
Hawkwind
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Wiadomość nieco starawa, ale jakby ktoś miła przegapić...
Ukazało się nowe wydanie klasycznego i moim zdaniem kapitalnego albumu Warrior On The Edge Of Time z 1975 roku, ostatniego z Lemmym.
Do wyboru jest wersja 3CD, a właściwie 2CD+1DVD:
http://www.cherryred.co.uk/shopexd.asp?id=4120
lub Box Set Edition:
http://www.cherryred.co.uk/shopexd.asp?id=4119
Ten ostatni prezentuje się dosyć okazale:

Kto ma miejsce na półce niech bierze. W znanym i drogim sklepie internetowym na "M" to pierwsze wydanictwo jest za 100 zł więc pewno gdzie indziej można znaleźć taniej.
Ukazało się nowe wydanie klasycznego i moim zdaniem kapitalnego albumu Warrior On The Edge Of Time z 1975 roku, ostatniego z Lemmym.
Do wyboru jest wersja 3CD, a właściwie 2CD+1DVD:
http://www.cherryred.co.uk/shopexd.asp?id=4120
lub Box Set Edition:
http://www.cherryred.co.uk/shopexd.asp?id=4119
Ten ostatni prezentuje się dosyć okazale:

Kto ma miejsce na półce niech bierze. W znanym i drogim sklepie internetowym na "M" to pierwsze wydanictwo jest za 100 zł więc pewno gdzie indziej można znaleźć taniej.
- Backside
- limitowana edycja z bonusową płytą
- Posty: 4199
- Rejestracja: 31.12.2007, 00:16
- Lokalizacja: Warszawa
Co za dramat... Też o Stacii pomyślałem
(albo o tym, że kamerzyści zajmowali się głównie robieniem fotek [a może i czego innego?], bo przecież zdjęć trochę jest), ale odkładając żarty na bok - przecież czasem filmowano całe festiwale albo zapraszano zespoły na swoich warunkach do studia. Nawet gdyby tego nie wyemitowano, to gdzieś były by taśmy.
Tu jest trochę poszlak: http://www.tvtalkin.com/hawkwind/list.htm
Aż dziw bierze, że się naszukano materiałów na bonusy audio i wszystkie Weird Tapesy, a nie zebrano do kupy czy nie poszukano dobrze właśnie wideo

Tu jest trochę poszlak: http://www.tvtalkin.com/hawkwind/list.htm
Aż dziw bierze, że się naszukano materiałów na bonusy audio i wszystkie Weird Tapesy, a nie zebrano do kupy czy nie poszukano dobrze właśnie wideo

- Clive Codringher
- epka analogowa
- Posty: 821
- Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Ostatnio wzięło mnie na zapoznanie się z twórczością tego zespołu - debiut znam od lat i bardzo lubię. Swego czasu słuchałem też słynnego 'Space Ritual', ale kompletnie mnie nie przekonał - szczególnie te gadki Calverta spowodowały, że nie próbowałem sięgnąć po nic więcej. Ale ostatnio się przekonałem. No i parę płyt mi nawet podeszło. Oczywiście mój dziwny gust musiał wybrać nie to co się wszystkim podoba, lecz wręcz przeciwnie. Oto moje typy:
Hawkwind (1970) - debiut bardzo fajny, mocno psychodeliczny, ale też nie pozbawiony dobrych melodii
Quark, Strangeness and Charm (1977) - bardzo dobra płyta, szczególnie lubię Spirit of the Age i Damnation Alley. Ale oprócz tego arabskiego wynalazku wszystko mi pasuje.
25 Years On (1978) - chyba najczęściej słuchana przeze mnie płyta, choć nie sygnowana nazwą Hawkwind. Fajne piosenki, fajne melodie...
Poza tym:
In Search of Space (1971) - surowa i mocno transowa - to już ten słynny Hawkwind, który ludzie lubią, a ja niekoniecznie
Doremi Fasol Latido (1972) - lepszy niż poprzedniczka, ale nadal surowizna. Jak na mój gust - space rocka to tu nie ma
Hall of the Mountain Grill (1974) - o, tu już space rock jest. Sporo klawiszy, parę niezłych kawałków (tytułowy, The Psychedelic Warlods, Wind of Change), ale też sporo nudy (Lost Johnny, Paradox). W ogóle obecność Lemmy'ego mi nie pasuje.
Warrior at the Edge of Time (1975) - i znowu głupawe gadki psujące odbiór płyty. Chociaż jest tu sporo dobrych fragmentów (pierwsze dwa kawałki, Opa-Loka, Magnu, Spiral Galaxy 28948), to całość mnie nie przekonuje
Astounding Sounds, Amazing Music (1976) - początek raczej nudnawy, ale potem pojawia się sporo dobrych instrumentalnych fragmentów (City of Lagoons, The Aubergine that Ate Ragoon, Chronoglide Skyway). Niezły album
PXR 5 (1979) - niezła, ale raczej nudnawa. Brak pomysłów
No i na razie tyle. Resztę przesłuchałem raczej pobieżnie, więc nie będę się wypowiadał.
Hawkwind (1970) - debiut bardzo fajny, mocno psychodeliczny, ale też nie pozbawiony dobrych melodii
Quark, Strangeness and Charm (1977) - bardzo dobra płyta, szczególnie lubię Spirit of the Age i Damnation Alley. Ale oprócz tego arabskiego wynalazku wszystko mi pasuje.
25 Years On (1978) - chyba najczęściej słuchana przeze mnie płyta, choć nie sygnowana nazwą Hawkwind. Fajne piosenki, fajne melodie...
Poza tym:
In Search of Space (1971) - surowa i mocno transowa - to już ten słynny Hawkwind, który ludzie lubią, a ja niekoniecznie
Doremi Fasol Latido (1972) - lepszy niż poprzedniczka, ale nadal surowizna. Jak na mój gust - space rocka to tu nie ma
Hall of the Mountain Grill (1974) - o, tu już space rock jest. Sporo klawiszy, parę niezłych kawałków (tytułowy, The Psychedelic Warlods, Wind of Change), ale też sporo nudy (Lost Johnny, Paradox). W ogóle obecność Lemmy'ego mi nie pasuje.
Warrior at the Edge of Time (1975) - i znowu głupawe gadki psujące odbiór płyty. Chociaż jest tu sporo dobrych fragmentów (pierwsze dwa kawałki, Opa-Loka, Magnu, Spiral Galaxy 28948), to całość mnie nie przekonuje
Astounding Sounds, Amazing Music (1976) - początek raczej nudnawy, ale potem pojawia się sporo dobrych instrumentalnych fragmentów (City of Lagoons, The Aubergine that Ate Ragoon, Chronoglide Skyway). Niezły album
PXR 5 (1979) - niezła, ale raczej nudnawa. Brak pomysłów
No i na razie tyle. Resztę przesłuchałem raczej pobieżnie, więc nie będę się wypowiadał.
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com
Co wydarzy się w miejscu, w którym słucha się Hawkwind, zostaje w miejscu, w którym słucha się Hawkwind.WOJTEKK pisze:A co wziąłeś?

RYM pokazuje 39 studyjnych + 47 koncertowych. Nawet jeśli z tego grona 10-15 albumów jest wartych uwagi, to trzeba najpierw je z czegoś odsiaćWOJTEKK pisze:Aż tak dużo, jak na przykład Schulze to nie nagrali - to około 25 płyt studyjnych. Da się ogarnąć.

Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.
- WOJTEKK
- box z pełną dyskografią i gadżetami
- Posty: 25704
- Rejestracja: 12.04.2007, 17:31
- Lokalizacja: Lesko
RYM to może by lepiej cycki, albo dupę pokazał. Bo albumów studyjnych Jaszczębi jest 27. Nie licząc Spacebrock, Take Me to Your Future. Poza tym tak literalnie to jeszcze mniej, bo wypada Hawklords, Church of Hawkwind i Hawkwind Light Orchestra (a tego ostatniego nie znam...). Reszta to różny szrot z różnych sesji. A koncertówek NA PEWNO jest więcej niż 47.
- Windmill
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3927
- Rejestracja: 11.04.2007, 08:07
- Lokalizacja: Świętochłowice
- Kontakt:
Cóż, w 1977 roku USA jeszcze nie napadło kilka razy na kilka arabskich krajów, więc arabskie melodie nie były też wówczas źle widziane. Rok wcześniej Agnes Varda nakręciła cudowny krótkometrażowy film "Rozkosz miłosna w Iranie", w którym został pokazany kunszt arabskiej sztuki i miłości. Uprzedzenia przyszły później.Clive Codringher pisze: Quark, Strangeness and Charm (1977) - bardzo dobra płyta, szczególnie lubię Spirit of the Age i Damnation Alley. Ale oprócz tego arabskiego wynalazku wszystko mi pasuje.
A propos miłości to na tej płycie jest ten słynny zaśpiew: "Copernicus had those renaissance ladies, crazy about his telescope".

"Z układnością mi nie do twarzy. (...) Zresztą nie lubię zachowywać się układnie; nudzi mnie to."
Robert Walser "Małe poematy" [1914]
http://riversidebluesnr2.blogspot.com/
Robert Walser "Małe poematy" [1914]
http://riversidebluesnr2.blogspot.com/
Bez polityki proszę, Windmillu.
Osobiście wysłuchałem 78 CD Hawkwind, niektóre raz, inne wielokrotnie, te wczesne i koncerty mam osłuchane do bólu. Wciągająca muzyka. Niekiedy jak mnie najdzie to potrafię przez kilka dni non stop. Gdyby mnie jednak ktoś zapytał, które płyty polecam - wyjąwszy te z ery Lemmy'ego - to... nie pamiętam bo jakoś zlewają się w jedno
.
Osobiście wysłuchałem 78 CD Hawkwind, niektóre raz, inne wielokrotnie, te wczesne i koncerty mam osłuchane do bólu. Wciągająca muzyka. Niekiedy jak mnie najdzie to potrafię przez kilka dni non stop. Gdyby mnie jednak ktoś zapytał, które płyty polecam - wyjąwszy te z ery Lemmy'ego - to... nie pamiętam bo jakoś zlewają się w jedno

- Clive Codringher
- epka analogowa
- Posty: 821
- Rejestracja: 20.04.2010, 11:17
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Właśnie dosłuchałem Levitation (1980). Świetny powrót Huw Lloyd-Langtona jako drugiego gitarzysty - mamy tu sporo soczystych solówek gitarowych. Pierwsza strona winyla wypada naprawdę dobrze. Gorzej z drugą - Who's Gonna Win the War i Dust of Time to spora dawka nudziarstwa.
Co posiada Codringher: http://codringher.blogspot.com