie to ?, jesteście gotowi to zaoferować ? - tak ?, to poproszę ..... nie ?.... to poczekamy .... o ile dożyjemy :roll:
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Dzięki za opinię.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

http://www.filefactory.com/file/13hbupksyi5a/8200.rar


Zanim dopadną mnie krwiożerczy prawnicy :D - tu okazja by sobie w zaciszu domowym, biurowym i samochodowym przesłuchać ale jako wyłącznie preludium przed uczciwym zakupem oryginału :wink: - jeśli kogoś moje wcześniejsze słowa nie zabrzmiały przekonująco.


Przy okazji zapowiadanego Esbjerg - przypomina mi się stara maksyma - że "uczcie się panowie, bo prawdziwy bohaterowie pozostaną na zawsze anonimowi". Nie inaczej jest tym razem - nie wiem czy dany materiał i kolejny by się ukazał gdyby nie zmordowana pełna poświęceń praca w tej materii p. Artura - cudownego człowieka, skromnego lobbysty, niestrudzonego badacza i eksploratora twórczości SBB, archiwisty, kolekcjonera bootlegów, wytrawnego znawcy, audiofila, dźwiękowca, którego zegarmistrzowska zgoła benedyktyńska praca w tej materii chyba nigdy nie zostanie należycie doceniona i nagrodzona - wielki intelekt, można go wręcz nazwać "Gałczyńskim muzycznej spuścizny SBB" - nie wyobrażam sobie by nie znalazła notka pełna dozgonnej wdzięczności w ramach wydawnictw trasy " której nazwy wymieniać nie wolno" - Jego uporczywe ale jakże nacechowane unikatową kulturą muzyczną i duchową apele pojawiały już kilkanaście lat temu w śp. forum SBB - jak mało kto zna, kocha i ceni i rozpowszechnia ten materiał - "tu nie ma co odkrywać, nic tylko wydawać" - jakie mądre i szlachetne słowa prawdziwego Wieszcza, takiej naszej "Wernyhory" i Szekspirowskiego Kalibana :D. Ja również jaki byłbym nagi, jałowy i nieoświecony gdyby nie wpływ Tego cudownego człowieka - naprawdę, wstyd, że nie ma adekwatnego hołdu.


Przy okazji gorzkich wpisów Pana Speruna - nie wiem, czy przesądziła ludzka zawiść czy znana z psychologii, psychiatrii i psychoanalizy - "zawiedziona nadmiernie rozbudowana nadzieja" - inna sprawa, że może ktoś te nadzieje przesadnie "rozbudził" ?. Mnie smuci powracająca nasza krajowa specjalność - czyli wszechobecny "familiaryzm", kultura klanowa czy wręcz prymitywna plemienna - nic tylko "swoi", swój, choćby największa miernota - a obcych należy "gonić", nie wolno im ufać czy "dopuścić do swojego stołu" - zero współpracy ponad podziałami, bo niekiedy ktoś "obcy" z zewnątrz może mieć naprawdę świeże spojrzenie, zdrowy dystans i ciekawe nieszablonowe pomysły - żal bo ktoś nie doczekał się uznania ?, nie został zaproszony do współpracy ?, jako konsultant fachowiec ?. Niekiedy warto kogoś takiego wciągnąć do "spółki" - bo przecież nie chodzi o pieniądze - Panowie z dawnej Silesii częściej dokładali do interesu niż robili na archiwalnym materiale SBB kokosy - w to nawet taki "anty kapitalistyczny wyzuty z wszelkich moralnych zasad zdemoralizowany lewicowy wichrzyciel jak ja" jest gotów uwierzyć - że to "żaden zloty interes" tylko autentyczna miłość do pięknej muzy.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Przyznam, że wydawnictwo Budapest 1978 pozytywnie mnie zaskoczyło. Surowość brzmienia, momentami wręcz drapieżność, bardzo mi odpowiada. Kapitalna gra Lakisa, zwłaszcza w intro "Ze słowem...". W ogóle, wykonanie tej suity w Budapeszcie jest kapitalne, chyba najlepiej zaśpiewane. Tej magii z Buchholz, czy Neckargemund jakoś nigdy nie czułem. Może dlatego, że najbardziej trafiały do mnie polskie koncerty SBB. Ten w Warszawie, w kwietniu 1980, na który udało mi się dotrzeć, to był szczyt ówczesnych marzeń nastoletniego melomana. Wracając do Budapest 1978, szkoda tego niespodziewanego wyciszenia w drugiej części "Wiosennych Chimer" będącej kulminacyjnym fragmentem wystepu.

Jeszcze taka refleksja. Była w naszej licealnej klasie (przełom lat 70/80) grupka fanów SBB. Irytowało nas zawsze, że na studyjnych płytach Skrzek strasznie tłamsił Apostolisa. Jego gry, solówek było jak na lekarstwo (zwłaszcza na Pamięci i Ze słowem). Gdybyśmy wtedy mogli dostać taki Karlstad '75, ech...
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Staram się nie rozróżniać czy nie dzielić w głowie - koncerty SBB w kraju czy "te zagraniczne" - człowiek wiele by stracił i niepotrzebnie robić sobie "zamęt w głowie". Dlatego chociażby człowiek niepotrzebnie np "uprzedził" się do Karlstad czy jeszcze bardziej dzikiego i free - Hofors - niekiedy w ciągu ostatnich lat stał mi się nawet bliższy od może przesadnie osłuchanego Karlstad - to się co kilka lat czy miesięcy zmienia i dobrze :D


Antymos w wywiadach wspominał, że był "ciężki" do studia i nie czuł tam komfortowo - z jednej strony brak możliwości spontanicznego grania, poczucie, że siedzi się tam do oporu i bez końca - z drugiej była presja, terminy, czekające koncerty, inne zespoły w kolejce, brak luksusu posiadania własnego studia - gdzie można było cyzelować szczegóły w nieskończoność lub w przypadku gorszego dnia zająć czymś innym czy poczekać na wenę. Te rozdarcie również potwierdzał wiele razy Piotrowski - że "SBB nie było zespołem studyjnym". Jednakże publikowane na Antologii czy Lost Tapesach nagrania radiowe pokazują inną twarz - że przy sprzyjających okolicznościach i warunkach potrafili wykrzesać koncertową energię, ogień, gniew i pazur np nagrania ze stycznia 75 lub te gdzie był FOS, Xeni, Penia i Dyskoteka. Wiele razy podkreślałem, że one niekiedy zmieniły obraz , oblicze i postrzeganie grupy w oczach fanów - dla mnie niekiedy "zakasowały" nagrania na oficjalnych studyjnych albumach. Skrzek miał naturę eksperymentatora i lubił jak naukowiec, chemik, zegarmistrz czy mnich cyzelować w nieskończoność szczegóły i pasjonowały go możliwości wielośladów - niekiedy jak na Slovenian Girls, Welcome i Follow My Dream z różnym skutkiem - o niebo lepiej ten repertuar wypadał na żywo , to nie tylko moje zdanie.


Wczoraj miałem czas i posłuchałem drugiego dysku Budapesztu i w istocie z każdym przesłuchaniem koncert zyskuje. Pierwotnie też np dziś jako moje ulubione - Kolonia 79 i Międzyzdroje 79 - przyjąłem pozytywnie, letnio, z aprobatą ale bez szału - musiało minąć odrobinkę czasu i nadejść właściwy moment bym "zaskoczył" i załapał o co z nich chodziło.


https://www.youtube.com/watch?v=oldAsOS2qqM
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Myślę, że cała trójka w studiu Polskich Nagrań, w okresie Pamięć - Ze słowem, nie czuła się dobrze, a już na pewno nie komfortowo. Oryginalne brzmienie tych płyt woła o pomstę... Sola Apostolisa słychać jakby z sąsiedniego pokoju. Nie wiem ile w tym zasługi rodzimych "dźwiękowców", a ile lidera, ale nie da się ukryć, że gitary tam niewiele. Pamiętam, jak jeden z kolegów skomentował solówkę z końcowej części Mememta: "Nooo, w końcu go wypuścił po całości!"
Nie ma co ukrywać, że na linii Skrzek - Apostolis nie zawsze było różowo. Wszak na dogranie owego finałowego sola gitarowego musieli go wręcz zapraszać. Koncertowe oblicze zespołu było bardzo inne.
Co innego nagrania ze studia Supraphonu (obecnie nazywane "Wołanie o brzęk szkła" vel "Slovenian Girls"). To był realizacyjny majstersztyk, tyle, że w epoce ten materiał nie był powszechnie dostępny. Czeskich longów było jak na lekarstwo, a za "Slovenian Girls" trzeba było płacić jak za zachodnie płyty.
Inkwizytor pisze:Pierwotnie też np dziś jako moje ulubione - Kolonia 79 i Międzyzdroje 79 - przyjąłem pozytywnie, letnio, z aprobatą ale bez szału - musiało minąć odrobinkę czasu i nadejść właściwy moment bym "zaskoczył" i załapał o co z nich chodziło.
Kolonia to, przepraszam za wyrażenie, trochę śmietnik, można posłuchać w tle. Międzyzdroje - dużo lepiej, ale nie kupiłem, bo te cięcia między utworami to realizatorska amatorszczyzna.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Wołanie o Brzęk Szkła / Slovenian Girls - z kolei dla mnie jest "aranżacyjnie" i brzmieniowo przedobrzony - wiele z zastosowanych brzmień moogowych jest wręcz nie do strawienia dla moich uszu - np te "miałczące/ jakby ktoś mordował kota sierściucha" - szczególnie w finałowych sekwencjach. Nie potrafię zrozumieć co chciał osiągnąć lider i skąd fascynacja i wybór akurat takich brzmień ?. Tym dziwniejsze, że przy okazji nagrań radiowych mniej więcej z tego okresu - np smakowicie i zmyślnie rozmieszczone na nowo na winylach - Ogniste Koło czy Porwanie Aldo Moro - prezentują zupełnie inaczej, z klasą, z rozwagą, wyrafinowanie i elegancko. Przy okazji nagrań radiowych z boxów - za to do końca świata należą się słowa uznania i chwała Gentlemanom z Silesii i GAD`owcom - nauczyłem się sam patrzeć szerzej na naturę muzyki SBB i kompozytorski talent Skrzeka oraz że..... surowość i pewne ograniczenia brzmieniowe, techniczne, sprzętowe, pewna powściągliwość bywają zaletą - nie trzeba tysiąca dogrywek, nakładek, ścieżek jak w przypadku Follow i Welcome - a jak super brzmi z jesieni z radia Katowice - Odejście - dla mnie to esencja sensu i artystycznego przekazu zespołu :


https://www.youtube.com/watch?v=KWE66yVxM4w


Może kiedyś dowiemy nieco więcej o złożonych relacjach między Józefem a Antymosem. Zaskakiwał mnie silnie krytyczny stosunek tego ostatniego dla swoich dawnych dokonań - jego ewolucja filozofii grania, podchodzenia do instrumentu itd - np w wywiadzie na jednym DVD padły jego słowa "że jako młody grał za dużo i bez sensu" .... ?..... niby kiedy ?. Wielu fanów wiele by dało by tego "za dużo i bez sensu" usłyszeć na płytach.... a na koncertach ?. Zastanawiam się czy przypadkiem to nie było jednym ze źródeł jego załamania i kryzysu w 77 - czy pozostali czuli nieco "winni" zbyt małego wsparcia i nie dostrzegania z jakimi demonami i presją zmaga młody gitarzysta ?. Czy mogli wcześniej dać mu więcej wsparcia, słów zachęty i dostrzec narastające problemy i zagrożenia dla wrażliwej psychiki ?. Wiadomo w tamtych czasach jak reagowała publiczność - obok wokalisty oczy zwracały na postać gitarzysty na scenie. Skrzek po latach miał bardziej zrozumieć - że presja na Antymosie była za duża i nie radził sobie by jakoś sensownie i zdrowo "odreagować". Jego "dramat" troszkę przypomina sytuację Davida Crossa w King Crimson - czuł opuszczony i marginalizowany przez pozostałych - nikt nie dostrzegał wywieszonej jego "białej flagi" - by inni na chwilę przystopowali, zatrzymali się i podali muzyczną pomocną dłoń. W SBB było może podobnie ? - silny i chodzący niczym Fripp własnymi drogami nieco enigmatyczny Skrzek, silny, pełny mięśni i testosteronu Piotrowski - jak Wetton i Bruford - " jeśli ktoś nie nadąża to niech spada" ,a rock to nie zabawa dla małych chłopców :D


Fakt - Kolonia 79 to paradoksalnie mnóstwo "cnót" jak i "grzechów" koncertowego SBB - są momenty natchnione, te którym trzeba poświęcić nieco skupienia, wrażliwości i otwartego umysłu ale również momenty gdy pojawia się granie w oczekiwaniu na "coś", "cokolwiek" czy natchnienie. Jednak to jeden z najlepszych show kolorowej serii - na pewno bardziej frapuje niż np Frankfurt 77 ( dobry występ ale nie wnosi za wiele ponadto niż atomowo zagrana Getynga 77 ) czy zdecydowanie "przereklamowany" Opole 74 - w tym drugim przypadku chyba kwestie historyczne, towarzyskie okoliczności, zamieszanie z publicznością i prowadzącymi położyło "cieniem" nad samym przekazem - jest świetnie - bez dwóch zdań - ale czy wnosi cokolwiek ponad np Complete Tapes 74 ?.


https://www.youtube.com/watch?v=fzg7coNWY4o
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
crescent
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5193
Rejestracja: 21.06.2009, 16:53

Post autor: crescent »

Inkwizytor pisze:Wołanie o Brzęk Szkła / Slovenian Girls - z kolei dla mnie jest "aranżacyjnie" i brzmieniowo przedobrzony - wiele z zastosowanych brzmień moogowych jest wręcz nie do strawienia dla moich uszu - np te "miałczące/ jakby ktoś mordował kota sierściucha" - szczególnie w finałowych sekwencjach. Nie potrafię zrozumieć co chciał osiągnąć lider i skąd fascynacja i wybór akurat takich brzmień ?
Uwielbiam! Nie ma na tym albumie ani jednego zbędnego dźwięku. Każdemu jego SBB ;).

Porównania do personalnych animozji w KC ciekawe, ciekawe...

Zaskakujące, że źródłem tego kryzysu Lakisa podczas nagrywania Mementa było dołączenie do składu Piwowara. Sam go ściągnął do zespołu, aby brzmienie gitar było pełniejsze, przy pełnej akceptacji lidera i Piotrowskiego. Po czym okazało się, że Skrzekowi lepiej się współpracuje z nowym gitarzystą, a Apostolis mu coraz mniej pasuje.
Wspomnę jeszcze jeden epizodzik ze starych czasów. Podczas koncertu w Warszawie '80 jakiś chłopak z publiczności wskoczył na scenę, przykucnięty doktnął ręką delikatnie Lakisa i zeskoczył z powrotem do audytorium. Tak jakby się chciał przekonać, czy ów jest bytem materialnym. Jeden z moich kolegów chciał zrobić to samo, ale panowie z obsługi byli już czujniejsi.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Tak - dla fanów w tamtych czasach instrumentarium swoich muzycznych idoli na żywo - prezentowało się jak z innego wymiaru czy jakieś magiczne artefakty z laboratorium czarnoksiężnika - nie to co dziś, że każdy z allegro może sobie kupić jakikolwiek grat - nowy czy stary plus naoglądać tego w necie i TV :D


To mi przypomina już przytaczaną anegdotę o jednym miłośniku gitar, który miał cały dzień czy całą noc tarabanić się pociągiem by na chwilę usiąść w klubie i podziwiać piękną gitarę Gibson Jarka Śmietana - by potem gdzieś zniknąć.

Tony Iommi w autobiografii mawiał - że ludzie postronni nawet sobie nie zdają sprawy jak ciężko jest liderować zespołowi, przewodzić mu, ile determinacji i twardego charakteru by działał, by wypełnić kontrakty, nagrywać płyty i wywiązać z koncertów - tu nie ma miejsce na sentymenty, "na kumpli", na nostalgię - czysty biznes - i jeśli ktoś nie chce, nie może, nie jest w stanie, nie jest zainteresowany - to trudno - trzeba go zastąpić by móc sensownie działać. Może Skrzek z Piotrowskim mieli podobne odczucia w stosunku do Apostolisa ?.

Pojawienie Piwowara dla mnie miało jak już kiedyś wspominałem terapeutyczny i zbawienny wpływ na Lakisa - by nie być posądzanym o doklejanie faktów i materiałów pod z góry przyjętą tezę - wystarczy spojrzeć na zdjęcie na tyłach koncertu z Warszawy 80 - mamy prawie braci, starszy , który ma na oku młodszego i bierze go pod swoje skrzydła - uśmiechnięci, trzymający się razem. Ozzy z pewnym wyrzutem sumienia wspominał Randy Rhoadsa - że w końcu znalazł się ktoś kto miał dla niego czas, by okazać cierpliwość, posiedzieć z gitarą i zebrać, jakoś spisać i nadać kierunek jego pomysłom muzycznym - czy Sławek był właśnie kimś takim dla młodszego kolegi ? - podobno sporo razem spędzali czasu z gitarami przed czy po koncertach konfrontując różne pomysły. Bo nie wierzę, że nie miał żadnych pomysłów na kompozycje, na riffy, na melodie - tylko właśnie brakowało kogoś cierpliwego, kto rozumiałby dokąd zmierza i co chce przekazać. Markowski cenił i kogoś takiego widział w Sygitowiczu, który miał mocno czuć twórczość Hołdysa - ten coś mruczał pod nosem a Rysiek miał od razu patent jak to przekuć w jakiś fajny wstęp, rozwinięcie i efektowne zakończenie. To, że Sławek i Lakis po rozpadzie SBB nie założyli własnego zespołu uważałem zawsze za wielką zmarnowaną szansę.


A skoro nadal mowa o obliczach SBB - niezwykle cenię te free, psychodeliczne, niezwykle surowe wczesne impresje - niekiedy to brzmi jak zzaświatów czy jakiegoś teatru grozy - kojarzy też z awangardowymi przedstawieniami czy performance - od pierwszego przesłuchania zachwycił mnie tajemniczy Na Ten Czas - pierwotnie z II Lost Tapes a potem na winylu Przebudzenie - intrygowało mnie czy w tym czasie - chodzi o lato/jesień/zimę 75 zespół na żywo niekiedy grał coś takiego na żywo. Mistrzowskie kreowanie brzmień, operowanie i to wirtuozerskie pogłosem czy echem.


https://www.youtube.com/watch?v=ouSZK2zVE5o
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Gorąco liczę, nie tylko zresztą ja , że w kolejnej biografii SBB znacznie rozbudowany wątek zostanie poświęcony rozterkom, ludziom udręczonym, byciem w rozdarciu - a najbardziej gitarzyście SBB. W pierwotnej książce, w wywiadach i materiałach do DVD Lakis gorzko i czerstwo swoje dawne dylematy definiuje , że " ... wówczas uważałem, że cały ten szum mi się nie należy, że są zdolniejsi, lepsi ode mnie i im się należy miejsce na scenie....". Jakie to zbieżne z frustracjami i rozczarowaniami gigantów gitary na Wyspach - najpierw Eric Clapton a później Peter Green. Pierwszy z dezaprobatą i wstrętem reagował na murale - "Eric jest Bogiem" a później Peter - że "Green jest lepszy niż BÓG". Jak było u nas ? - ile takich murali szczególnie na Śląsku się pojawiało ?. Nie należę do osób, które skore byłyby uwierzyć, w konflikt między Lakisem a Sławkiem - incydent w trakcie nagrywania Memento to raczej "kropla , która przechyliła kielich, niż jakieś wzajemne animozje".


Obaj panowie z atencją podkreślali wzajemną atencję i fascynację - która musiała zaowocować "zbliżeniem" - na koncertach jeden przyznawał do celowych zagrywek "pod drugiego" a drugi " pod pierwszego" - co wnikliwy słuchacz wyłapie - partie Antymosa w jego rozumowaniu wydawały nieco ostrzejsze, okrzepłe, zimniejsze i przepełnione matematyczną precyzją i wykalkulowaniem - a z kolei Piwowar chciał zafundować spod palców te spontaniczne, zgoła nie oczekiwane i rozrzutne "pozornie" w formie i rezolutne i niefrasobliwe marzycielskie partie młodszego partnera.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
ODPOWIEDZ