Historia z USA obeszła łagodniej niż z Earthbound - skład uwielbiany przez fanów - uznawany za najlepszy - na początku lat 90 USA był traktowany jak św. Graal - jak gdzieś pojawił na kasecie to było prawdziwe święto. W ciągu ostatnich lat raczej stracił na atrakcyjności - głównie znowu przez niesamowity wysyp innych koncertów - głównie kompletnych z Asbury Park :
https://www.discogs.com/release/1202925 ... -Park-1974
Czy inny nie mniej wyborny - Penn State University:
https://www.discogs.com/release/3297774 ... nnsylvania
Mimo, że posiadam zremasterowaną wersję USA - jesli już mam fazę na ten materiał i wspaniałe długie improwizacje - sięgam po w/w wydawnictwa , box Deceiver czy przede wszystkim box Road to Red. To mi zawsze przypomina zabawne porównanie w recenzji składanki Coltrane`a przez Ptaszyna w Jazz Forum - dziwił się że przy dostępności katalogowych albumów z Impulse - ktoś zawracałby sobie nim głowę - że "... niektórzy wolą łykać witaminę C zamiast obżerać truskawkami...."

Z USA podobnie - choć ktoś kiedyś zabawnie na tym forum wprost zapytał posiadaczy boxów Crimson - czy wy je w ogóle wszystkie w całości przesłuchaliście ? - czy tylko co jakiś czas ściągacie z półki, otwieracie, pooglądacie dodatki i znów na półkę ?
W przypadku Asbury czy Penn - dokonano cudów w masteringu, jakimś cudem udało znów wyciągnąć w miksie partie Crossa - które na USA grał Jobson - całość brzmi potężnie, soczyście i bez ingerencji. Podobnie jak w przypadku równie frapującego Providence - to chyba najlepsze występy zespołu - choć w bandzie źle się działo, Cross topił smutki w alkoholu, miał dość "metalowego" demonicznego brzmienia, koledzy powoli ( szczególnie Wetton ) mieli dosyć jego, czuł podskórnie że jest na wylocie, Bruford skupił na sobie, Fripp miał dość koncertów, agresywnej i wulgarnej amerykańskiej publiczności, aura w/w show też nie była najlepsza, zimno, deszcz, gitarzysta miał zatruć małżami czy ostrygami w jakiejś knajpie - wystarczy poczytać jego dzienniki z trasy.
Nie chcę niczego obrzydzać czy na siłę się czepiać - ale jest sporo ciekawszego nie pociętego materiału z okresu USA - ba... nawet już rzadko sięgam po Deceivera bo są całe nie posiekane występy - chyba wszystkie , które przewinęły w boxie - Glasgow, Zurych, Pittsburgh, Toronto czy w/w. Jedynie czasami zastanawiam czy koncerty / płyty live ciut nie zostały odarte z atmosfery tajemniczości, niedomówień , tego rozkosznego niedosytu - skoro w pewnym momencie wszystko jest dostępne - prawie na tacy.... gdzieś ten czar jednak prysł.
Ciekawe czy coś z tego magicznego okresu 72/74 jeszcze nieznanego zostanie odkopane i wydane - coraz mniej ludzi w to wierzy i gotowi postawić choćby drobną sumkę. Newcastle 72 był wyjątkiem - choć krążą plotki i legendy o pewnym japońskim dziennikarzu, który miał osobiście nagrywać koncerty z jesieni / zimy 72 - czy to prawda, czy żyje ?, czy gdzieś posiał te nagrania....