Van Der Graaf Generator

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Adi
epka kompaktowa
Posty: 1097
Rejestracja: 07.09.2017, 19:52
Lokalizacja: Nowe Miasto nad Wartą

Post autor: Adi »

Adrithgor pisze:Hammill ma bezpieczne miejsce na moim wokalnym podium, jest na 2 i 3 miejscu naprzemiennie z Wyattem.
Kim jest Twój zwycięzca?
"Nie jesteśmy wrogami lecz przyjaciółmi. Wrogami być nam nie wolno. Choć targają nami namiętności nie mogą zerwać więzów serdecznych. Tajemny akord pamięci zagra trącony ponownie przez anielskie struny naszej natury" - Martin Luther King
Awatar użytkownika
Adrithgor
kaseta FeCr
Posty: 237
Rejestracja: 31.07.2021, 00:32
Lokalizacja: Piwnica Kowalskiego

Post autor: Adrithgor »

Adi pisze:Kim jest Twój zwycięzca?
Kapitan Wołowe Serce :D
https://discord.gg/62Hy5mpnPk
Muzyczny serwer Discord, nigdy tu nie wchodźcie, najgorszy serwer na świecie.
gog
kaseta "chromówka"
Posty: 185
Rejestracja: 26.10.2010, 15:32

Post autor: gog »

W końcu ruszyła trasa zespołu...
Niestety z powodu problemów z paszportem Guy'a Evansa na razie VDGG występował jako duet - Hammill i Banton.
Z tego też powodu setlisty koncertowe w Helsinkach z 24 i 25 października są dość ciekawe.

24.10:
Interference Patterns
Over the Hill
Livetime
Lemmings
Afterwards
Still Life
Go
Sleepwalkers
Nutter Alert
Your Time Starts Now
Man-Erg

Encore:
House with no door

25.10:
(In The) Black Room
Every Bloody Emperor
Room 1210
La Rossa
Alfa Berlina
I (Who Have Nothing)
Childlike Faith in Childhood's End
My Room (Waiting for Wonderland)
The Lie (Bernini's Saint Theresa)
Scorched Earth

Encore:
Refugees
Awatar użytkownika
Adrithgor
kaseta FeCr
Posty: 237
Rejestracja: 31.07.2021, 00:32
Lokalizacja: Piwnica Kowalskiego

Post autor: Adrithgor »

Pewnie nie jeden z was słyszał o bootlegach Pink Floyd na Spotify. Ale Generator też coś dostał!
https://open.spotify.com/album/4cEMzlQQ ... gk8g_6yNUQ
Jakość - świetna. Ten zespół ma zdecydowanie za mało koncertówek.
https://discord.gg/62Hy5mpnPk
Muzyczny serwer Discord, nigdy tu nie wchodźcie, najgorszy serwer na świecie.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Post autor: Inkwizytor »

Ja żałuję, że z najwcześniejszego okresu mało czy prawie wcale nie ma dobrych jakościowo koncertów - mowa o 69/72 - gdy niekiedy ich występy miały charakter misteriów czy pokazów czarnej magii. Zabawne bo gdy np występowali wspólnie z Genesis nie były rzadkością recenzje, że w zespole Hammilla widzieli większy potencjał i materiał na gwiazdę. W biografii Collins z typowym dla siebie poczuciem humoru wspomina - że było w nich coś mrocznego, dekadenckiego, a Peter to prawie "egzystencjalny prorok zagłady" :D , miał zastrzeżenia do układu listy koncertowej - że zaczynali od lżejszych akustycznych folkowych kawałków - publiczności się to podobało by potem przejść do tych apokaliptycznych suit - że na koniec show bywała głucha cisza i człowiek nie wiedział czy ma ze sobą skończyć czy nie :wink: . Przez lata krążyły tylko bootlegi z Berna czy Włoch 72 ale fatalnej jakości - w trakcie Squid/ Octopus z głośnika lał taki jazgot - wiadomo, że muzycy klepali w okresie Pawn Hearts biedę, sprzęt to same składaki podobnie jak nagłośnienie. Koncerty z drugiej połowy lat 70 już mnie mniej pociągają ale krystalicznie czysty z 71 czy 72 - za to dałbym nawet całkiem spory szmal.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Awatar użytkownika
mahavishnuu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4477
Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
Lokalizacja: Opole

Re: Van Der Graaf Generator

Post autor: mahavishnuu »

WYIMAGINOWANY ALBUM NAGRANY MIĘDZY „PAWN HEARTS” (1971) A „GODBLUFF” (1975)

Zawsze żałowałem, że grupa rozpadła się w 1972 roku po nagraniu swojego opus magnum (to oczywiście moja subiektywna opinia). Być może została zmarnowana szansa na stworzenie czegoś na miarę „Pawn Hearts”. Bynajmniej, w żadnym wypadku nie chodzi o jego replikę. Biorąc pod uwagę materiał, jaki posiadał w zanadrzu Hammill, taka opcja nie wchodziła w rachubę.

W październiku 1971 roku ukazał się „Pawn Hearts”, czyli de facto trzecia studyjna płyta zespołu. Wedle pierwotnego zamysłu, miał to być dwupłytowy album. Pierwsza płyta miała eksponować bardziej zespołowe oblicze, natomiast na drugiej miały pojawić się solowe projekty muzyków. Wytwórnia zawetowała pomysł i nakłoniła artystów, aby nagrali „normalny” album. Gdy po latach światło dzienne ujrzały materiały planowane do wydania na drugiej płycie, okazało się , że tym razem rację mieli włodarze Charisma Records. „Pawn Hearts” jest ukoronowaniem najbardziej progresywnego okresu w historii zespołu. W ojczyźnie muzyków płyta nie zyskała większego uznania słuchaczy. Nieoczekiwane triumfy święciła w Italii. Przez 12 tygodni utrzymywała się na 1. miejscu na liście najlepiej sprzedających się płyt. W tym czasie zespół bardzo intensywnie koncertuje. Rzecz jasna, często zagląda na Półwysep Apeniński. Muzycy mają tam status supergwiazdy, co wydaję się czymś nieprawdopodobnym. Niestety, zespół nadal boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Narasta frustracja i zmęczenie.

W 1972 roku rysowała się szansa na nagranie czegoś znaczącego. Powodów, aby tak sądzić, jest przynajmniej kilka. Przede wszystkim, muzycy znajdowali się wówczas w apogeum swoich możliwości twórczych. Świadczy o tym materiał nagrany przez zespół w latach 1970-1976 oraz solowa działalność Hammilla. Spiritus movens Van der Graaf Generator w interesującym nas okresie nagrał trzy albumy, które należą do jego szczytowych osiągnięć - „Chameleon In The Shadow Of The Night” (1973), „The Silent Corner And The Empty Stage” (1974), „In Camera” (1974). Warto także pamiętać o tym, że muzycy należeli do generacji, która właśnie w pierwszej połowie lat 70. nagrywała swoje najbardziej znaczące pozycje w dyskografii (np. Yes, King Crimson, Emerson, Lake & Palmer).

Kolektywna twórczość muzyków w latach 1972-1974 pod szyldem Van der Graaf Generator mogła przynieść jeszcze lepsze efekty artystyczne niż wspomniane dzieła solowe Hammilla. Istotne jest także to, że ówczesny klimat muzyczny sprzyjał ambitnym eksploracjom, nawet bardzo eksperymentalnym. Było to więc znakomite podglebie do dalszych poszukiwań twórczych. Gdy w 1975 roku Van der Graaf Generator ponownie zaczął wydawać płyty, klimat na brytyjskiej scenie muzycznej był już nieco inny. Rock progresywny coraz wyraźniej przejawiał oznaki wyjałowienia, stopniowo postępowała komercjalizacja i konwencjonalizacja tego nurtu. W 1976 roku, gdy eksplodowała punk rockowa rewolta, rock progresywny stał się nagle passe. Wprawdzie zespół nie został objęty anatemą, to nie na nim używano sobie do woli - zarówno Hammill, jak i Van der Graaf Generator byli darzeni uznaniem przez Johnny'ego Rottena - jednak nowe czasy zmuszały do głębokiej reorientacji stylu. Zmiany nie były aktem konformizmu, wszak hammillowski „Nadir's Big Chance” (1975) w niemałym stopniu był prefiguracją nowofalowego stylu. W tym kontekście Hammill urasta wręcz do jednego z prekursorów nowego nurtu. O żadnym epigonizmie czy też koniunkturalizmie nie ma zatem mowy.

Grupa miała spore szczęście, że mogła nagrywać w wytwórni Tony Strattona-Smitha. Byli wręcz oczkiem w głowie szefa, który nie ukrywał, że byli jego ulubioną formacją. Muzycy mieli znakomite relacje z szefem firmy także na stopie towarzyskiej. Były one niejednokrotnie wzmacniane zakrapianymi imprezami w ulubionym pubie Strata. Od 1971 roku strategia marketingowa firmy wyraźnie skupiła się na promowaniu bandu Hammilla. Wcześniej tym przywilejem cieszył się Lindisfarne, który jednak po sukcesie pierwszych dwóch albumów zaczął stopniowo dołować. Po wydaniu „Pawn Hearts” muzycy mieliby więc komfortowe warunki do pracy. Nie byliby poddawani komercyjnej presji, nie musieliby obawiać się, że Stratton-Smith zerwie z nimi umowę. Warto podkreślić, że Charisma była dość specyficzną firmą. Coś na ten temat mogliby powiedzieć muzycy grający w Genesis, którzy w latach 1970-1971 nagrali dla tej wytwórni dwie płyty, które w Zjednoczonym Królestwie okazały się klapą finansową. Na szczęście „Trespass” bardzo spodobał się w Belgii (1. miejsce na tamtejszej liście), z kolei „Nursery Cryme” bardzo dobrze radził sobie w Italii (4. miejsce). Mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie debiutancki album PFM i... „Pawn Hearts”. Dopiero „Foxtrot” zaczął się nieźle sprzedawać (12. miejsce w UK). Niewiele wytwórni pozwoliłoby sobie na długie trzymanie zespołu, który systematycznie przynosi straty. Paradoksalnie, rozpad Van der Graaf Generator był zbawienny dla Genesis, gdyż od tej pory Stratton-Smith postawił na Gabriela et consortes.

Latem 1972 roku zespół wstępnie zaczął rozmyślać o nagraniu kolejnego albumu. Prawdopodobnie nastąpiłoby to gdzieś na przełomie 1972 i 1973 roku. Już w czasie trzeciej trasy koncertowej po Włoszech zaczęły pojawiać się premierowe kompozycje. W lipcu 1972 roku zespół przez dwa tygodnie pracował w walijskim miasteczku Ross-on-Wye nad materiałem na nową płytę. Hammill skomponował do tej pory takie kompozycje, jak: „Tapeworm”, ,,Rock And Role”, ,,German Overalls’’ i przede wszystkim epicki ,,(In The) Black Room/The Tower”. Na początku 1973 roku powstały także jego klasyczne utwory: ,,Modern”, ,,Forsaken Gardens” i rozbudowany ,,A Louse Is Not A Home”. Wspomniane trzy kompozycje trafiły kilkanaście miesięcy później na jeden z najwybitniejszych albumów solowych Hammilla ,,The Silent Corner And The Empty Stage” (1974).

,,(In The) Black Room/The Tower” powstał pierwotnie na potrzeby nowej płyty Van der Graaf Generator. Po rozwiązaniu zespołu w sierpniu 1972 roku został nieco przearanżowany i trafił ostatecznie na solowy album Hammilla ,,Chameleon In The Shadow Of The Night” (1973). To niewątpliwie jeden z jego najlepszych utworów solowych (mój ulubiony!). Nie ustępuje ówczesnym nagraniom zespołu. Ba, mógłby być okrasą każdej płyty kwartetu. Co ciekawe, na płycie Hammilla jest wykonywany przez wszystkich członków zespołu – de facto jest to więc Van der Graaf Generator. Kompozycja jest doskonałym świadectwem tego, jakim potencjałem dysponował wówczas zespół. Kreatywność i intrygujące koncepcje Hammilla, oryginalny sound organów Bantona, charakterystyczny saksofon Jacksona oraz nieprzeciętny, jak na rockowe standardy, perkusyjny kunszt Evansa, były niezaprzeczalnym kapitałem artystycznym.

Wszystkich wspomnianych utworów nie można porównywać bezpośrednio z ówczesnymi kompozycjami Van der Graaf Generator, ponieważ Hammill miał zasadę, iż nieco inaczej przygotowywał utwory na swoje płyty solowe i zespołu. Solowe przybierały zazwyczaj bardziej kameralny, zwarty charakter, miały prostszą konstrukcję, znacznemu ograniczeniu ulegały instrumentalne interludia, ponadto były bardziej podporządkowane sferze tekstowej. Możemy zatem domniemywać, że gdyby materiał uległ przearanżowaniu, powstałby klasyczny album Van der Graaf Generator. W tym czasie Hugh Banton zbudował własny model organów, poza tym przebudował swojego Hammonda E112. Słychać to już na bootlegach z 1972 roku. Organy miały bardzo mocno sfuzzowane brzmienie, często przybierało to charakter zgiełkliwych dysonansów na niespotykaną wcześniej skalę w muzyce grupy. Otwierało to jeszcze szersze pole do eksperymentów brzmieniowych. Na „Pawn Hearts” grupa po raz pierwszy wykorzystała syntezator. W „A Plague Of Lighthouse Keepers” zabrzmiał naprawdę intrygująco. Ten kierunek eksploracji został jednak w okresie reaktywacji zarzucony.

Niektórzy fani być może mają trochę pretensji do Petera Hammilla, że nazbyt szybko podjął karierę solową. Trzeba jednak pamiętać o tym, że miał swoje powody. Coraz bardziej pragnął nagrać autorski materiał, bardziej osobisty i kameralny. Istotna była również pokusa pełnej swobody artystycznej. W zespole artysta nierzadko musi iść na kompromisy, po części podporządkowuje się szerszej koncepcji. Z pewnością nie pomagała kiepska kondycja finansowa grupy. Czynnikiem dezintegrującym były nieustanne trasy koncertowe i związane z tym coraz większe zmęczenie. Być może w grę wchodziły również rysujące się pierwsze konflikty. Ostatnia kwestia jest dość delikatna. Artyści zawsze bardzo niechętnie wypowiadali się na temat napięć i konfliktów wewnątrz zespołu. Jaki kształt przybrałaby płyta, nagrana na przełomie 1972 i 1973 roku? Niestety, tego już nigdy się nie dowiemy.
Awatar użytkownika
Inkwizytor
japońska edycja z bonusami
Posty: 3782
Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus

Re: Van Der Graaf Generator

Post autor: Inkwizytor »

https://www.youtube.com/watch?v=dMc2IKz ... u8Xr0n4T3w

Źródła niekiedy podają, że owszem - pierwotnie Pawn miał być albumem podwójnym - niektórzy wskazują, że H to He również - muzycy wspominali, że rozważali uwzględnienie nagrań koncertowych czy "zarejestrowanych na żywo" w studio, po latach trudno się w tym połapać. Do remasterów dodano te nieuwzględnione kompozycje - m.in z porażającym i apokaliptycznym Squid / Octopus na czele - będący jednym z mocniejszych i niezapomnianych punktów i momentów w trakcie ówczesnych koncertów, ludziom szczęki opadały a wielu miało stany lękowe. Krążące bootlegi nie oddają grozy jaką wywoływał ten utwór - dobry przykład "zorganizowanej anarchii" i szaleństwa w tej metodzie - naturalnie z jaką inwencją kształtowali i deformowali dźwięki - saksofonów i organów odpowiednio Jackson i Banton. W kwestii konfliktów i napięć między silnymi osobowościami - Peter niechętnie ale jednak przyznał, że to Jackson był człowiekiem trudnym we współpracy, niechętny do kompromisów i "nielojalnym" - cokolwiek miał to oznaczać. Przesłuchałem kilka bootlegów z bodajże Włoch z 72 - ale jakość jest cienka - zespół borykał z problemami finansowymi, ze sprzętem, nie stać ich było na topowe nagłośnienie - a grali z masą przesterów, modulacji, efektów - co powoduje, że tamte nagrania koncertowe to jeden wielki jazgot - podobnie jak u Crimsonów z Muirem, niekiedy były podobne momenty i ten sam anarchiczny feeling i wspomniane przestery.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Van Der Graaf Generator

Post autor: Crazy »

Niezwykle ciekawe! Ja jestem w Van Der Graafa / Hammilla cienki jak wiadomo co, ale przy moich różnych obiekcjach antyprogresywistycznych to akurat do tych, tutaj, mam bardzo ciepły stosunek, może dlatego, że w ich muzyce czuję o wiele więcej emocji, niż u przysłowiowych genesisów/yesów, gdzie rządzi koncept. Jak już będę na tej emeryturze, to obok studiowania muzycznego modernizmu z cyklem mahavishnuu i odsłuchiwania na nowo wszystkich Melodramatów Budzyńskiego ;-), spróbuję zgłębić omawiany okres twórczości bohaterów tego wątku. A może i wcześniej, kto wie??
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Hajduk
kaseta "metalówka"
Posty: 291
Rejestracja: 08.08.2023, 14:35

Re: Van Der Graaf Generator

Post autor: Hajduk »

Inkwizytorze, wszelkie źródła podają, że "Pawn Hearts" miało być albumem dwupłytowym (pierwsza płyta w kształcie jaki znamy, druga miała zawierać na jednej stronie kompozycje wszystkich muzyków grupy, w większości opublikowane na remasterze z 2007 roku i boksie "Charisma Years", a na drugiej kilka starszych kompozycji zagranych w konwencji "na żywo ale w studio", które grupa chciała zaprzestać wykonywania na koncertach - te ukazały się na remasterach "Pawn Hearts" i "H To He Who Am The Only One" i wspomnianym boksie). Charisma zawetowała cały pomysł i album ukazał się jako pojedynczy krążek. Powstał wtedy jeszcze jeden, nieukończony utwór, kompozycja Jacksona "Archimedes Agnostic", do której Hammill napisał tekst (tu źródła się różnią) po łacinie albo w grece.
"H To He Who Am The Only One" nie miało być albumem podwójnym. Przynajmniej nie spotkałem się z taką informacją w żadnym ze znanych mi źródeł (jednym z nich jest praca "Van der Graaf Generator. The Book" Smarta i Christopulosa).
ODPOWIEDZ