Tarkus pisze:i jest naprawdę niesamowite, że z takich ruin The Who umieli stworzyć tak genialny album.
Trochę przesadzasz Tarkus - mimo wszystko kompozycje Townshenda musiały jednak mieć w sobie to " COŚ " , bo z ruin nie wyszedłby chyba aż tak dobry album , zwłaszcza ,że kompozycyjnie koledzy byli raczej "ciency". Co innego podrasować dobry materiał , a co innego go wymyśleć.
Jeśli chodzi o koncept multimedialny - to może wtedy to faktycznie nie wypaliło ( przełom lat 60/70-tych) , choć jak podkreśla dziś w swoich wypowiedziach Pete , jego ówczesny pomysł globalnej sieci ATENA to antycypacja internetu na skalę jaką znamy dopiero od lat 90-tych.
Peter Hammill pisze:Chociaż akurat tak się składa, że solowych płyt Townshedna nie znam. Ale zdaje się, że nie namieszały zbytnio w muzycznym świecie, tak jak to było udziałem The Who.
Może i nie namieszały ale mają fajny klimat i zawsze jest tam przynajmniej kilka utworów na których można ucho zawiesić , zwłaszcza jak się lubi The Who . Mnie podoba się ( dla wielu nie do strawienia pretensjonalna fabuła o podstarzałym rockowcu ) inscenizacja z 1993 PSYCHODERELICT a zwłaszcza utwór Now and then.
I na koniec mała uwaga -żart. Na koncercie ELEKTRYCZNYCH GITAR podczas ubiegłorocznego Taste of Polonia zwróciłem uwagę na fakt znacznego podobieństwa Kuby Sienkiewicza i Pete'a Townshenda (choć wiekowo dzieli ich chyba pokolenie

). Jest to chyba (mimo wszystko )komplement

dla doktora , który tak jak Pete jest niezłym gitarzystą , wokalistą i songwriterem a do tego rasowym showmanem o podobnym poczuciu humoru.