Przy muzyce o sporcie

Off topic.

Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy

Awatar użytkownika
akond
longplay
Posty: 1282
Rejestracja: 04.09.2020, 13:09
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: akond »

Okechukwu pisze: 20.03.2023, 15:26 A kogo widzisz w roli faworyta w MŚ? (to już za miesiąc!). W tym roku akurat wszyscy wielcy grają chimerycznie (...)
Ja mam z ostatnich lat taką obserwację, że z przebiegu sezonu nie sposób jest wyciągać żadnych sensownych wniosków odnośnie rozstrzygnięć w Crucible*. A już na pewno nie na podstawie turniejów bezpośrednio poprzedzających.

Pewne jest tylko to, że niektórym graczom specyfika MŚ (wielosesyjne mecze) oraz atmosfera Crucible sprzyja bardziej niż innym, a niektórzy w niej przepadają. Do beneficjentów, zazwyczaj osiągających właśnie w Sheffield wyniki powyżej oczekiwań, należeli w swoim czasie m.in. Matthew Stevens, a później Barry Hawkins czy Anthony McGill, a także wspominany przez Was Kyren Wilson. Żaden z nich jednak nie sięgnął po tytuł, chociaż Hawkins ma na koncie niezwykłą serię w latach 2013-2018 (jako jedyny zawodnik w tym okresie nie zszedł poniżej ćwierćfinału, zaliczając jeden finał i cztery półfinały - w pozostałych turniejach notując raczej skromne sukcesy).

Najbardziej "klasycznym" niespełnionym snookerzystą w Crucible pozostaje Ding - generalnie nieporównanie wybitniejszy od Hawkinsa, tymczasem w MŚ nawet ten jego jedyny finał z 2016 roku wydaje się być ewenementem, a półfinałów ma o połowę mniej niż Barry. Po Robertsonie czy Trumpie też należałoby oczekiwać większej liczby trofeów, a co najmniej finałów.

Mark Allen, niespodziewany gracz nr 1 obecnego sezonu, też ma nieciekawą kartę w MŚ - szczytowym osiągnięciem pozostaje półfinał z 2009 roku. Tu jestem szczególnie ciekaw, czy uda mu się przełożyć wyjątkową formę na jakiś sukces w najważniejszym turnieju. Wygrał UKC, i pokazał tam nie tylko świetną grę, ale i odporność psychiczną, jakiej wcześniej u niego raczej nie widywaliśmy.
Z całkiem ostatnich startów nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków, traktował je prawdopodobnie treningowo.

*) Poza oczywistością, że jeżeli Ronnie znowu trafi z formą, to pozostali są właściwie bez szans (chyba, że Selby w dobrej dyspozycji psychicznej i taktycznej).
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Leptir »

To prawda,, mordercze mecze w Crucible promują zawodników silnych mentalnie, potrafiących na długim dystansie zachować koncentrację. Stąd np. te sukcesy Wilsona.. Niekoniecznie to muszą być akurat ci najwybitniejsi, najbardziej utalentowani. Oczywiście O'Sullivan to fenomen, na którego - gdy jest w formie i zdeterminowany - to nie ma mocnych.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Okechukwu »

Na pewno masz dużo racji. To nie są lata 90, w których do finału można było typować pewniaków: Hendry'ego i White'a. Do graczy, którzy mają na koncie wynik znacznie powyżej oczekiwań, dorzuciłbym jeszcze Dotta - mistrzostwo i jeden finał to bardzo dużo jak na, co tu dużo gadać, niewybitnego zawodnika. Co do Dinga,to pamiętam jego finał z Selbym - fatalnie zaczął - zdaje się było aż 5:0 dla Selby'ego? Potem grał równo, ale nie dogonił. Ja myślę, że mimo iż Ding mieszka i trenuje w UK, to miałby większe szanse na tytuł, gdyby MŚ odbywały się również w Chinach (np. naprzemiennie z Crucible). Zresztą nie tylko on. Fajnie by było, gdyby Azjata sięgnął wreszcie po tytuł i jestem pewien, że przy MŚ w Chinach ich napór byłby większy (ja kibicowałbym Tajom, bo generalnie wolę ich styl od chińskiego).
Z całkiem ostatnich startów nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków, traktował je prawdopodobnie treningowo.
Może niektóre tak, ale na pewno nie nie English Open przegrany z Brecelem i Welsh Open przegrany z Milkinsem, To były wysokie fazy prestiżowych turniejów, a gra Allena strasznie się sypała.
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Okechukwu »

To nie będzie niestety White'a w ćwierćfinale - przegrał gładko 1:4. Zaczął z przytupem - bardzo dobry, pewnie wygrany pierwszy frame. Niestety w drugim- wrócił White z ostatnich sezonów, szarpana gra, mnóstwo prostych błędów - powinien prowadzić 2:0, bo miał super szanse. No i potem gasł w oczach - wyglądał na fizycznie zmęczonego. Chińczyk - którego widziałem po raz pierwszy - nie grał nic nadzwyczajnego, solidne, chińska, "robotyczno-schematyczna" gra. Niemniej - podsumowując grę White'a , 4 runda bardzo silnie obsadzonego turnieju i odprawienie kolejno Dotta, Perry'ego i Trampa, to wynik więcej niż przyzwoity.
Crazy
zremasterowany digipack z bonusami
Posty: 5038
Rejestracja: 19.08.2019, 16:15

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Crazy »

Dzięki za relację niemal na żywo :-) Jak pisałem, teraz za bardzo nie oglądam, a skoro nie było na eurosporcie, to tym bardziej bym nic nie zobaczył, a czuję się na czasie, jak rzadko. Swoją drogą, White'a nigdy jakoś nie lubiłem, więc nie będę żałował. Metafora z Van Bastenem fajna i pewnie trafiona, generalnie bym takim powrotom kibicował zawzięcie, ale już kiedy jako dziecko zaczynałem podglądać snookera, to Steve Davis - zdecydowanie tak, potem Hendry też, natomiast jakoś i White, i John Parrott nie budzili mojej sympatii.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Okechukwu »

Ja na odwrót - zawsze, tzn. od pierwszych transmisji snookera w Eurosporcie (wtedy jeszcze z anglojęzycznym komentarzem) kibicowałem White'owi. Może dlatego, że grał dość wariacko i oprócz fenomenalnych partii trafiały mu się niewytłumaczalne pudła (wtedy też - choć o wiele rzadziej niż teraz). A Hendry to był człowiek-maszyna - wszystko mu wychodziło. I jak takiemu cyborgowi kibicować? Ale fakt- kumple, z którymi wtedy chodziłem grać w poola (cała trzecia i czwarta klasa liceum to było nałogowe granie w poola, a w snookera może ze 2 razy, w Lublinie było wówczas tylko jedno miejsce ze snookerem - stół wydawał się nam ogromny jak lotnisko :) kibicowali Hendry'emu i chcieli grać jak on. :)
Awatar użytkownika
akond
longplay
Posty: 1282
Rejestracja: 04.09.2020, 13:09
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: akond »

Okechukwu pisze: 21.03.2023, 18:13 Do graczy, którzy mają na koncie wynik znacznie powyżej oczekiwań, dorzuciłbym jeszcze Dotta - mistrzostwo i jeden finał to bardzo dużo jak na, co tu dużo gadać, niewybitnego zawodnika.
Tak, to chyba najbardziej "klasyczny" przykład i zamierzałem o nim napisać w kolejnym poście - uprzedziłeś mnie. Przegrane finały Dotta były nawet dwa (w 2004 z O'Sullivanem i w 2010 z Robertsonem). Na ten z 2010 wszyscy narzekali, jeśli chodzi o jego poziom sportowy (ja nie widziałem wtedy ani frejma, więc nie mam zdania).

Przy czym przyznam się, że Graeme to akurat jeden z moich ulubionych zawodników w tourze. Niestety przez problemy zdrowotne wcześnie (jak na dzisiejsze standardy w snookerze) obniżył loty.
Okechukwu pisze: 21.03.2023, 18:13 Może niektóre tak, ale na pewno nie nie English Open przegrany z Brecelem i Welsh Open przegrany z Milkinsem, To były wysokie fazy prestiżowych turniejów, a gra Allena strasznie się sypała.
To już prędzej jako nieoczekiwaną wpadkę liczyłbym 0:6 z Hawkinsem w pierwszej rundzie Mastersa. Bo porażki w EO i WO były w półfinale i ćwierćfinale, a dojście do takiej fazy trudno traktować jako rozczarowanie.

No i pamiętajmy, że pomiędzy nimi była również wygrana w World Grand Prix (z dreszczowcem w finale - 10:9 z Trumpem). Trzeci rankingowy tytuł Allena w sezonie - jego przewaga w rankingu jednorocznym jest gigantyczna, ma przeszło dwukrotnie więcej punktów niż drugi Murphy. Co samo w sobie nic nie znaczy w perspektywie MŚ, poza tym, że z automatu będzie jednym z głównych faworytów.
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Leptir »

Allen w ogóle wziął się ostatnio za siebie - jest go chyba mniej niż połowa. ;) Być może do pewnego stopnia za ten stosunkowo skromny dorobek w Crucible odpowiadała także jego tusza. Przy tak długich i wyczerpujących pojedynkach, jak podczas MŚ może to mieć znaczenie.

A jeśli chodzi o tych idoli z dawnych lat - ja lubiłem i White'a, i Hendry'ego - on faktycznie miał coś z cyborga, nie tylko jeśli chodzi o grę, ale także to zimne, bezwzględne spojrzenie. W Blade Runnerze mógłby spokojnie grać zbuntowanego androida. :) W tych dawnych latach jednak najbardziej lubiłem grę Paula Huntera - to był niesamowity talent, jednocześnie technicznie finezyjny, jak i efektowny i błyskotliwy. Niestety przegrał z nowotworem, ale gdyby nie to, to pewny jestem, że miałby dziś podobny status jak O'Sullivan czy Higgins.
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Okechukwu »

To już prędzej jako nieoczekiwaną wpadkę liczyłbym 0:6 z Hawkinsem w pierwszej rundzie Mastersa. Bo porażki w EO i WO były w półfinale i ćwierćfinale, a dojście do takiej fazy trudno traktować jako rozczarowanie.
Oczywiście - w sensie wyniku to tak. Chodzi jednak o styl. Z Brecelem to jeszcze pół biedy, bo Belg grał znakomicie i rzadko kiedy odchodził od stołu. Ale z Milkinsem (który wcale w tym meczu nie błyszczał i dawał Allenowi mnóstwo szans- oglądałem całe spotkanie), Allen grał koszmarnie źle. Co i rusz gubił pozycję białej, nie wbijał bił tak prostych, że i - nie przymierzając - ja bym je wbił. Bodaj Przemek Kruk skomentował, że tak źle grającego Allena to jeszcze nie widział (nie w tym sezonie - w ogóle!). Natomiast z Hawkinsem to mógł odpuścić po pierwszych frejmach.
W tych dawnych latach jednak najbardziej lubiłem grę Paula Huntera -
. Hunter grał świetnie, z tym że to już lata dwutysięczne. Nazywano go "Beckhamem snookera", miał mnóstwo fanek, ale pewno był to bardzo utalentowany zawodnik (a nie medialny celebryta). Wielka tragedia, że zmarł tak młodo - osierocił malutkie dziecko. Z dawnych zawodników uwielbiałem Tony'ego Drago - to był "rewolwerowiec" snookera - niesamowicie efektowny gracz (jeśli był w formie, bo pamiętam jego koszmarnie złe spotkanie z Barrym Pinchesem bodaj w 94 r.). Hendry'ego nie lubiłem właśnie przez to, że tak strasznie dominował - zawsze kibicowałem jego przeciwnikowi :) Ale teraz bardzo chciałbym, żeby grał przynajmniej tak dobrze jak White, co chyba nie wydaje się możliwe - bo jego występy są absolutnie fatalnie - zwykle przegrywa do zera i to wcale nie z wysoko notowanymi rywalami.
Natomiast White powiedział wczoraj, że gra obecnie tak dobrze, iż jest "pewien tego, że da radę przejść kwalifikacje do MŚ" i wystąpić w Crucible (pierwszy raz od 2006!). Odważna deklaracja, bo kwalifikacje same w sobie są maratonem. No ale dobrze, że tak bojowo nastawiony. :)
Awatar użytkownika
akond
longplay
Posty: 1282
Rejestracja: 04.09.2020, 13:09
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: akond »

Okechukwu pisze: 22.03.2023, 12:44 Natomiast White powiedział wczoraj, że gra obecnie tak dobrze, iż jest "pewien tego, że da radę przejść kwalifikacje do MŚ" i wystąpić w Crucible (pierwszy raz od 2006!). Odważna deklaracja, bo kwalifikacje same w sobie są maratonem. No ale dobrze, że tak bojowo nastawiony. :)
Wg mnie najwięcej będzie zależało od losowania - na kogo trafi w drabince. W determinację White'a nie wątpię, ale poniżej progu automatycznej kwalifikacji są choćby wspomniani Ding, Hawkins czy McGill.
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Okechukwu »

Oczywiście - przejście czterech rund oznacza, że raczej będzie musiał wygrać z co najmniej z jednym bardzo silnym rywalem (i to zapewne w spotkaniu do 10 wygranych partii, co jest potężnym wyzwaniem). Notabene, w kwalifikacjach jest losowanie? Myślałem, że drabinka jest ustawiana na podstawie miejsc w rankingu.
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Leptir »

Okechukwu pisze: 22.03.2023, 12:44 Hendry'ego nie lubiłem właśnie przez to, że tak strasznie dominował - zawsze kibicowałem jego przeciwnikowi :) Ale teraz bardzo chciałbym, żeby grał przynajmniej tak dobrze jak White, co chyba nie wydaje się możliwe - bo jego występy są absolutnie fatalnie - zwykle przegrywa do zera i to wcale nie z wysoko notowanymi rywalami.
Ja się przyznam, że nigdy nie przepadałem za Johnem Higginsem - i to zarówno za jego stylem, bardzo pragmatycznym, mocno wyrachowanym, ale też takim trochę "bez właściwości", jak i za tą jego zimną dominacją. Oczywiście doceniam jego klasę, to, że jest zawodnikiem kompletnym - potrafiącym zarówno doskonale atakować, jak i się bronić, że bardzo często podejmuje właściwe decyzje, że ma siłę mentalną pozwalającą mu wielokrotnie wracać do meczów nawet w sytuacjach - wydawałoby się - beznadziejnych. Ale nigdy nie potrafiłem mu kibicować. Tak jak np. często kibicowałem O'Sullivanowi - który też przecież potrafił dominować rywali - ale jego gra z kolei to jest czysta poezja. Kiedy jest w formie, to ma się wrażenie, że snooker jest najłatwiejszą grą na świecie - wszystko tam idzie, jak z płatka.

Hendry w swoich najlepszych latach potrafił grać bardzo odważnie, ofensywnie - wiele też od siebie dodał w sferze techniki snookerowej. Cieszyłem się, jak wrócił, ale najoczywiściej nie był na ten powrót przygotowany. Oczywiście ma prawo robić to, na co ma ochotę - jeśli samo uczestnictwo w zawodach sprawia mu przyjemność, to na zdrowie! :)
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
Okechukwu
limitowana edycja z bonusową płytą
Posty: 4331
Rejestracja: 07.06.2007, 10:49

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Okechukwu »

Trudno lubić Higginsa, jeśli nie jest się Szkotem :D Do tego o czym piszesz (i z czym się zgadzam, choć można docenić jego spektakularne powroty z teorretycznie przegranych meczów), dochodzą jeszcze kwestie pozasportowe - paskudna sprawa z prowokacją dziennikarską, kiedy Higgins z wielką ochotą zgodził się sprzedać mecz na Ukrainie. I kurcze, nic się nie stało, nawet symbolicznej dyskwalifikacji nie dostał, wywinął się głupawym tłumaczeniem, że bał się ukraińskiej mafii :) . Stephen Lee czy ostatnio zawodnicy z Chin nie mogli liczyć na podobną łaskawość; jak wszędzie i w snookerze są równi i równiejsi.
Awatar użytkownika
Leptir
box
Posty: 9404
Rejestracja: 04.09.2010, 21:27

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: Leptir »

Tak, pamiętam tę sprawę. To jeszcze pogłębiło moją niechęć do tego zawodnika - choć, jak pisałem, klasy sportowej odmówić mu nie mogę. A jak bym był Szkotem - to wolałbym kibicować Anthony'emu McGillowi - zawsze na mnie sprawiał bardzo sympatyczne wrażenie. A nawet Maguire'owi - nawet biorąc pod uwagę jego chimery przy grze, to jednak jest w tym jakiś urok. :)
„You can be in paradise only when you do not know what it is like to be in paradise. As soon as you know, paradise is gone.” (John Gray)
Awatar użytkownika
akond
longplay
Posty: 1282
Rejestracja: 04.09.2020, 13:09
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przy muzyce o sporcie

Post autor: akond »

Okechukwu pisze: 22.03.2023, 13:02 Oczywiście - przejście czterech rund oznacza, że raczej będzie musiał wygrać z co najmniej z jednym bardzo silnym rywalem (i to zapewne w spotkaniu do 10 wygranych partii, co jest potężnym wyzwaniem). Notabene, w kwalifikacjach jest losowanie? Myślałem, że drabinka jest ustawiana na podstawie miejsc w rankingu.
A faktycznie, ostatnio obowiązuje system automatycznego rozstawienia, z dolosowaniem tylko amatorów w pierwszej rundzie i sztywną drabinką.

W takim razie można spróbować pobawić się w przewidywania. Aczkolwiek wciąż w grze w WST Classic jest Pang, który może jeszcze przesunąć się w górę rankingu - nie wiadomo tylko o ile pozycji. No i są oczywiście możliwe absencje.

White jest na miejscu 67, więc zacznie eliminacje od drugiej rundy. Gdyby nikt z listy się nie wypisał, to z wyżej rozstawionych może mieć na rozkładzie numerki 30 oraz 35 albo 62.

30 to powinien być Noppon Saengkham - trudny rywal, w tegorocznym Grand Prix pokonał kolejno Selby'ego, O'Sullivana i Williamsa, i poległ dopiero z Allenem.

Pang musiałby wygrać cały turniej, żeby nastąpiło tu przesunięcie - gdyby jednak, to na 30 spada Joe Perry.

Na 35 miejsce aktualnie wskoczył Pang, a gdyby przeszedł półfinał, to na jego miejsce przesuwa się Xiao Guodong. A na 62 jest Zhang Anda.
Czyli tak czy owak któryś z Chińczyków, a ci zazwyczaj gryzą sukno w eliminacjach.

Generalnie każdy z wymienionych wydaje się być w zasięgu White'a w obecnej formie. No i niewykluczona jest powtórka z rozrywki (Pang lub Perry).
Pytanie tylko, czy Jimmy wytrzyma eliminacyjne maratony kondycyjnie.
ODPOWIEDZ