Dziś pytanie? - dziś odpowiedź!
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
Debiut to moja ulubiona ich płyta (do dzisiaj pamiętam, jak po raz pierwszy usłyszałem Loose Heart w Trójce). Za ADHD średnio przepadam, ale to chyba jeden z najbardziej cenionych albumów grupy.
Ja obecnie idę w drugą stroną – to znaczy sprzedaję niektóre wydawnictwa Riverside. Ale na CD, i to w większości rzeczy dla zagorzałych fanów: single, EP-ki...
Ja obecnie idę w drugą stroną – to znaczy sprzedaję niektóre wydawnictwa Riverside. Ale na CD, i to w większości rzeczy dla zagorzałych fanów: single, EP-ki...
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Ja postanowiłem zostawić sobie pierwsze sześć długogrających albumów studyjnych (na CD), choć gdybym nie miał teraz żadnej z tych płyt (a większość to były w sumie prezenty), to ograniczyłbym się jedynie do zakupu debiutu. Niemniej pewien sentymencik do Riversów (jak to mawiał mój znajomy) pozostał.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
Na Riverside kupiliśmy z żoną bilety tu u nas pod granicami Łukaszenki i zaraz umarł Grudziński. Chyba z rok czekaliśmy na ten koncert. Stąd się wzięło zainteresowanie zespołem.
Na ile śledzę prog archives, to do najważniejszych wykonawców 21 wieku na nim zaliczają się Riverside i Wobbler. Obie formacje bardzo sobie cenię ale nie wiem czy pod wpływem tego portalu czy sam z siebie.
Na ile śledzę prog archives, to do najważniejszych wykonawców 21 wieku na nim zaliczają się Riverside i Wobbler. Obie formacje bardzo sobie cenię ale nie wiem czy pod wpływem tego portalu czy sam z siebie.
Riverside widziałem na żywo dwa razy: w Krakowie i w Katowicach (bodaj 10 i 9 lat temu). Fajne wspomnienia, bo to były wypady większą ekipą – sporo się działo przed i po koncertach. Z tego wszystkiego to ja same koncerty chyba najsłabiej pamiętam.
Planuję przesłuchać wszystkie płyty, jakie kiedykolwiek nagrano. Niemożliwe? Cóż, przynajmniej będę próbował.
To przypomina mi pewien wypad pod namioty, na którym hitem żywieniowym był pasztet w puszcze marki X, sprzedawany w lokalnym sklepie. Z uwagi na to, że sklep był w pobliżu popularnego pola namiotowego, a z jakiegoś powodu nie prowadził sprzedaży paprykarza szczecińskiego, to pasztet ten był jednym z najczęściej kupowanych tam produktów w stanie innym, niż ciekły. No i teoretycznie nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież pod namiotem, zwłaszcza po jakimś intensywnym dniu rowerowym lub kajakowym, to taki pasztet na bułce smakuje tak, że pożera się go niemalże z własną ręką i pustą puszką na deser. Ale nie w tym rzecz! Po jakimś czasie okazało się, że wystarczy iść parę kroków dalej niż do tego najbardziej oczywistego sklepu i choć przez chwilę trzeba było iść ścieżką zarośniętą pokrzywami (namiot = krótkie spodenki), to bardzo szybko docierało się do niekomercyjnego punktu sprzedaży wędzonej sielawy, której cena nie była jakoś przesadnie wyższa, niż wspomnianego przysmaku z puszki. Rybny smakołyk w żadnym wypadku nie zagroził ugruntowanej pozycji pasztetu, który dla większości biwakujących nadal pozostał najpopularniejszym (więc pewnie też najulubieńszym) daniem, ale kto odważył się iść w te pokrzywy, ten z pewnością nie żałował.Białystok pisze:Na ile śledzę prog archives, to do najważniejszych wykonawców 21 wieku na nim zaliczają się Riverside i Wobbler. Obie formacje bardzo sobie cenię ale nie wiem czy pod wpływem tego portalu czy sam z siebie.
Adoptuj, adaptuj i ulepszaj.