The Who

Biografie, dyskografie, opinie.

Moderatorzy: Bartosz, Dobromir, gharvelt, Moderatorzy

rafalt104
longplay
Posty: 1417
Rejestracja: 02.04.2012, 09:46

Post autor: rafalt104 »

mahavishnuu pisze: Z tego co tylko pamiętam, bo z pewnością było tego więcej:
Kraftwerk - 7 miast , w tym Opole!
Kolega był wtedy na ich koncercie we Wrocławiu . Promowali Computer world . Cały dzień opowiadał o tym a myśmy słuchali jak dzieci najpiękniejszych bajek :D
mahavishnuu pisze:Fani nowej fali mogli oglądać Spear of Destiny i UK Subs, zwolennicy klimatów bardziej bluesowych Bo Diddleya. Wielu pamięta na pewno znakomite koncerty Eltona Johna z 1984 roku
Pamiętam wszystkie MMuzyczne lub Non Stopy z wymienionymi przez Ciebie artystami . Masz rację . Było tego trochę :wink:
mahavishnuu pisze:Nie byliśmy więc na szczęście muzyczną pustynią.
Racja . :) Mozna jeszcze dorzucić Iron Maiden jako czołową gwiazdę która wtedy była na absolutnym topie i wygląda to całkiem przyjemnie .

P.S. Niemieckich elektroników płyty wydane po koncertach w Polsce mam do tej pory . Także singielek Warsaw in the sun . :wink:
Awatar użytkownika
mahavishnuu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4477
Rejestracja: 09.09.2011, 12:43
Lokalizacja: Opole

Post autor: mahavishnuu »

Na te koncerty wtedy waliły tłumy. Zresztą nie tylko dlatego, że byliśmy odcięci od cywilizowanego świata i ludzie łaknęli kontaktu z tym, co przychodzi z Zachodu. Publiczność doskonale wiedziała na jaki koncert się udaje, to nie byli dla nich anonimowi artyści. W tym kontekście pokłony nalezą się znowu przede wszystkim radiowej ,,Trójce'' i świetnej robocie, którą wtedy odwalali w tej dziedzinie dziennikarze muzyczni, prezentując szerokie spektrum stylistyczne rocka. Pewnie, że nie grali wszystkiego, ale trzeba pamiętać o trudnej dostępności do płyt w tamtych czasach, ponadto czas antenowy także nie był z gumy, tego czasu dla rocka nie było znowu aż tak bardzo dużo. Gdybyśmy popatrzyli na to, co grał John Peel w swoich audycjach także zauważylibyśmy, że nie pojawiało się tam wielu zacnych wykonawców, których Peel z różnych powodów nie prezentował. Tak to już jest, wszystkim się nie dogodzi. Wyobraźmy sobie jaka byłaby nasza wiedza na temat rocka, na podstawie ,,lektury'' li tylko audycji z programu I, II i IV PR , to dopiero pokazuje ile zawdzięczamy ,,Trójce'' w tamtych latach.
Z prasą muzyczną także było kiepsko, Magazyn Muzyczny Jazz i późniejszy Magazyn Muzyczny oraz Non Stop, tylko w niewielkim stopniu pokazywały to, co działo się wówczas na rockowej scenie. Na tym polegała między innymi fundamentalna rola ,,Trójki'', która była prawdziwym oknem na muzyczny świat.
rafalt104
longplay
Posty: 1417
Rejestracja: 02.04.2012, 09:46

Post autor: rafalt104 »

mahavishnuu pisze: W tym kontekście pokłony nalezą się znowu przede wszystkim radiowej ,,Trójce'
Oczywiście . Przecież profesjonalne dziennikarstwo muzyczne na 2 stereo nie istniało . Tomek Beksiński robił ile sie tylko da aby przybliżyć nieco słuchaczowi szczegóły i fakty dotyczace artysty lub albumu tudziez czytał tłumaczenia......ale właśnie ograniczał Go ten niemiłosierny brak czasu antenowego . Natomiast trójka miała trochę bardziej komfortową sytuacje .
mahavishnuu pisze: ponadto czas antenowy także nie był z gumy,
Dokładnie . Pamietam jak Niedżwiecki wywalczył od swej dyrekcji 5 min dodatkowe dla Listy trójki . :wink:
mahavishnuu pisze: Na tym polegała między innymi fundamentalna rola ,,Trójki'', która była prawdziwym oknem na muzyczny świat.
Nic dodać nic ująć . A że nie wszystko i nie wszystkich lansowano to nie ma się co dziwić . Przecież te zachodnie albumy nie leżały u Nas w sklepach tylko musieli je sprowadzać albo jezdzić tam aby zakupić .
rafalt104
longplay
Posty: 1417
Rejestracja: 02.04.2012, 09:46

Post autor: rafalt104 »

mahavishnuu pisze:Na te koncerty wtedy waliły tłumy. Zresztą nie tylko dlatego, że byliśmy odcięci od cywilizowanego świata i ludzie łaknęli kontaktu z tym, co przychodzi z Zachodu. Publiczność doskonale wiedziała na jaki koncert się udaje, to nie byli dla nich anonimowi artyści
No więc właśnie . A dziś mamy sytuacje taką że na koncerty przychodzą ludzie przypadkowi . Oczywiście nie na wszystkie koncerty i nie są to w 100 % ludzie przypadkowi ale.....jednak :( A wtedy , w tamtych latach konkretny odbiorca przychodził na konkretnego twórcę . :wink:
Awatar użytkownika
Dudia
epka analogowa
Posty: 842
Rejestracja: 21.07.2011, 16:05
Lokalizacja: Cieszyn

Post autor: Dudia »

Młodym dziś trudno uwierzyć,że taka sytuacja była. Ktoś kto ma dziś 20 z hakiem,nie ma najmniejszego pojęcia jak to było kiedyś. Doba internetu zmieniła oblicze dostępu do wszystkiego co można nazwać muzyką.
Taki You Tube to dla dzisiejszego fana muzyki to rzecz normalna,klik i słuchasz.
Trudno im zrozumieć,że muzyka mogła być towarem deficytowym,czasem dostępnym na pchlich targach takich jak sławetny w Katowicach,gdzie winyle
z zachodu były jak relikwie.
U mnie w liceum był gość co sprzedawał zdjęcia zespołów , dobry miał utarg a zdjęcia czarno-białe.
Awatar użytkownika
Dżejdżej
epka analogowa
Posty: 962
Rejestracja: 17.06.2010, 23:01
Lokalizacja: CHICAGO

Post autor: Dżejdżej »

Tylko że wtedy, przy ówczesnej "reglamentacji" muzyki "w obiegu" było 30 , w porywach może 50 ogólnie znanych i uznanych wykonawców - dzisiaj słuchacz ma do wyboru setki i nie zawsze ma siłę, czas a na końcu i chęci by to wszystko ogarnąć ...
A że były to swoiście rozumiane "gwiazdy" ( i brakowało wśród nich The Who ) to już historia indywidualnych gustów prezenterów.
Nie było jednak aż tak źle, bo jak pamiętam w 1974 Dariusz Michalski prezentował Diamond Dogs Bowiego czy Joybringer Manfreda Manna EB a singiel Relay -Who gościł na Liście Przebojów Studia Rytm jesienią 1972 (to do dziś jeden z moich ulubionych utworów Townshenda)
Powiem więcej - dzięki tej radiowej (darmowej :!: ) edukacji to polski słuchacz miał czasami bardziej wszechstronny ogląd muzyki niż jego rówieśnik z Zachodu , który by płyty posłuchac musiał ją po prostu zwyczajnie kupić i naprawdę nie było go stać by zbierać płyty "od Sasa do Lasa", ograniczał się zatem do ulubionego gatunku czy wykonawcy.
Dzisiaj zapominamy ,że prezentowanie płyt w PRL odbywało się na pirackich zasadach - tym "kapitalistycznym krwiopijcom" nie płacono żadnych tantiem i co nam mogli zrobić ?- zabronić sprzedaży płyt w PEWEX-ie po 7$ , zaprotestować w ONZ :lol:
A towarzystwo nagrywało całe dyskografie na ZK-120/145 czy na innych Kasprzakach - wyprzedzając w tym piractwo internetowe o dobre 25-30 lat ! To był dopiero fenomen i to na skalę światową !
Pamiętacie tę scenę z "Kochaj albo rzuć" gdy Ania tłumaczy Pawlakowi (o kapitalizmie) : ...jak się ich okrada to się ich osłabia :?
Together we stand - divided we fall
Awatar użytkownika
Tarkus
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 11427
Rejestracja: 11.04.2007, 18:15
Lokalizacja: Wa-wa
Kontakt:

Post autor: Tarkus »

Dżejdżej pisze:A towarzystwo nagrywało całe dyskografie na ZK-120/145 czy na innych Kasprzakach
Pokłosiem tego było wieloletnie przekonanie, że muzyka należy nam się za koszt nośnika, a wprowadzenie ustawy o prawach autorskich niektórzy uznali wręcz za zamach na wolność ;)) Przecież początek lat 90. to u nas z kolei inne kuriozum - "wypożyczalnie płyt" czy wręcz miejsca, gdzie bez żenady nagrywano dowolne CD na kasety. Albo eldorado piratów typu Takt czy Elbo. I powszechne zdziwienie, że na "oryginalną" kasetę płacić trzeba 3-4 razy więcej, niż za ten sam album "wydany" przez Takt.
If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach
Awatar użytkownika
Peter Hammill
album CD
Posty: 1636
Rejestracja: 13.11.2007, 06:39

Post autor: Peter Hammill »

Co do tego zrzynania Budgie. Może i zrzynali, ale kilka świetnych, energetycznych i pełnych pasji płyt nagrali. O pierwszej płycie Led Zeppelin też się mówi, że jest zerżnięta ze wszystkiego.
Natomiast bohaterowie tego forum, czyli The Who to dla mnie jedna z najwspanialszych grup jakie znam. Twierdzenie, że ich melodie były oczywiste itd...trochę to przykre, bo o wielu omawianych tutaj, mniej lub bardziej popularnych, zespołach można rzec, że ich melodie były oczywiste, ale raczej nie o The Who. Ale rozumiem, że jakoś się u nas nie przyjęli. Z drugiej strony dziwię się, że można zachwycać się Black Sabbath czy Led Zeppelin, a nie lubić 'Live At Leeds'...No ale nie będę się czepiał.

Piszę to wszystko jako miłośnik i The Who, i Budgie. Przy czym Budgie to zespół, który wielką inwencją raczej nie grzeszył, natomiast The Who przez pierwsze 8 lat działalności sypali fantastycznymi pomysłami.
Zima czy jesień?
Awatar użytkownika
Yer Blue
remaster
Posty: 2298
Rejestracja: 17.09.2007, 13:30
Lokalizacja: Bielsk Podlaski

Natomiast bohaterowie tego forum, czyli The Who to dla mnie

Post autor: Yer Blue »

Peter Hammill pisze:Co do tego zrzynania Budgie. Może i zrzynali, ale kilka świetnych, energetycznych i pełnych pasji płyt nagrali. O pierwszej płycie Led Zeppelin też się mówi, że jest zerżnięta ze wszystkiego.
Najciekawsze jest to, że Shelley wypiera sie jakiejkolwiek inspiracji Black Sabbath, co jest nawet logiczne bo debiut Paużki na pewno musiał mieć już jakaś twarz zanim cokolwiek wydali Sabsi. Jak to zwykle debiutancka płyta krystalizuje sie latami i tak tez było z Budgie.
Zeppelinów się nie wypiera, ale ewidentna zrzynka to tylko "Hammer And Tongs". I wszystko.
Czytałem kiedyś, że wielka inspiracja dla Budgie było Cream i mysle, że to z ich płyt najszybciej wykrystalizował sie styl Budgie, w ostatecznym rozrachunku bardzo oryginalny, niepodrabialny styl.
Peter Hammill pisze:Natomiast bohaterowie tego forum, czyli The Who to dla mnie jedna z najwspanialszych grup jakie znam. Twierdzenie, że ich melodie były oczywiste itd...trochę to przykre, bo o wielu omawianych tutaj, mniej lub bardziej popularnych, zespołach można rzec, że ich melodie były oczywiste, ale raczej nie o The Who
Trochę to śmieszne ale zjadłem słowo "mnie" w mojej wypowiedzi przez co źle zrozumiałeś moje intencje. Powinno być: "chwytliwość utworów The Who jest dla mnie mniej oczywista". Budgie mi się bardziej wrzyna w serducho i tyle.
Peter Hammill pisze:Piszę to wszystko jako miłośnik i The Who, i Budgie. Przy czym Budgie to zespół, który wielką inwencją raczej nie grzeszył, natomiast The Who przez pierwsze 8 lat działalności sypali fantastycznymi pomysłami.
Gdyby Budgie mieli wsparcie mediów, dobra reklamę i fanów zapełniających stadiony to jest wysoce prawdopodobne, że wraz z sukcesem troszkę dłużej by szli z falą nagrywania wielkich płyt. Chociaz i tak nagrać 3 wybitne płyty z rzędu, przy piasku wiejącym po twarzy to sztuka nie bylejaka.
Awatar użytkownika
Peter Hammill
album CD
Posty: 1636
Rejestracja: 13.11.2007, 06:39

Post autor: Peter Hammill »

Oczywiście, biorąc pod uwagę, że wielkich sukcesów nie zaliczali, to i tak nagrali całkiem sporo płyt i gdzieś tam dorobili się swojej - fakt, że wówczas nielicznej - publiczności. Warto było to ciągnąć przez tych kilkanaście lat, bo potem się okazało, że chociażby taki Urlich był fanem zespołu. Wiele zespołów, o których tutaj wspominamy, szybko składało broń po jednym niepowodzeniu, a Shelley się nie poddawał.

Mnie się wydaje, że w ogóle te wszystkie heavy czy hard-rockowe grupy były wtedy wpatrzone w Cream i Hendrixa i gdyby się ktoś uparł, to o każdej grupie powstałej po 1968 roku mógłby powiedzieć, że naśladowała Cream.

Z The Who to była pod względem komercyjnym dziwna sprawa. Teoretycznie odnosili sukcesy od samego początku, a jednak wiele razy czytałem (ale nie podam teraz źródeł, bo nie pamiętam), że gdyby płyta 'Tommy' nie odniosła sukcesu, to zespół najpewniej zakończyłby działalność.'

Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że - jak na ironię - coraz więcej ludzi w tym kraju przekonuje się do ich muzyki. Ich sytuacja jest u nas mniej więcej taka jak The Kinks, a wszystko chyba przez to, że - w okresie drugiej i trzeciej płyty - kombinowali z takimi quasi kabaretowymi, wodewilowymi motywami, tak jak właśnie The Kinks, np. 'Happy Jack' czy 'Mary Ann With The Shaky Hand' itd, czyli angielskie poczucie humoru, a mniej typowych elementów rocka. Chociaż jak dla mnie, to nie ma znaczenia, uwielbiam takie kombinacje :-) I nie uważam, żeby było to mniej rockowe niż ci 'rockowi wymiatacze'. Po prostu mniej oczywiste.
Zima czy jesień?
Awatar użytkownika
Cure
japońska edycja z bonusami
Posty: 3139
Rejestracja: 12.07.2008, 13:38
Kontakt:

Post autor: Cure »

Ostatni wspólny utwór jaki The Who zagrało z Moonem - Won't Get Fooled Again:

http://www.youtube.com/watch?v=g_SWP3qI7Rg

Keith Moon, jak na osobę, która nigdy nie ćwiczyła w czasie wolnym gry na perkusji; jak na to, że za 4 miesiące będzie w piachu; i jak na to, że ten mini koncert był specjalnie na potrzeby filmu o The Who - wypada całkiem nieźle.
Prawdziwa jazda zaczyna się od 7:50, Townshend i Moon dają czadu, a mieli wtedy już powyżej 30 krzyżyków. The Who to jednak kwintesencja rock'n'rolla.
Awatar użytkownika
Tarkus
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 11427
Rejestracja: 11.04.2007, 18:15
Lokalizacja: Wa-wa
Kontakt:

Post autor: Tarkus »

No bez przesady, The Who są wiekowi, ale 300 lat to jednak troszkę przecenienie ich wieku :D
If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach
Awatar użytkownika
Cure
japońska edycja z bonusami
Posty: 3139
Rejestracja: 12.07.2008, 13:38
Kontakt:

Post autor: Cure »

Tarkus pisze:No bez przesady, The Who są wiekowi, ale 300 lat to jednak troszkę przecenienie ich wieku :D
Heheh. Racja racja. Przypadkowo wyszło, ale może dociągną? ;)
Awatar użytkownika
Cure
japońska edycja z bonusami
Posty: 3139
Rejestracja: 12.07.2008, 13:38
Kontakt:

Post autor: Cure »

Obrazek

Nowy album, właśnie wyszedł.
Awatar użytkownika
Tarkus
box z pełną dyskografią i gadżetami
Posty: 11427
Rejestracja: 11.04.2007, 18:15
Lokalizacja: Wa-wa
Kontakt:

Post autor: Tarkus »

Będzie też DVD / BR.
If you don’t love RoboCop, then you are a Nazi and support terrorism.
Na Discogsach
ODPOWIEDZ