Którzy autorzy?Bart pisze:Czy to dziwi, że autorzy The Wall i Final Cut - mocno antywojennych koncept albumów - zdecydowali się nagrać antywojenny protest song?
Pink Floyd
Moderatorzy: gharvelt, Bartosz, Dobromir, Moderatorzy
- Heartbreaker
- longplay
- Posty: 1255
- Rejestracja: 28.03.2009, 08:16
No tak, to trochę nie ci autorzy. W każdym razie posłuchałem i w tym ukraińskim Pink Flojdzie jakoś nie skleja mi się muzyka z wokalem. Piosenki nagraną przez tego Andrija na ulicy w Kijowie słuchałem parę(naście?) dni temu, bo wyskoczyła mi przy jakimś niusie - brzmiała tak, jak miała brzmieć: że wokalista ubrany w mundur jest na placu boju i kieszonkowym sposobem nagrywa piosenkę ku pokrzepieniu serc. Muzyka nagrana przez Gilmoura z kolegami jest sympatyczna i formalnie z linią wokalu zgrana, ale... charakter jakiś całkiem inny i nie za bardzo mi się to podoba, tak czysto muzycznie, no bo rozumiem, że chodzi przede wszystkim o cel, a nie jakąś wydumaną Floyd-reaktywację.
jeżeli nam zabraknie sił
zostaną jeszcze morze i wiatr
zostaną jeszcze morze i wiatr
Ci, którzy swoimi nazwiskami firmują zespół Pink Floyd. Wspomniane płyty zostały zagrane i wydane pod nazwą zespołu, a nie jako dziela solowe Watersa (pomimo niewątpliwego wkładu intelektualnego i artystycznego Watersa, tak, że mówi się, że równie dobrze mogły by to być jego solowe albumy - ale nie były). Więc mogę założyć, że członkowie zespołu się z przesłaniem tych płyt utożsamiają i są współ-autorami.Którzy autorzy?
Gilmour współpracował z Andriyem Khlyvnyukiem w przeszłości. Po za tym, wnuki Gilmoura są w połowie Ukraińcami (synowa jest Ukrainką). Więc miał na pewno osobistą motywację do nagrania utworu wspierającego Ukrainę.
A sama piosenka o czerwonej kalinie? Jest to patriotyczna ukraińska pieśń skomponowana w 1914 roku honorująca ukraiński oddział strzelców w armii cesarstwa Austro-Węgier w pierwszej wojnie światowej Jeśli ktokolwiek patrzy na ten utwór i wykonanie przez pryzmat twórczości zespołu Pink Floyd, to zrozumiałe jest, że będzie zawiedziony. Tyle że jest to chyba oczywiste, że skowerowanie ponadstuletniego marsza ukraińskiego nie jest żadna próba reaktywacji zespołu?
Tutaj krótki wywiad z Davidem na temat: https://www.youtube.com/watch?v=GSitmid4Gno
Say you want to know the truth, well you can ask me a question
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
I'll tell you something that you may want to hear
But I'll lie
Re: Pink Floyd
Posłuchałem dziś po raz pierwszy porównując go (pliki DSD) z oryginalnym mixem z 1977 (zripowany winyl). Dla mnie na plus. Dźwięk jest zdecydowanie bardziej klarowny, separacja instrumentów dużo bardziej odczuwalna, zwłaszcza czynele brzęczą klarownie, delikatne hi-haty bardziej słyszalne, syntezatory zniuansowane. Oryginalny mix przy porównaniu odebrałem, jako nachalny, dudniący, niemal drażniący przy większym poziomie głośności. Ciekawe, że nie miałem takiego wrażenia wcześniej;-).
- Crowley
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3252
- Rejestracja: 13.05.2008, 23:03
- Lokalizacja: Wyszków/Gdańsk
Re: Pink Floyd
Słuchałem, dla mnie ta płyta zawsze była nagrana znakomicie i nic się w tym temacie nie zmieniło. Ale ja pewnie jestem przygłuchy i nie rozróżniam niuansów. 

Futbolozaurus Rex a.d. 2020(1)
- Heartbreaker
- longplay
- Posty: 1255
- Rejestracja: 28.03.2009, 08:16
Re: Pink Floyd
Czy ktoś posiada ostatnie wydanie PULSE na blu ray i mógłby podzielić się opinią na temat jakości obrazu i montażu w stosunku do poprzedniej edycji DVD?
- Duch 1532
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3292
- Rejestracja: 18.05.2008, 15:39
- Lokalizacja: Breslau, Schmiedefeld
Re: Pink Floyd
Interesujący trop w sprawie Watersa: https://www.youtube.com/watch?v=ENUxVrbWwkc.
„Po co podnosiłem cały ten rwetes — pomyślałem sobie — ten człowiek jest istotą ludzką jak i ja; ma akurat tyle samo powodów, by lękać się mnie, co ja, by lękać się jego. Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem”.
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3641
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Pink Floyd
https://www.youtube.com/watch?v=QLWA76PCCr8
https://www.youtube.com/watch?v=jqULy8xQjZU
https://www.youtube.com/watch?v=NErVgLyBEyQ
Od paru miesięcy gdy bliska mi osoba miała poważne problemy ze zdrowiem i stała regularnym korzystającym z "gościnności" szpitali petentem - wracam do tego materiału - jej to też "na smuteczki" posłałem - fajnie jest wrócić do pozornie znanego i "oklepanego" do bólu materiału - lata świetlne temu gdy polowałem w necie i dzięki uprzejmości kultowego p. Wojtka z Hobo - uzupełniałem kolekcję bootlegów Floyd - poznałem ten materiał choćby z Colmar 74, Bristol 74, Manchester 74, British Winter Tour 74 czy właśnie z Wembley 74 - ale inna historia nawet najlepiej brzmiące bootlegi a co innego materiał z konsolety brzmiący "Jak Bozia przykazała" - jak było w przypadku boxu Shine On. Intryguje wykorzystanie np. Mini Mooga przez
śp. Ricka Wrighta - obok Hammonda czy Piana Fendera lub Piana Wurlitzera - naprawdę czuł ten instrument i wyczarowywał z niego pełną paletę brzmień. Zabawne wspomnienia z Winter Tour 74 miał Mason - obok tego że pozostała ekipa techniczna o mało co nie zlinczowała cholerycznego Arthura Maxa ( przyszłego fachmana z Hollywood od efektów specjalnych ) za wieczne wyzywanie ich od najgorszych i mieszanie z błotem - że generalnie 3 tygodnie trasy to był taki rozkład - pierwszy tydzień to w sumie próby odbywające się w warunkach polowych, drugi tydzień - ten właściwy gdy show prezentował jako taki poziom a trzeci tydzień gdy wszyscy już odliczali dni by to się skończyło i można było wrócić do domu
https://www.youtube.com/watch?v=jqULy8xQjZU
https://www.youtube.com/watch?v=NErVgLyBEyQ
Od paru miesięcy gdy bliska mi osoba miała poważne problemy ze zdrowiem i stała regularnym korzystającym z "gościnności" szpitali petentem - wracam do tego materiału - jej to też "na smuteczki" posłałem - fajnie jest wrócić do pozornie znanego i "oklepanego" do bólu materiału - lata świetlne temu gdy polowałem w necie i dzięki uprzejmości kultowego p. Wojtka z Hobo - uzupełniałem kolekcję bootlegów Floyd - poznałem ten materiał choćby z Colmar 74, Bristol 74, Manchester 74, British Winter Tour 74 czy właśnie z Wembley 74 - ale inna historia nawet najlepiej brzmiące bootlegi a co innego materiał z konsolety brzmiący "Jak Bozia przykazała" - jak było w przypadku boxu Shine On. Intryguje wykorzystanie np. Mini Mooga przez
śp. Ricka Wrighta - obok Hammonda czy Piana Fendera lub Piana Wurlitzera - naprawdę czuł ten instrument i wyczarowywał z niego pełną paletę brzmień. Zabawne wspomnienia z Winter Tour 74 miał Mason - obok tego że pozostała ekipa techniczna o mało co nie zlinczowała cholerycznego Arthura Maxa ( przyszłego fachmana z Hollywood od efektów specjalnych ) za wieczne wyzywanie ich od najgorszych i mieszanie z błotem - że generalnie 3 tygodnie trasy to był taki rozkład - pierwszy tydzień to w sumie próby odbywające się w warunkach polowych, drugi tydzień - ten właściwy gdy show prezentował jako taki poziom a trzeci tydzień gdy wszyscy już odliczali dni by to się skończyło i można było wrócić do domu

...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Heartbreaker
- longplay
- Posty: 1255
- Rejestracja: 28.03.2009, 08:16
Re: Pink Floyd
Ot perełka taka:
https://youtu.be/fSXZMFq_Msk
https://youtu.be/fSXZMFq_Msk
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3641
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Pink Floyd
Piękna sprawa - wiele serwisów i portali o tym pisze - zachęca by sobie ściągnąć i zachować na pamiątkę
Z koncertami Floyd to w ogóle cudaczna historia - bootlegerzy rejestrowali i wydawali na potęgę np. Best of Tour 72 czy British Winter Tour 74 i to w ogromnych nakładach, a sami zainteresowani prawie nic. Po sukcesie na galaktyczną skalę Dark Side - aż się wówczas prosiło by zarejestrować jakiś koncert z tej trasy - a biorąc pod uwagę zainteresowanie - mogli z Ciemną Stroną śmiało występować bez przerwy przez 2 lata zapełniając największe hale sportowe, stadiony - na luzie. Nie inaczej błędem było nie sfilmowanie show z w/w British Winter Tour 74 gdy po raz pierwszy wykorzystali słynny okrągły ekran - imponująca była również Animals Tour - niemalże półroczna - też warta była sfilmowania. A oferty podobno były - to niekiedy zakrawało na sabotaż własnej kariery i wypinanie się na fanów. Po latach muzycy poniekąd przyznawali rację - że nie raz, nie dwa przysnęli i mogli sfilmować kilka koncertów.

Z koncertami Floyd to w ogóle cudaczna historia - bootlegerzy rejestrowali i wydawali na potęgę np. Best of Tour 72 czy British Winter Tour 74 i to w ogromnych nakładach, a sami zainteresowani prawie nic. Po sukcesie na galaktyczną skalę Dark Side - aż się wówczas prosiło by zarejestrować jakiś koncert z tej trasy - a biorąc pod uwagę zainteresowanie - mogli z Ciemną Stroną śmiało występować bez przerwy przez 2 lata zapełniając największe hale sportowe, stadiony - na luzie. Nie inaczej błędem było nie sfilmowanie show z w/w British Winter Tour 74 gdy po raz pierwszy wykorzystali słynny okrągły ekran - imponująca była również Animals Tour - niemalże półroczna - też warta była sfilmowania. A oferty podobno były - to niekiedy zakrawało na sabotaż własnej kariery i wypinanie się na fanów. Po latach muzycy poniekąd przyznawali rację - że nie raz, nie dwa przysnęli i mogli sfilmować kilka koncertów.
...Nobody expects the Spanish inquisition !
- Heartbreaker
- longplay
- Posty: 1255
- Rejestracja: 28.03.2009, 08:16
Re: Pink Floyd
Coś w tym jest. Swoją ostatnią trasę sfilmować na taśmie... VHS?
- Inkwizytor
- japońska edycja z bonusami
- Posty: 3641
- Rejestracja: 06.05.2007, 19:19
- Lokalizacja: Monty Python`s Flying Circus
Re: Pink Floyd
https://www.youtube.com/watch?v=id45AXvY6HQ
Niedawno ukazał wznowiony, odświeżony w wersji dźwiękowej, z nowym miksem niezmordowanego Steve`a Wilsona kultowy album Wrighta - Wet Dream z nieco inną rozwijającą pierwotne pomysły szatą graficzną nad którą czuwały dzieci Ricka - Gaia i Jamie. Sam zainteresowany Steve szeroko komentuje - że dla niego i wielu fanów to "Great Lost Pink Floyd Album"- cieszy mnie ogromnie ta kampania promocyjna - choć niektóre twierdzenia wydają ciut naciągane i przesadzone - że "nawet wśród fanów na zagranicznych forach ten album jest praktycznie nieznany" - chyba aż tak źle nie jest i nigdy nie było ?. Dla mnie ten krążek ma specjalne znaczenie - może i wstyd się przyznać - ale poznałem go "dopiero w 95 - wracając z wakacji gdy bliski przyjaciel - prawie "muzyczny brat" mojego ojca przywiózł mu PULSE oraz jako skromny bonusik właśnie Wet Dream - puścił mi to - nie mówiąc co to - ja z marszu rozpoznałem floydowe klimaty ale nie mogłem skojarzyć kto to. Generalnie rzadko się zakochuje - ale w tej płycie niemalże od razu - pozostaje ze mną wiernie do dzisiaj - zgadzam się - może to zabrzmi grafomańsko - że to "kusząca obietnica tego co mogło się stać i w jakim kierunku Pink Floyd mógł podążyć gdyby kopnął w 77 Watersa" - gdyby panowie Mason, Gilmour, Wright, Collins i Snowy skumali się ze sobą i postanowili pchnąć Floyd w swoim kierunku. Czytałem zabawne w wymowie wywiady z Melem i Whitem - szczególnie ten ostatni ciekawie wspominał sesję z Wet Dream - że Rick był strasznie zestresowany, martwił się dosłownie wszystkim - był aż przesadnie miły dla muzyków ( Snowy myślał, że Wright boi się że oni uciekną czy coś ) których zaprosił do studia we bodajże Francji - bał, że solowy album to będzie katastrofa - pytał ich czy im się podoba itd - a oni - że "... człowieku - to twój album, ty jesteś liderem - ty decydujesz - jak będziesz chciał to tak zagramy i będzie dobrze...." Ten album ma swoją głębię - feeling - kompozycje żyją swoim życiem - pamiętam że często w reportażach - jakiś tragedii, powodzi, głodu, patologii, krzywd dzieci u nas w TV - pojawiał fragment ballady Against all Odds - wyrażała ten ból, wytrzebienie do kości, smutek, zagubienie. Zaproszeni muzycy zagrali genialnie - Mel, Snowy czy zapomniany z Aruby Reg na perkusji - ciekawe swoją drogą że sięgnęli po niego - owszem - pięknie zagrał na Bridge u Robina Trowera - tu wcielił w czułego sidemana. W ogóle wyeksponowana rola saksofonu bardzo mi się na Wet Dream podoba. Czyżby album miał doczekać się swojego "renesansu" ? - jestem za:
https://www.youtube.com/watch?v=Th-w6IT ... iQ&index=3
Cat Cruise - to autentycznie Pink Floyd.
Niedawno ukazał wznowiony, odświeżony w wersji dźwiękowej, z nowym miksem niezmordowanego Steve`a Wilsona kultowy album Wrighta - Wet Dream z nieco inną rozwijającą pierwotne pomysły szatą graficzną nad którą czuwały dzieci Ricka - Gaia i Jamie. Sam zainteresowany Steve szeroko komentuje - że dla niego i wielu fanów to "Great Lost Pink Floyd Album"- cieszy mnie ogromnie ta kampania promocyjna - choć niektóre twierdzenia wydają ciut naciągane i przesadzone - że "nawet wśród fanów na zagranicznych forach ten album jest praktycznie nieznany" - chyba aż tak źle nie jest i nigdy nie było ?. Dla mnie ten krążek ma specjalne znaczenie - może i wstyd się przyznać - ale poznałem go "dopiero w 95 - wracając z wakacji gdy bliski przyjaciel - prawie "muzyczny brat" mojego ojca przywiózł mu PULSE oraz jako skromny bonusik właśnie Wet Dream - puścił mi to - nie mówiąc co to - ja z marszu rozpoznałem floydowe klimaty ale nie mogłem skojarzyć kto to. Generalnie rzadko się zakochuje - ale w tej płycie niemalże od razu - pozostaje ze mną wiernie do dzisiaj - zgadzam się - może to zabrzmi grafomańsko - że to "kusząca obietnica tego co mogło się stać i w jakim kierunku Pink Floyd mógł podążyć gdyby kopnął w 77 Watersa" - gdyby panowie Mason, Gilmour, Wright, Collins i Snowy skumali się ze sobą i postanowili pchnąć Floyd w swoim kierunku. Czytałem zabawne w wymowie wywiady z Melem i Whitem - szczególnie ten ostatni ciekawie wspominał sesję z Wet Dream - że Rick był strasznie zestresowany, martwił się dosłownie wszystkim - był aż przesadnie miły dla muzyków ( Snowy myślał, że Wright boi się że oni uciekną czy coś ) których zaprosił do studia we bodajże Francji - bał, że solowy album to będzie katastrofa - pytał ich czy im się podoba itd - a oni - że "... człowieku - to twój album, ty jesteś liderem - ty decydujesz - jak będziesz chciał to tak zagramy i będzie dobrze...." Ten album ma swoją głębię - feeling - kompozycje żyją swoim życiem - pamiętam że często w reportażach - jakiś tragedii, powodzi, głodu, patologii, krzywd dzieci u nas w TV - pojawiał fragment ballady Against all Odds - wyrażała ten ból, wytrzebienie do kości, smutek, zagubienie. Zaproszeni muzycy zagrali genialnie - Mel, Snowy czy zapomniany z Aruby Reg na perkusji - ciekawe swoją drogą że sięgnęli po niego - owszem - pięknie zagrał na Bridge u Robina Trowera - tu wcielił w czułego sidemana. W ogóle wyeksponowana rola saksofonu bardzo mi się na Wet Dream podoba. Czyżby album miał doczekać się swojego "renesansu" ? - jestem za:
https://www.youtube.com/watch?v=Th-w6IT ... iQ&index=3
Cat Cruise - to autentycznie Pink Floyd.
...Nobody expects the Spanish inquisition !